Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słodko nie będzie...

Redakcja
Fot. Mariusz Kapala
Sezon na miodobranie powoli dobiega końca, a w niektórych pasiekach już się zakończył. Pszczelarze oceniają rok jako przeciętny. Ten rok nie był tak dobry jak ubiegły, ale z drugiej strony - lepszy niż rok 2014, dlatego pszczelarze są w umiarkowanie dobrych nastrojach. - Zbiory nie są rewelacyjne, ale też nie najgorsze. Zaszkodziła chłodna i długa wiosna oraz deszcze w lecie - mówi Dominik Czyszczoń, prezes terenowego koła pszczelarzy w Tokarni.

Edward Zadora, pszczelarz z tego koła dodaje, że miodu wielokwiatowego było mało, lipowego też mniej niż przed rokiem, a spadź występuje różnie, w zależności od regionu. 

- Miody spadziowe występują bardzo regionalnie. Pszczelarze z wiosek na południe od Dobczyc nie narzekają, ale w drugą stronę, od Dobczyc w stronę Wieliczki jest słabo - mówi Bolesław Kostkowski, prezes dobczyckiego koła pszczelarzy. 

Nawet jednak na terenie tej samej gminy widoczne są różnice w występowaniu spadzi. 

- U mnie, pod Kamiennikiem spadź się już skończyła, bo przeszły ulewy, które zmyły mszyce ją wytwarzające. W tym czasie w okolicach Węglówki i Wierzbanowej spadź jeszcze była - mówi Stanisław Flaga z Lipnika, należący do wiśniowskiego koła. 

Nie licząc takich miejscowych „zawirowań” regułą jest, że najlepsze zbiory, a co za tym idzie najwięcej powodów do zadowolenia, mają pszczelarze z południa naszego regionu. - Mimo słot w lecie, rok był dla pszczelarzy udany. Spadź jodłowa wystąpiła a my zebraliśmy około 20 kg z ula pięknego czarnego, miodu spadziowego, który spośród miodów z najwyższej półki, lokuje się najwyżej - mówi Henryk Migacz, pszczelarz z Lubnia.

Sam, po tym udanym sezonie przystąpił już do karmienia pszczół i przygotowania ich do zimy. - Karmię je pobudzająco, żeby matki zaczęły czerwić - mówi. 

Inni z kolei liczą jeszcze na ostatnie pożytki (do takich należy np. nawłoć) i to, że pszczoły przerobią nektar z niej na miód. 

Pozytywnym objawem, jaki dostrzegają pszczelarze z całego powiatu jest fakt, że do tego zajęcia coraz częściej garną się nowi, młodzi ludzie. - Był czas, że młodzi nie chcieli zajmować się pszczelarstwem, a teraz to się zmienia - mówi Stanisław Flaga z wiśniowskiego koła. 

Jeszcze do niedawna był jego prezesem, w tym roku zastąpił go jeden z młodych członków - Łukasz Spytek. 

- Dziadek i wujek hodowali pszczoły, choć nie dużo, bo cztery ule - tłumaczy źródło swojego zainteresowania pszczelarstwem 28-latek. Sam ma pszczoły od pięciu lat (obecnie 30 uli) i tratuje to jak pasję, z którą ciężko byłoby mu się rozstać, pomimo że nieraz trzeba do niej dołożyć. 

To samo słychać w kołach w Dobczycach oraz na południu, w Lubniu i dalej. 

- Od jakichś dwóch, trzech lat obserwuję zdecydowany wzrost zainteresowania pszczelarstwem. Dobczyckie koło rośnie w potęgę, choć niedaleko, bo w Gdowie reaktywowało się tamtejsze koło i część naszych członków tam przeszła - mówi Bolesław Kostkowski. Dobczyckie koło dziś ma 46 członków, którzy w sumie mają 751 pszczelich rodzin.

Henryk Migacz upatruje w tym ożywieniu roli mediów, a zwłaszcza telewizji, promującej nie tylko korzyści płynące z hodowli pszczół, ale też spożywania produktów pszczelego pochodzenia. 

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska