Trzy lata temu, Grzegorz Wacek, chatkowy w schronisku rzucił się na bardzo głęboką wodę. Zaczął remont.
- Chciałbym, by moi goście wypoczywali w bardziej komfortowych warunkach - mówi z przekonaniem. - By schronisko było atrakcyjnym miejscem noclegowym, również dla bardziej wymagających turystów, by zaspokajało potrzeby rodzin z małymi dziećmi - dodaje.
Uruchomiono je w 1955 roku. Mała chatka zgubiona wśród lasów. Przez ponad 60 lat nic się tam tak naprawdę nie zmieniło. Remont był pospolitym ruszenie tych, którzy mają w sercu to miejsce, właśnie oni poprzez zbiórki finansowali prace. Swoje dokładał też chatowy, wkładając nie tylko swoją pracę, ale też najzwyczajniej w świecie kasę, którą zarobił poza schroniskiem. Prace miały się skończyć w lipcu. Niestety, zostało jeszcze sporo do zrobienia. Około 30 procent całości.
Widmo zamknięcia
Grzegorz Wacek miał umowę z PTTK na prowadzenie schroniska do końca sierpnia. Był chatkowym od 11 lat. Teraz kontrakt nie został przedłużony automatycznie, a gorlicki zarząd organizacji ogłosił, że szuka kogoś, kto poprowadzi schronisko.
Na anons zgłosił się tylko Grzegorz. Mimo to nie został na kolejny okres chatkowym. Miłośnicy schroniska nie mogą się z tym pogodzić, zbierają podpisy pod petycją, domagającą się przywrócenia Grzegorza w prawach prowadzenia schroniska. Według bywalców schroniska bez Grzegorza nie będzie ono już tym samym miejscem, a dodatkowo uważają, że tylko on podoła dziełu dokończenia remontu. Boją się również, że schronisko zostanie zamknięte. Petycja ma trafić do zarządu głównego PTTK w Warszawie. To właściciel obiektu.
Wyjaśnienia na piśmie
Do Wiesława Cichego, dyrektora zarządu majątkiem PTTK informacje o problemach na Magurze dotarły szybciej niż petycja.
- Wiem, że skończyła się umowa chatkowego - mówi. - Chcę mieć pełny obraz sytuacji, wiec poprosiłem zarząd gorlicki o wyjaśnienia na piśmie - dodaje.
Dokument dla centrali przygotowuje Jerzy Mrozek, prezes gorlickiego oddziału.
- Schronisko jest cały czas czynne - stwierdza. - Nie mamy podpisanej umowy z żadnym nowym najemcą, ale opiekuje się nim bardzo doświadczony człowiek. Pracował w schroniskach bieszczadzkich i sudeckich - dodaje.
Prezes Mrozek nie wyklucza też dalszej współpracy z Grzegorzem. Jak twierdzi, rozstali się, podpisując protokół zdania schroniska, w pełnej zgodzie.
- Chcę jeszcze w tym miesiącu podpisać umowę - mówi prezes. - Zapewniam, że schronisko będzie działać- podkreśla.
