W ten sposób solidaryzują się z protestami pracowników wymiaru sprawiedliwości w całej Polsce. Takie pikiety odbywają się codziennie przed budynkami wielu sądów.
– Niskie płace, nieprzestrzeganie Kodeksu Pracy w zakresie godzin nadliczbowych, prawa do urlopów, przekraczanie pensum tygodniowego lub miesięcznego – takie m.in. przyczyny wymienia jeden z sądowych urzędników. Dotyczy to m.in. protokolantów, sekretarzy, asystentów sędziów, a także kuratorów zawodowych. Skarżą się oni na skrajne dysproporcje w rozdziale, jak mówią iluzorycznych podwyżek, w czym Krajowa Rada Sądownicza przyznała im rację.
Duże zastrzeżenia pracowników sądowych budzi też przestrzeganie przepisów Kodeksu Pracy. Za nadgodziny nie otrzymują wynagrodzenia, tylko do odebrania wolne dni. A to przy braku pracowników nie przyspiesza prowadzonych spraw.
Pracownicy liczą, że piątkowe rozmowy przedstawicieli związków zawodowych w Ministerstwie Sprawiedliwości zakończą się dla nich pomyślnie. Wyniki rozmów poznają w najbliższy poniedziałek, kiedy spotkają się z przedstawicielami swoich związków zawodowych w budynku Sądu Okręgowego w Krakowie.
Pracownicy sądowi są tak zdesperowani, że w razie niepowodzenia w rozmowach, są skłonni przybrać inne formy protestu. Kolejnym etapem będzie chwilowe blokowanie przejść dla pieszych na drogach.
Na razie na pikietę przed budynkami sądów wykorzystują swoją 15-minutową przerwę śniadaniową.
Do protestów w Krakowie przyłączyli się pracownicy Sądów Rejonowych dla Krakowa: Krowodrzy, Podgórza, Nowej Huty,
Śródmieścia, Sądu Okręgowego, a także SR w Suchej Beskidzkiej.
W Polsce protestują też sądowi pracownicy w:
Gdyni, Łodzi, Olsztynie, Rzeszowie, Wrocławiu, Lwówku Śląskim, Grodzisku Wielkopolskim, Słupsku, Lubaniu, Radomiu,
Zielonej Górze, Nowym Mieście i Wildze, Krośnie.
W niektórych sądach związki zawodowe w imieniu pracowników już weszły w spór zbiorowy.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ: