Mówią o sobie, że nie są związani z żadną partią, a ich celem jest zwiększenie świadomości sądeczan na temat jednomandatowych okręgów wyborczych. Stąd też postanowili wyjść na ulice Nowego Sącza i wyjaśniać, czym są JOW-y. Jednak w sobotę po godz. 17 nowosądecki Rynek świecił pustkami.
- Pogoda trochę nam pokrzyżowała plany. Nic dziwnego, że w taki upał sądeczanie woleli wypoczywać nad wodą niż zjawić się pod ratuszem - mówi Piotr Bielski, koordynator Komitetu Referendalnego JOW w Nowym Sączu. - To nas jednak nie zraża. Będziemy częściej widoczni nie tylko w Nowym Sączu, ale w całym okręgu wyborczym numer 14 - zapowiada.
Sądecki komitet zawiązał się w czerwcu i w ciągu dwóch miesięcy zgromadził ponad 130 osób, które popierają Ruch na Rzecz JOW.
- Chcemy, żeby posłowie byli odpowiedzialni przed wyborcami, a to będzie możliwe jedynie po wprowadzeniu 460 jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu - przekonuje Bielski. - JOW-y dają równe szanse kandydowania na posła, a zdobywca największej liczby głosów zostaje parlamentarzystą. To przejrzysty system.
Bielski dodaje, że obecnie szansę na wygraną mają kandydaci obsadzeni na pierwszych pięciu miejscach list. Pozostali - w jego opinii - są pionkami, których zadaniem jest pozyskać głosy dla listy konkretnej partii politycznej.
- Zmiana ordynacji sprawi, że partie polityczne będą musiały wystawiać kandydatów akceptowanych przez społeczeństwo - zapewnia Bielski. - Dlatego nawołujemy do udziału w referendum - dodaje.
W referendum 6 września zdecydujemy o wprowadzeniu JOW-ów, finansowaniu partii politycznych z budżetu państwa oraz rozstrzyganiu wątpliwości przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika.
Ruch na rzecz JOW-ów zachęca do referendum

Komitet Referendalny JOW w Nowym Sączu w sobotę wyjaśniał mieszkańcom miasta, czym są jednomandatowe okręgi wyborcze. Słuchała garstka.