Bo jabłka i ślimaki to pretekst. Powodem są wielkie pieniądze. WSiP, wydawca, który dziś dyktuje ceny podręczników, został przejęty przez jeden z największych funduszy private equity na świecie - inwestujących w celu osiągnięcia zysków z przyrostu wartości kapitału. A nie będzie wzrostu zysków, jeśli rząd będzie rozdawał podręczniki.
W WSiP rządzą dziś nie redaktorzy, ale świetni fachowcy od robienia interesów. Pracowali w Pepsico, Danone, Orange. Czy możemy wymagać, by obchodził ich los rodziców, którzy za podręczniki, ćwiczenia (błyszczące, na kredzie, jednorazowe) i wyprawkę wydają jedną trzecią minimalnej pensji?
Nie możemy. Ale od rządu już tak. Dlatego trzymam kciuki, żeby ten obiecany, darmowy podręcznik trafił do rodzin. Ze ślimakiem lub nawet bez.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+