Po wyroku z końca 2015 roku obrońcy byłego wykładowcy złożyli apelację nie czekając na uzasadnienie pisemne. Mecenas Maciej Burda podnosił, że proces nie był prowadzony uczciwie.
- Wszyscy byli wprowadzani w błąd. Prokuratura oszukiwała, aby Brunon Kwiecień nadal był trzymany w areszcie. Mówiono o planowanym przesłuchaniu świadka, co było blefem. Było wiele nieprawdziwych informacji medialnych, jak o zamachu na ambasadę Izraela czy o zebraniu całej potrzebnej saletry. Takie informacje wychodziły od prokuratury – mówił mecenas Burda na środowym procesie uzasadniając apelację.
Wniesiono także apelacje wobec Macieja O., który został w grudniu 2015 skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery za handel bronią. Jego obrońca przekonywał w środę, że przedmioty zbierane przez oskarżonego miały wartość historyczną. Zbierana przez Macieja O. broń nie potrafiła wystrzelić pocisku, czyli nie stwarzała niebezpieczeństwa. Maciej O. wnosi o uniewinnienie i zwrot wszystkich egzemplarzy broni z jego kolekcji.
Wykładowca z krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego został oskarżony o przygotowywanie ataku z wykorzystaniem pojazdu opancerzonego i czterech ton materiałów wybuchowych. W grudniu 2015 roku został uznany winny wszystkich zarzutów. Za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią prokurator domagał się dla Kwietnia 13 lat więzienia.
Kwiecień nie przyznał się do winy i w trakcie procesu oskarżył o prowokację agentów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Mam wrażenia, że dla pana prokuratora lepiej byłoby, gdybym poddał się dobrowolnie karze. Wtedy wszystkie wałki ABW można byłoby zamieść pod dywan - mówił w mowie końcowej Kwiecień.
Tajemnice dawnych więzień w Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]