Czytaj także: XI Parada Smoków w Krakowie [ZDJĘCIA]
Niestety, problem w najbliższym czasie nie zniknie. Z ekspertyz zleconych przez władze miasta wynika, że populacja krocionogów w Kostrzu jest wciąż rozwojowa. Co więcej, mogą one przenosić się w inne rejony Krakowa. A to - zgodnie z najczarniejszym scenariuszem - może oznaczać zagrożenie epidemiologiczne. W tym roku robale po raz pierwszy pojawiły się po drugiej stronie Wisły, w pobliżu ul. Starowolskiej na Woli Justowskiej.
Władze Krakowa wspólnie z dr. Grzegorzem Kanią z Lublina, jednym z nielicznych w Europie specjalistów od krocionogów, szukają rozwiązania, jak pozbyć się groźnych śmierdzieli. Na razie bezskutecznie.
Zdesperowani mieszkańcy muszą więc sami radzić sobie z inwazją robali na ścianach, progach, podwórkach. Zamieść - wrzucić do wiadra - zalać wrzątkiem - zakopać: to ich sposób na walkę z robalami. Spędzają na niej nawet kilka godzin dziennie.
- Nie mamy już siły, krocionogi są dosłownie wszędzie, na miejsce posprzątanych natychmiast pojawiają się kolejne - wzdycha Marta Rutkowicz, odsuwając kamień w ogrodowym skalniaku.
Władze miasta drukują ulotki z ostrzeżeniami oraz zachęcają do koszenia trawy, co częściowo ogranicza rozwój krocionogów.
- Problemy z tą plagą można zgłaszać telefonicznie pod numer 800 11 22 11 - przypomina Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - Zapewniamy wywóz zebranych i zalanych wrzątkiem robali w każdy poniedziałek.
Krocionogi to wije o wydłużonym ciele koloru czarnego lub ciemnobrunatnego. Są roślinożerne. Wydzielają charakterystyczną woń. Mogą przenosić groźne drobnoustroje.
Uwaga! Nowy konkurs! Odpowiedz na pytanie i wygraj bilet do kina ARS
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**
Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**