A jedna z serialowych matek mówi do córki, by zaniosła nauczycielce zeszyt i "niech ona się tym podetrze". Nauczyciele są oburzeni. Według TVP serial jest zabawny. "Licencja na wychowanie" jest emitowana od marca. Bohaterami serialu są dwie rodziny, które preferują różne style wychowywania dzieci. U Barańskich kobieta zajmuje się domem i czworgiem dzieci, mężczyzna zarabia pieniądze. U Leszczyńskich to ona pracuje, podczas gdy on bezstresowo wychowuje dzieci i szuka pracy.
W pierwszym odcinku 11-letnia córka Romy Barańskiej ma zanieść do szkoły 40-kartkowy zeszyt w linię. A że trudno taki kupić, jej serialowa mama stwierdza bez wahania: - Ta pani od polskiego to jest chyba jakaś kretynka. - Wiesz co zrobimy? To jest zeszyt 64-kartkowy, wyrwiemy 20 stron, resztę zawiniemy i dasz to tej swojej pani, niech ona się tym podetrze! W kolejnych odcinkach bohaterowie w podobnym stylu wypowiadają się o nauczycielach.
Barbara Bohosiewicz, wiceprezeska małopolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, nauczycielka z ponad 30-letnim stażem, jest oburzona. - Telewizja publiczna nie powinna emitować tego serialu - mówi. I zwraca uwagę, że dzieci, które go oglądają, będą podobnie zachowywać się na co dzień.
- I nie będą nikomu okazywać szacunku. Nie tylko nauczycielom, ale także i rodzicom. To kolejny przykład negatywnego wpływu telewizji na dzieci i młodzież. I wyjątkowo złego gustu - mówi Bohosiewicz. W biurze prasowym TVP od kilku dni nikt nie odbiera telefonu i nie odpowiada na e-maile. Z oświadczenia przesłanego przez TVP do redakcji "Głosu Nauczycielskiego" dowiadujemy się, że to serial komediowy i należy go oglądać jak w krzywym zwierciadle. A ocena nauczycieli nie jest tematem serialu.