Nowotarscy strażacy są pewni, że pożar, jaki szalał w nocy z poniedziałku na wtorek na Kowańcu, ktoś spowodował specjalnie. Ogień strawił tam warte 300 tys. złotych skrzydło byłego domu dziecka.
Gdy strażacy z Nowego Targu kończyli gasić wspomniany dom, ich koledzy z Zakopanego jechali właśnie na sygnale na Olczę Gawlaki. Płomienie szalały tam w niezamieszkanym domu. Choć ogień udało się opanować dosyć łatwo, dosłownie 12 godzin później zapalił się dom stojący po sąsiedzku. W nim straty są większe.
- W obu przypadkach z dużym prawdopodobieństwem można mówić o podpaleniu - uważa Andrzej Król-Łęgowski, rzecznik zakopiańskiej straży pożarnej. - Świadczy o tym sposób, w jaki zaczęły się oba pożary i ich bliskość. Sprawa została już zgłoszona na policję.
Mundurowi z Zakopanego na razie są oszczędni w słowach. - Prowadzimy śledztwo - mówi asp. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy policji w Zakopanem. - Nic więcej nie mogę zdradzić.
Podobne śledztwo trwa też w Nowym Targu. Tam śledczy z wydziału dochodzeniowego szukają podpalacza z Kowańca i sprawdzają, jaka była przyczyna środowego pożaru w Jabłonce (spłonął tam budynek gospodarczy). Na razie pewne na 100 proc. jest bowiem tylko to, że ze wszystkich 6 pożarów na Podtatrzu w tym tygodniu podpaleniem nie był spowodowany jeden z dwóch, jakie wybuchły w niedzielę w Zakopanem. W ten dzień spaliły się domy na Gubałówce i Antałówce.
W pierwszym przypadku winny był wadliwy przedłużacz elektryczny. W drugim? Początkowo myślano, że źle zagaszone ognisko. W obecnej sytuacji może się jednak okazać, że stał za tym ktoś inny.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+