Major rezerwy Robert Pankowski został zatrzymany przez żandarmów 25 lutego, gdy odprowadzał swoje dziecko co przedszkola. Żandarmeria właśnie spod tego budynku zabrała majora – najpierw skuli go kajdankami, a następnie przewieźli do odległego o 420 km Szpitala Powiatowego w Zakopanem na przymusowe badania psychiatryczne. Co istotne, Robert Pankowski nigdy nie cierpiał na żadne choroby psychiczne. Mimo to, jak donosi Onet, ŻW próbuje skierować go jednak na badania od momentu ujawnienia informacji, które stawiają żandarmerię w złym świetle.
Robert Pankowski ujawnił m.in. informacje o wyłudzaniu dodatków wojennych, mobbingu wobec kobiet, wykorzystywaniu stanowisk do osiągnięcia korzyści majątkowych, nielegalnych podsłuchach oraz działaniach operacyjnych wobec niewygodnych dla żandarmerii osób.
Ostatecznie w Zakopanem major i tak nie został zbadany, ponieważ w szpitalu nie było adwokata lub radcy prawnego – a Robert Pankowski miał do nich prawo. W rezultacie ŻW odjechała, zostawiając majora na pastwę losu.
Major dzięki uprzejmości kierowcy autobusu dojechał do Krakowa – tam znajomi dali mu pieniądze, żeby mógł wrócić do Warszawy.
RPO dr hab. Adam Bodnar odniósł się do sprawy – zapytał o nią komendanta głównego ŻW.
Onet w komentarzu do tych informacji cytuje Tomasza Oklejaka, zajmującego się służbami mundurowymi w biurze RPO:
Teoretycznie, żandarmeria realizuje odpowiedzialność karną w przypadku nadużycia prawa przez żandarmów. Jeśli jednak doszło do złamania prawa, to zależy, jak ono zostanie zakwalifikowane: czy jako czyn bezprawny czy przestępny. Jeżeli jest to czyn bezprawny, to żołnierz ma obowiązek wykonać rozkaz, a odpowiedzialność za jego wydanie poniesie jego zwierzchnik. Jeśli jednak był to czyn przestępny, to żołnierz powinien odmówić wykonania rozkazu. Jeżeli tego nie zrobi, poniesie za to odpowiedzialność prawną.
Źródło: Onet
