FLESZ - Nauczyciele mogą przenosić wirusa?
"Apelujemy do premiera i rządu o natychmiastowe zwiększenie o 100 proc. zatrudniania w Państwowej Inspekcji Sanitarnej – Powiatowych Stacjach Sanitarno-Epidemiologicznych, w tym w laboratoriach. Zgodnie z przydzielonymi przez ustawy zadaniami w czasie pandemii pracownicy sanepidu od marca są skrajnie przemęczeni, pracują na trzy zmiany, również w soboty i niedziele, nie skorzystali z urlopów, pracownica w Nowym Sączu odbiera nawet 500 telefonów dziennie od obywateli, osób zakażonych i instytucji" - czytamy w piśmie skierowanym do premiera i rządu, podpisanym przez Kazimierza Barczyka, prezesa SGiPM oraz Federacji.

Barczyk zwraca rządowi uwagę, że pracownicy sanepidu są przemęczeni i słabo opłacani, ale z poświęceniem realizują swoją pracę. "Pomimo to mieszkańcy i samorządowcy z całej Polski narzekają, że bardzo trudno godzinami dodzwonić się do PIS. W czasie przewidywanej drugiej fali epidemii Państwowa Inspekcja Sanitarna jest współdecydentem w razie konieczności podjęcia decyzji o zamknięciu każdej jednostki, m.in. spośród 48 tys. szkół i przedszkoli" - zaznacza Kazimierz Barczyk.
Mało ludzi, marne zarobki
Pod koniec kwietnia w WSSE w Krakowie zatrudnionych było 260 osób. Natomiast w całej Małopolsce sanepid zatrudniał ponad 1000 pracowników. Średnie wynagrodzenie pracowników WSSE w Krakowie wraz z wszystkimi dodatkami (dodatek stażowy, naukowy, kontrolny, funkcyjny, premia ) wynosi 4424 zł brutto. Z kolei średnie wynagrodzenie pracowników szeregowych wraz z wszystkimi dodatkami to zaledwie 3565 zł brutto.
O tym, jak słabo są opłacani pracownicy sanepidu mówi nam jeden z byłych pracowników krakowskiej stacji, pracujący na stanowisku kierowniczym. - Jak parę lat temu była podwyżka najniższej krajowej, to okazało się, że 40-50 proc. pracowników sanepidu nie zarabiało tyle i trzeba im było podnieść do nowej najniższej krajowej, którą i tak wyliczało się z premiami. Pracownik miał 2000 zł brutto podstawy i tylko dodatki powodowały, że przekraczał najniższą krajowa. Myślę, że to się specjalnie nie ruszyło – mówi nasz rozmówca.
Tymczasem sanepid stanął na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem i nie zawsze w tej walce był zwycięski. M.in. z powyższych powodów – braku ludzi i niskiego wynagrodzenia. Stąd apel małopolskich samorządowców o wsparcie dla sanepidu. Przypominają oni, że rząd przeznaczył miliardy złotych na ochronę przedsiębiorców, na służbę zdrowia, zasiłki, itp., ale nie sanepid.

"Państwowa Inspekcja Sanitarna nie tylko z powodu pandemii koronawirusa wymaga wzmocnienia i reformy, ponieważ powszechne bezpieczeństwo sanitarne, także w produkcji i obrocie żywności własnej, eksportowanej i importowanej ma coraz większe znaczenia dla obywateli i państwa. (...) Niestety przed kilku laty Wojewoda Małopolski zmniejszył liczbę pracowników PIS, laboratoriów w naszym województwie o 30 proc." - czytamy w piśmie Kazimierza Barczyka.
- Co oni wyprawiają?? Oto Najlepsze MEMY o kierowcach! Zobaczcie
- Kolejny potwór wyciągnięty z Wisły! Ta ryba przeraża
- Oto najdziwniejsze nazwy polskich wsi. W niektóre aż trudno uwierzyć
- TOP 15 ginekologów w Krakowie wg ZnanyLekarz.pl [LISTA]
- Kraków. W końcu rozpocznie się przebudowa al. 29 Listopada! Tak będzie wyglądać
- Atrakcyjne mieszkanie na wynajem. Tak internauci kpią z ogłoszeń [MEMY]
