Czytaj też: Superpuchar: Wisła z Legią nie zagra w Warszawie?
W kościele św. Józefa w Podgórzu z powodu mrozu msze w tygodniu przeniesiono do kaplicy. Tam temperatura wyniosła aż 11,5 stopnia. W niedzielę, gdy będzie więcej ludzi, nabożeństwo odbędzie się w głównym kościele. Proboszcz zainwestował kilkadziesiąt tysięcy złotych w elektryczny system podgrzewania ławek. Włącza się na godzinę przed mszą i wyłącza pół godziny po jej zakonczeniu.
Benedyktyni postawili z kolei na ekologiczny system pomp i kolektorów słonecznych. Cały kompleks klasztorny jest ogrzewany w ten sposób - tak, że w klasztornych, starych murach nie czuć tradycyjnego chłodu i przeciągów. Musieli sporo zainwestować - system kosztował 2,3 mln zł.
- Warto było, bo w kościele jest ciepło, a wyżej, w miejscu gdzie się modlimy, jest nawet 14 stopni - mówi opat benedyktynów o. Bernard Sawicki.
U dominikanów (9 st. Celsjusza) recepta na sukces jest dość tradycyjna. - Ogrzewanie gazowe, z naszej własnej kotłowni, która ogrzewa cały kompleks - tłumaczą braciszkowie. - Ciepłe powietrze idzie przez tunel i jest wwiewane do kościoła przez specjalne otwory w podłodze - wyjaśniają. Poza tym nawet w powszedni dzień na południowej mszy wszystkie ławki są zajęte. Wierni też trochę podnoszą temperaturę.
Dokładnie taka sama temperatura panuje u św. Anny i u św. Jadwigi. Może dlatego, że msze mają podobną, wysoką frekwencję?
U św. Floriana też dość ciepło (jak na panujące warunki) - 7 stopni.
Gdzie indziej było już nam tylko zimnej. W kościele śś. Piotra i Pawła w tym tygodniu tylko 5 stopni. Proboszcz stosuje kombinowany system ogrzewania. - Gdy jest msza, włączamy elektryczne lampy promiennikowe. Mamy dwa zestawy, więc można ogrzać około 60 osób siedzących niedaleko siebie - mówi ks. Głownia.
Zestawy kosztowały parafię 16 tys. złotych. Proboszcz przymierza się, by kupić następne. Reszta kościoła - m.in. kaplica i okolice ołtarza ogrzewane są tradycyjnie - na gaz.
Aby ułatwić życie wiernym, ks. Głownia położył na ołtarzu termometr i zarządził: ile stopni Celsjusza, tyle minut ma trwać kazanie. W ostatnią niedzielę trwało sześć minut.
- Nie chcemy ludzi trzymać ponad miarę, gdy jest tak zimno - wyjaśnia proboszcz. W tym tygodniu, gdy mrozy jeszcze się nasrożyły, u Piotra i Pawła było już tylko pięć stopni.
Podobna temperatura panuje na mszach św. u oo. jezuitów przy ul. Kopernika oraz w bazylice Mariackiej. Ten ostatni kościół ma nowoczesne piece elektryczne i dodatkowe szyby w oknach, by ciepła nie wywiewało, Trudno jednak je utrzymać w tak wysokim obiekcie.
Chłodno jest również w olbrzymim kościele Bożego Ciała na Kazimierzu. Temperatura w czasie mszy wynosi tam ostatnio tylko cztery stopnie.
Najchłodniej było w grocie - kaplicy w Arce Pana w Bieńczycach. Tam nasz termometr wskazał tylko 1,5 stopnia. Wiemy jednak, że podczas niedzielnej mszy w głównej nawie kościoła będą włączone nagrzewnice - i ciepła przybędzie.
Wybieramy Ludzi Roku 2011. Zobacz listę kandydatów i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!