Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozliczanie majówki. Właściciele kramów skarżą się na muzeum w Nowym Sączu

Paweł Szeliga
Twórcy z Żywca (z lewej) i Chełma uważają, że stracili na sądeckiej majówce, ponieważ impreza była źle zorganizowana
Twórcy z Żywca (z lewej) i Chełma uważają, że stracili na sądeckiej majówce, ponieważ impreza była źle zorganizowana Paweł Szeliga
Wystąpiliśmy w podwójnej roli: wystawców i jedynych gości oglądających kramy kolegów- żali się Ryszard Nawojczyk z Chełma (Lubelskie). Malarz na drewnie oferował swoje dzieła podczas wielkiej majówki w sądeckim Miasteczku Galicyjskim. Z grupą innych twórców zarzuca Muzeum Okręgowemu w Nowym Sączu, że źle przygotowało imprezę, więc nie mieli klientów.

- Przyjechaliśmy na pięć dni, a program rozrywkowy odbył się tylko 1 maja, w dodatku nie tutaj, lecz w skansenie - narzeka Henryk Zając z Żywca, który przywiózł na kiermasz drewniane zabawki. - W Miasteczku Galicyjskim było pusto. Ponieśliśmy koszty, a prawie nic nie zarobiliśmy. Za wynajęcie kramu na pięć dni twórcy zapłacili tylko 30 złotych. W tym czasie musieli jednak gdzieś spać. Za każdy nocleg płacili po 50 zł.

- Sprzedałem obrazy za 240 złotych - oblicza Ryszard Nawojczyk. - Ledwie zarobiłem na nocleg, a gdzie koszty transportu? W obie strony przejadę prawie 800 kilometrów. Robert Ślusarek, dyrektor sądeckiego Muzeum Okręgowego, któremu podlega Miasteczko Galicyjskie, uważa pretensje za kuriozalne. Podkreśla, że handlowcy zawsze ryzykują. Nigdy nie wiadomo, czy zarobią na kiermaszu.
Kierownik Miasteczka Sławomir Czop przyznaje, że pierwotnie zakładano jednodniową imprezę 1 maja, otwierającą sezon letni w muzeum. Na wniosek samych wystawców na etapie planowania majówki przedłużono kiermasz rękodzieła do 5 maja. - To był bonus dla wystawców - mówi Czop. - Kto wystawiał 1 maja, mógł zostać do końca długiego weekendu.

Kierownik Czop podkreśla, że na plakatach informujących o majowych imprezach wyraźnie zaznaczono, że kiermasz potrwa do 5 maja. Dodaje, że rozmawiał z wieloma wystawcami, którzy byli zadowoleni z utargu. Potwierdza to np. Stanisława Majda ze Świniarska, która oferowała klientom serwety i kwiaty z bibułki. - Sprzedałam prawie wszystko - opowiada Majda. - W długi weekend nie handlowałam tylko 3 maja. W inne dni na brak klientów nie mogłam narzekać.

Kolejki ustawiały się także do stoisk z produktami pszczelimi i stołów z regionalnym jadłem. - Nie na każdy produkt jest zapotrzebowanie. Jako organizatorzy nie ponosimy winy za to, że jedni wystawcy zrobią utarg, a inni nic nie zarobią - zauważa Sławomir Czop.

Malarz Ryszard Nawojczyk przyznaje, że każdy wyjazd na kiermasze wiąże się z takim ryzykiem. Nie zmienia jednak zdania na temat złej organizacji majówki w Miasteczku Galicyjskim.

- Teraz będę z ostrożnością podchodził do imprez organizowanych przez sądeckie muzeum - zapowiada. - 5 maja, kiedy pogoda była piękna, po rynku Miasteczka Galicyjskiego hulał wiatr, a kramy oglądali sami wystawcy.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska