https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skatował kobietę, bo był zazdrosny. 35-latka walczy o życie w szpitalu

Małgorzata Więcek-Cebula
archiwum Polskapresse
Ostatni czwartek, późny wieczór. 35-letnia Agnieszka G. i jej 26-letni partner Mateusz P. bawili się na imprezie u ich wspólnego znajomego w mieszkaniu przy ulicy Floris w Bochni. Najprawdopodobniej wszyscy pili alkohol. Wesołą atmosferę zepsuła kłótnia, podczas której zazdrosny 26-latek zarzucił swojej partnerce zdradę.

Kobieta próbowała się tłumaczyć, to jednak nie tylko nie przekonało mężczyzny, ale wręcz go rozwścieczyło. W pewnym momencie uderzył ją w twarz. Uderzył drugi raz, gdy nadal zaprzeczała. A gdy się przewróciła, zaczął ją kopać. Robił to tak długo, aż kobieta przestała się bronić. - Agnieszka G. w końcu straciła przytomność. Gdy na jej twarzy pojawiły się zasinienia, agresor naciął jej skórę pod okiem, aby z opuchlizny wypłynęła krew - relacjonuje Leszek Machaj, rzecznik prasowy KPP w Bochni.

Do tej operacji użył żyletki, którą znalazł w łazience znajomego. Gdy przez kilkanaście minut Agnieszka G. nie odzyskiwała przytomności - przestraszony tym, co się dzieje, jej "partner" postanowił wezwać pogotowie ratunkowe.

Lekarze, którzy przybyli na miejsce, zastali nieprzytomną kobietę w kałuży krwi. Trafiła do bocheńskiego szpitala, tam jednak zdecydowano, by szybko przetransportować ją do jednej ze specjalistycznych lecznic w Krakowie. 35-latka przeszła skomplikowaną operację głowy. - Jej stan był na tyle ciężki, że lekarze zdecydowali o wprowadzeniu jej w stan śpiączki farmakologicznej - wyjaśnia Robert Dudek, szef wydziału dochodzeniowo-śledczego KPP w Bochni.

Policjanci od kilku dni zajmują się sprawą brutalnego pobicia. Sprawca został już zatrzymany. Sąd zdecydował o zastosowaniu wobec niego trzy-miesięcznego aresztu tymczasowego. Przesłuchany przez policjantów tylko częściowo przyznał się do winy. Tłumaczył się, że faktycznie uderzył swoją partnerkę w twarz, natomiast zaprzeczył jakoby miał ją kopać.

Mateusz P. przed sądem odpowie nie tylko za brutalne pobicie, ale także za nakłanianie swojego znajomego, lokatora mieszkania, w którym doszło do pobicia, do składania fałszywych zeznań. Trzeci z mężczyzn zamieszany w to zdarzenie był w mieszkaniu podczas awantury. Obserwował kłótnię, a tuż po wezwaniu pogotowia razem z Mateuszem P. udał się do szpitala, by dowiedzieć się o stan zdrowia swojej znajomej. - Wtedy właśnie Mateusz P. nakłaniał mężczyznę, by ten zeznał, iż sprawcą pobicia był ich inny znajomy - dodaje rzecznik komendy. Kluczowe w tej sprawie będą wyjaśnienia, jakie złoży Agnieszka G. W tej chwili jednak jej stan uniemożliwia przesłuchanie.

Mateuszowi P. grozi 10 lat więzienia. Mężczyzna był już w przeszłości karany za pobicie.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Alek
Cale to towarzystwo musi byc niezle szemrane, wiec to tez trzeba wziac pod uwage.
E
E.
Dlaczego policja nie wszczęła dochodzenia w sprawie tych dwóch panów, którzy przyglądali się całemu zdarzeniu i nie starali się zapobiec skutkom działania Mateusza P.? Jeśli mieli zamiar, aby Mateusz P. dokonał czynu zabronionego i swoim zachowaniem ułatwili mu jego dokonanie to powinni odpowiedzieć za pomocnictwo. A Panowie nie zrobili absolutnie nic, nawet nie wezwali policji ani karetki pogotowia, nie wspominając już że mogli odciągnąć Mateusza P. od tej kobiety.
n
nicola
trzeba byc niezła desperatka zeby wogóle zadawac sie z takim psycholem !!!!
K
Kazio(nietak)naiwny
Z pewnością dostanie trzy lata więzienia z zawieszeniem na pięć lat. Zeby mógł chodzić i bić inne.
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Skatował kobietę, bo był zazdrosny. 35-latka walczy o życie w szpitalu
S
SĘDZIA Z KRAKOWA
Bydlak stał i patrzył jak jego ziomuś katuje dziewczynę i powinien odpowiadać za współudział i nie udzielenie pomocy i siedzieć razem z nim w pierdlu. Ten co kopał od ręki 25 lat + roboty w kamieniołomie, a ten drugi 10 lat żeby na drugi raz odróżnił "kłótnię" od katowania. Tyle w temacie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska