https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa Kroniki. Pomóc migrantom, aby nie byli w szkole duchami

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Pamuła-Behrens
Małgorzata Pamuła-Behrens Archiwum prywatne
- Chodzi o to, aby spotkały się dwie kultury - mówi dr hab. prof. UP MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, współautorka materiałów do nauczania najmłodszych cudzoziemców

- W ciągu czterech lat 10-krotnie wzrosła liczba obcokrajowców w krakowskich szkołach. Ponad dwa tysiące takich uczniów - to już jest wyzwanie. Czego przede wszystkim potrzebują nauczyciele?

- U nas na Uniwersytecie Pedagogicznym prowadzimy studia podyplomowe i nauczyciele krakowskich szkół już od pewnego czasu sygnalizowali nam, że brakuje materiałów do nauczania języka edukacji szkolnej, czyli języka, który ma zupełnie inne zadanie niż zwykła komunikacja.

- W czym leży problem?

- Borykają się z nim tzw. uczniowie z doświadczeniem migracji. Obcokrajowcy - czyli w Krakowie głównie Ukraińcy i Wietnamczycy - jak i polskie dzieci powracające z rodzicami z emigracji. Część takich uczniów w ogóle nie zna naszego języka, a inni nawet pięknie rozmawiają po polsku, ale nie rozumieją tekstów z podręczników.

- Dlaczego?

- Bo w języku pisanym jest więcej słownictwa specjalistycznego niż używamy w codziennych rozmowach, konstrukcja zdania jest znacznie bardziej skomplikowana, kontekst jest ograniczony. Jeśli dziecko już chodziło za granicą do szkoły, określonych treści uczyło się w tamtejszym języku i nie zna polskich odpowiedników.

- Jakiś przykład?

- To jest przykład mojej współpracowniczki dr hab. Marty Szymańskiej, która ma ucznia kirgiskiego (bo obie poza uczelnią pracujemy też w szkole). Chłopak zapytany, co oznacza państwo - bo w szkole była mowa o wojnie i o państwach - odpowiedział: to jest pan i pani. No bo kto z dzieckiem w domu rozmawia o państwie? Z kolei np. w zadaniach tekstowych z matematyki w klasach I-III, na dodawanie i odejmowanie, jest taka struktura: „było…, było…, jest...”. Jeśli dziecko nie zna czasu przeszłego, to nie będzie potrafiło wykonać tego zadania. Oznacza to brak postępów w nauce do czasu aż nie opanuje języka.

- Imigranci mają dodatkowe godziny polskiego i zajęcia wyrównawcze. Ale rodzice narzekają, że będą zaniżać poziom.

-Jestem dość sceptyczna, jeśli chodzi o takie uwagi rodziców. Zwłaszcza że zwykle w klasie jest tylko jedno lub dwoje dzieci cudzoziemskich. Powinno się podkreślać, że one naszym polskim dzieciom też coś przynoszą. Uczą je otwartości, rozumienia tego, że ludzie są różni.

- Jak szybko te dzieci opanowują obcy dla nich język polski?

- Nie mamy takich badań polskich. Natomiast z tych, jakie prowadzili Amerykanie, wynika, że potrzeba od 5 do 7 lat, żeby dziecko było na takim samym poziomie językowym jak uczniowie, którzy są rodzimymi użytkownikami języka.

- To długi okres. A nauczyciele narzekają, że walka z barierą językową dezorganizuje lekcje.

- Potrzeba rozwiązań, które będą wspierać ucznia, aby nie był marginalizowany i by w tym czasie, kiedy jeszcze słabo mówi po polsku, też czegoś się uczył. Dlatego z dr hab. Szymańską wystartowałyśmy w konkursie, który ministerstwo ogłosiło w ubiegłym roku, a który dotyczył wsparcia osób z doświadczeniem migracji. Był kierowany do organizacji pozarządowych, więc wspólnie z krakowską Fundacją im. Mikołaja Reja złożyłyśmy propozycję: opracowania materiałów dla uczniów. I wygrałyśmy.

- Stworzyły panie pierwszy w Polsce materiał do nauczania małych cudzoziemców w klasach I-III. Jaka jest generalna zasada?

- Wzięłyśmy na warsztat polski elementarz. I tak opracowałyśmy teksty z niego, że są uproszczone i skrócone, np. z dwóch stron tekstu zostało 10 zdań. Ale - co najważniejsze - te 10 zdań zawiera ważne treści. Jeżeli np. dzieci w szkole uczą się, jak zwierzęta dbają o czystość, to w tekście polskim pojawiają się takie terminy jak „ptaki kąpią się w piasku” i „żubry ocierają się o drzewo”. Z tego nie możemy zrezygnować, bo to są ważne informacje z punktu widzenia nabywania przez dziecko wiedzy. Tekstom towarzyszy pakiet ćwiczeń, m.in. dotyczących słownictwa, gramatyki i kultury.

- Materiały te są dostępne na stronie fundacji. Za darmo?

- Całkowicie. Można je wydrukować i stosować. Nasze materiały i przewodnik prezentują metodę i podpowiadają nauczycielowi, jak on sam może przygotować takie zajęcia. Mamy pozytywny odzew ze strony nauczycieli, pytają już o pomoce do nauczania w starszych klasach. Zamierzamy teraz testować nasze materiały w kilku krakowskich i podwarszawskich szkołach.

- Co powinno być głównym celem w edukacji cudzoziemców?

- Myślę, że chodzi o to, aby spotkały się dwie kultury. Nie o asymilację, tyko o integrację. Gdy te dzieci dobrze się zintegrują, będą miały sukcesy w szkole i staną się po prostu świetnymi współobywatelami.

- W Warszawie istnieją oddziały przygotowawcze, czyli nieduże klasy dla takich dzieci, gdzie mają dostosowane dla siebie zajęcia i uczą się polskiego. Dopiero potem dołączają do polskich klas. Czy w Krakowie też zdałoby to egzamin?

- Nie ma w Krakowie ani jednej szkoły, która by się zdecydowała na to dostępne od niedawna rozwiązanie. Może nie wiedziały, jak to zorganizować? Moim zdaniem jeden lub dwa oddziały naprawdę by się przydały, by część dzieci mogła się tam przygotować. Potrzeba dyskusji, co Wydział Edukacji Urzędu Miasta chciałby zaoferować tym dzieciom i w jaki sposób będziemy je wspierać. Żeby dzieci-migranci nie były w szkole duchami.

Komentarze 11

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Małgorzata Pamuła-Behrens
Szanowni Państwo, cieszę się i mam nadzieję, że materiały będą przydatne i pomocne!
Łączę serdeczne pozdrowienia
G
Gość
Szanowna Pani Profesor, pracowaliśmy na studiach podyplomowych, wyszukując multimedia, trafiliśmy na te materiały z Fundacji Reja. Dziękujemy - jeszcze chcemy. Nauczyciele języka polskiego jako obcego.

PS. Proszę nie odpowiadać, a tym bardziej nie podpisywac się własnym nazwiskiem. To jest hejt - dramatyczne jest to, że to mogą byc nauczyciele, choć nie muszą.
M
Małgorzata Pamuła-Behrens
Szanowna Pani, obydwie z prof. Szymańską mamy doświadczenie szkolne. Prof. Szymańska uczy języka polskiego w jednej z krakowskich szkół podstawowych i w jej klasie uczą się także dzieci cudzoziemskie. Prowadzi także zajęcia dodatkowe z języka polskiego dla tych uczniôw. Ja od trzech lat prowadzę zajęcia dodatkowe z języka polskiego w jednej z krakowskich podstawówek a wcześniej uczyłam języka obcego w szkole podstawowej. Praktyki mamy zatem wpisane w codzienne życie zawodowe.
A
Anna
Ja akurat znam realia tej pracy! Jak Pani chce wyrównywać poziom nauki języka podczas 45 minutowej lekcji, jednocześnie realizując program i pracując z dziećmi polskimi, które same mają różny poziom intelektualny? To jest absolutnie NIEMOŻLIWE!!! Aby w ogóle zacząć naukę z uczniem, trzeba mieć jakąś elementarną możliwość komunikacji!! Jeśli ona jest zerowa, to proszę mi to praktycznie wyjaśnić (bez sloganów, frazesów i pseudo naukowego żargonu), tylko jak to zrobić? SŁUCHAM!??? Nie znam języka ukraińskiego, rosyjskiego ani wietnamskiego? Nie wiem czy dziecko pyta o toaletę czy o litery, jedzenie, picie, przerwę, cokolwiek...? Proszę o wskazówkę praktyczną bez odsyłania do jakiejś nierealnej literatury!! Zwracam uwagę, że ja, jako nauczyciel jestem rozliczana z realizacji programu i nikogo nie obchodzi dlaczego tego nie zrobiłam!!! Zalecam takie ćwiczenie praktyczne: Proszę udać się w swoim UP na zajęcia w których uczestniczą osoby kompletnie nie znające języka polskiego i spróbować z nimi przeprowadzić wykład w języku polskim. Zadać kilka prostych pytań, posłuchać odpowiedzi, o ile je pani zrozumie. Aby zalecany eksperyment był wiarygodny zalecam zajęcia z Wietnamczykami.
K
Kasia
I co z tego Pani wystąpienia wynika? NIC! Zero konkretów tylko: bla bla bla... czyli weźmiemy się razem i zrobicie...
M
Małgirzata Pamuła-Behrens
Szanowna Pani, dzieci z doświadczeniem migracji są różne i ich znajomość języka nie jest taka sama. Są polskie dzieci wychowane w Anglii, dzieci ukraińskie z polskich rodzin, dzieci ukraińskie słabo i dobrze môwiące po polsku. To dla nich te materiały po to, aby miały możliwość uczenia się i miały takie same szanse edukacyjne jak inne dzieci.
M
Małgorzata Pamuła-Behrens
Szanowna Pani, obydwie pracujemy w szkole i dobrze wiemy jak trudno uczyć w takich klasach. Z tego powodu przygotowałyśmy te materiały, żeby z jednej strony nauczyciel mógł z nich skorzystać i było mu łatwiej (przygotowanie specjalnych materiałów dla jednego ucznia zabiera dużo czasu), a z drugiej strony, żeby to dziecko nie było zmarginalizowane i mogło brać udział w lekcji i czegoś się nauczyć. Mamy nadzieję, że ten materiał będzie ułatwieniem dla nauczycieli i pomocą dla uczniów.
M
Marysia
Praktyki w szkołach powinni mieć obowiązkowe raz w roku WSZYSCY wykładowcy UP, a nie ich studenci. Może nieco pedagogika by znormalniała? Teraz mamy tylko stada oderwanych od rzeczywistości producentów teorii, papierów i działań, które i tak NIGDY się nie sprawdzą w realu. Ale najgorsze w tym jest to, że benefcjentem tych profesorskich pseudoeksperymentów jest ZAWSZE dziecko. Niedouczone, przemęczone, zniechęcone, z obniżoną samooceną i zapracowany rodzic, który nie ma czasu na dokształt dziecka w domu... KOMUNO WRÓĆ!!!
... równamy wszystkich ale zawsze w dół
G
Gość
A ta Pani to widziała z bliska jakąś szkołę, czy tylko pamięta, gdy chodziła do klas I-III? W klasie są dzieci: drugoroczne, odroczone, z dysfunkcjami, sześciolatki, dzieci z domów dziecka, po przejściach, z rodzin rozbitych lub w trakcie rozwodów, z wadami wymowy, nadpobudliwe, wycofane itp... I do tego jeden nauczyciel i np. Ukrainiec który kompletnie nie rozumie, co się do niego mówi... Zapraszam Panią profesor UP na lekcję do klasy pierwszej. Może wówczas otworzy Pani swoje oczęta? W szkole brakuje specjalistów: logopedów, psychologów, pedagogów, klasy są przepełnione, panuje dwuzmianowość, programy są rozbudowane ponad miarę i ustawiane pod dzieci zdolniejsze (słabsze nie nadążają) itp, itd. A wy wrzucacie szachy, programowanie (gdzie dziecko w I klasie nie zna liter i nawet nie umie wstukać kodu komputera), o trzymaniu prawidłowym ołówka w garści nie wspomnę... Ale najwygodniej wrzucić wszystko nauczycielowi, niech realizuje...
a
anna
Stek oderwanych od życia abstrakcyjnych bzdur . Jak uczyć dziecka w klasie gddy ono nie rozumie co się do niego mówi?!!! A w klasie jest około 30 dzieci. To co? zostawic te pozostałe i uczyć polskiego jednego cudzoziemca?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska