https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sądeckie wątki procesu Hamanna

(wch)
Niemiecka delegacja sądowa na galeryjce ratuszowej wieży w 1966 r.
Niemiecka delegacja sądowa na galeryjce ratuszowej wieży w 1966 r. Reprodukcja. Stanisław Śmierciak
Od października 1965 roku do lipca roku następnego trwał w niemieckim Bochum proces jednego z najkrwawszych oprawców hitlerowskich, szefa sądeckiego gestapo Heinricha Hamanna. Niemiec lubował się w mordowaniu i torturowaniu ludzi.

Szczególnie pastwił się nad Żydami zwożonymi do sądeckiego getta. Zabijał bez skrupułów także Polaków. Udowodniono mu własnoręczne zamordowanie ponad stu osób, choć lista ofiar mogła być dłuższa. Po wojnie ukrywał się w Niemczech zachodnich pod fałszywym nazwiskiem. Pracował jako robotnik rolny. Był też kelnerem w restauracji, gdzie dokonał zabójstwa i został aresztowany.

Zanim dostał dożywocie, przed sędziami w Bochum stanęły dziesiątki świadków przekazując wstrząsające relacje. Wśród nich był adwokat sądecki Stanisław Długopolski, ojciec znanego lekarza urologa, byłego radnego, również Stanisława Długopolskiego. Na rozprawę przywiózł sękaty kij ze śladami krwi, którym Hamann dla rozrywki okładał swoje ofiary. Długopolski otrzymał kostur od znajomego, gdy ten usłyszał, że adwokat jedzie zeznawać do Bochum. Pijany Hamann, po jednej z libacji w sądeckim lokalu zapomniał go zabrać. Kij został przez sąd zakwalifikowany jako dowód zbrodniczych poczynań gestapowca.

W trakcie procesu sędziowie przyjechali na wizję lokalną do Nowego Sącza i okolic. Zebrali dodatkowe zeznania świadków. Archiwalne zdjęcie zarejestrowało pobyt niemieckiej delegacji w ratuszu, z którego wieży goście mogli obejrzeć panoramę miasta.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska