https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sadownicy liczą straty. Przez przymrozki nie będzie czereśni i połowy jabłek

Janusz Bobrek
Jacek Ząbek, sadownik i sołtys Maszkowic w gm. Łącko. W 2017 r. jego jabłonie ucierpiały przez mróz, rok później jabłka zbił grad, a w obecnym roku w nocy z 13 na 14 maja temperatura spadła do -5 stopni Celsjusza
Jacek Ząbek, sadownik i sołtys Maszkowic w gm. Łącko. W 2017 r. jego jabłonie ucierpiały przez mróz, rok później jabłka zbił grad, a w obecnym roku w nocy z 13 na 14 maja temperatura spadła do -5 stopni Celsjusza Damian Radziak
Sadownicy z Sądecczyzny i Ziemi Limanowskiej liczą straty spowodowane ubiegłotygodniowymi przymrozkami. Już wiadomo, że słabo w tym roku obrodzą jabłonie i śliwy, a czereśnie najprawdopodobniej w ogóle. To wszystko wpłynie też na wyższa cenę owoców.

FLESZ - Czy czeka nas największa susza od 100 lat?

Przymrozek w nocy z 13 na 14 maja zniweczy plany wielu sadowników z regionu. W ubiegłym tygodniu w niektórych miejscach temperatura spadała nawet do -8 stopni Celsjusza. Niestety w momencie kwitnienia drzew i krzewów owocowych. Przymrozek dał się też we znaki właścicielom przydomowych ogródków. Ci jeśli nie przykryli wzrastających roślin fizeliną, stracili jarzyny.
Po rozmowie z sadownikami jest już Jan Dziedzina, wójt Łącka. W tamtejszej gminie, słynącej ze śliwek i jabłek, ponad 300 rodzin żyje z sadownictwa.

- Przymrozki dotknęły nas w sporym rozmiarze. Od poniedziałku przyjmowane są w urzędzie gminy wnioski o oszacowanie szkód. Wcześniej otrzymaliśmy akceptację ze strony Urzędu Wojewódzkiego. Na 20 maja mamy już ponad 30 takich wniosków, a spodziewam się, że może ich być około 200 – zaznacza w rozmowie z „Gazeta Krakowską” Dziedzina.
Jakie drzewa owocowe najbardziej ucierpiały?

- Mówi się, że czereśnia poleciała niemal całkiem. Różnie jest z odmianami jabłoni. Tam gdzie kwitły później, miały większe szanse na przetrwanie. Skala jest duża – dodaje.

Zdaniem Jacka Ząbka, sadownika (ma 2-hektarowy sad jabłoni oraz śliw) i sołtysa Maszkowic, trudno jeszcze w pełni oszacować straty, bo to jakie są dotkliwe, pokaże najbliższy miesiąc i tzw. opad czerwcowy.

- Wszystko zależy od odmiany jabłek, ale większość jest przymrożonych dość mocno. U mnie coś zostało na śliwach, ale jeszcze się nie cieszę, bo w innych latach było podobnie i zawiązki opadły w czerwcu. Wszyscy tu żyjemy nadzieja, że coś zostanie – wyjaśnia Ząbek i zapowiada, że tegoroczne zbiory nie będą obfite, a w części sadów nie pojawią się owoce z tzw. królewskich zawiązek, czyli te najdorodniejsze.

Straty liczą już sadownicy w powiecie limanowskim. We wspomnianą już noc termometry w nisko położonych wsiach: Świdniku i Owieczce wskazały aż -8 stopni Celsjusza. W innych miejscowościach, gdzie położone są sady było -4. Najbardziej ucierpiały Jabłonie i grusze. W Urzędzie Gminy w Łukowicy do 25 maja przyjmowane są wnioski o oszacowanie szkód rolniczych w gospodarstwach.

- Mamy już ponad 20 wniosków, a straty mogą sięgać blisko 1,5 miliona zł. Bylem osobiście w kilku sadach, a z wieloma sadownikami rozmawiałem. Niestety są przypadki, gdzie te starty będą stuprocentowe – informuje Bogdan Łuczkowski, wójt Łukowicy.

Okoliczni sadownicy nie mają szczęścia do pogody. W 2017 roku był mróz, rok później obfite gradobicie, za którym nie poszła rządowa pomoc dla plantatorów. Problem też stanowią ubezpieczenia, bo bez ministerialnego wsparcia firmy nie chcą ubezpieczać rolników. Przy tak kapryśnej aurze najzwyczajniej im się to nie opłaca. Nie opłaca się też sadownikom.

- Bez takiej możliwości nasza praca i wydatki idą na marne. Musimy być chronieni. Wiadomo inaczej pracuje się pod dachem, a inaczej pod gołym niebem – wyjaśnia Ząbek.

Przymrozki, gradobicia, susza to nie jedyny problem z jakim zmagają się sadownicy. W grę wchodzi również czynnik ludzki, a mianowicie zmiana pokoleniowa.

- Młodzi nie garna się już do pracy w sadzie, bo dla nich to nie opłacalne zajęcie – dodaje Ząbek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rolnictwo

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Do "Gość". No, jeśli piszesz, że w mieście zarobią dwa miliony, a czynsz wynosi te marne 700 zł i jeszcze parę groszy na media , to jak mają nie uciekać. Ja bym uciekł.

G
Gość

Panie Zabek niech pan nie klamie.Mlodzi sie garna do pracy w rolnictwie.i ciezko pracuja.W miescie zarobia 2000 tys.czynsz 700 plus prad.podatek od nieruchomosci.wiec niech pan przeliczy co sie oplaca.Mlodzi juz nie uciekaja do miasta

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska