Udało się nam ustalić okoliczności wypadku, do którego doszło 21 czerwca na terenie szkoły w Spytkowicach.
Był czwartek. O godz. 13.30 w budynku dzielonym przez podstawówkę i przedszkole trwały jeszcze lekcje, gdy na dziedzińcu, placu w środkowej części obiektu uwijali się robotnicy firmy budowlanej z Katowic, która na zlecenie Urzędu Gminy zaczęła duży remont szkoły. Zakres prac jest bardzo szeroki, trzeba m.in. usunąć z elewacji i dachu azbest, odnowić go i przebudować sporą część obiektu.
- Nagle wszystkich, czyli budowlańców, uczniów i nauczycieli przeraził głośny i rozpaczliwy krzyk - opowiada nam jeden z uczniów, który stał obok szkoły, przy parkingu i widział to, co wydarzyło się na placu.
Pracownik firmy remontowej, 59-letni Antoni C. z Rudy Śląskiej, leżał nieruchomo na ziemi i z trudem oddychał.
Chwilę wcześniej, wchodząc po drabinie na dach, spadł na dół. Stało się to, gdy był już prawie u szczytu, na wysokości około pięciu metrów.
Wyglądało to bardzo źle. Świadkowie wezwali pomoc, przyjechało pogotowie. Ze względu na poważne obrażenia zadecydowano o wezwaniu śmigłowca ratunkowego, który przetransportował rannego do szpitala w Oświęcimiu. Robotnik przebywa tam do tej pory. Ma poważne obrażenia m.in. nogi i uda.
Początkowo sądzono, że był to nieszczęśliwy wypadek. Teraz jednak zaczęły wychodzić na jaw kolejne, bulwersujące okoliczności. Najpierw okazało się, że poszkodowany w chwili wypadku był pijany. Badanie wykazało, że miał prawie dwa promile alkoholu we krwi.
- Szkoda człowieka, przez głupotę narobił sobie kłopotów, może zapomnieć o odszkodowaniu. Ale umowę o pracę miał legalną - twierdzą jego koledzy, z którymi udało się nam porozmawiać.
Okoliczności wyjaśniają śledczy. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - mówi aspirant sztabowy Dariusz Stelmaszuk z Powiatowej Komendy Policji w Wadowicach.
Kłopoty ma nie tylko pracownik, ale i kierownik budowy, który powinien był dopilnować, by pijane osoby nie znajdowały się na placu budowy i nie miały dostępu do narzędzi lub np. koparki. Wykonawca remontu już zmienił kierownika budowy.
Na razie jednak nie przedstawiono jeszcze nikomu żadnych zarzutów.
- Trwają czynności polegające na przesłuchaniu wszystkich świadków zdarzenia i gromadzeniu dokumentacji pracowniczej - wyjaśnia Sebastian Kiciński, prokurator rejonowy z Wadowic. Najdziwniejsze jest to, że o wszystkim dopiero od nas, i to blisko dwa tygodnie od wypadku, dowiedział się Okręgowy Inspektorat Pracy w Krakowie. Usłyszeliśmy tam, że pracodawca sam powinien powiadomić o tym inspektorów, bo już może być za późno na oględziny miejsca zdarzenia.
- Podejmiemy czynności mające na celu ustalenie, czy mamy do czynienia z wypadkiem przy pracy, a jeśli tak, to zbadanie jego okoliczności i przyczyn - zapewnia Anna Majerek z OIP w Krakowie.
Dopiero po kontroli wyjaśni się, czy pracodawca nie próbował ukryć wypadku i w ten sposób uniknąć kontroli.
Nam nie udało się dodzwonić do wykonującej remont firmy. Po rozmowie z nami zrobił to jednak wójt Spytkowic Mariusz Krystian. Usłyszał, że zgłoszenie wypadku do inspektoratu dopiero ma zostać wysłane.
- Szokujące są te informacje. Nie zakłóci to jednak prac. Nie widzę teraz powodu, by rozwiązać umowę z wykonawcą. Dzieciom nie groziło żadne niebezpieczeństwo, bo remontowana wtedy część szkoły była wydzielona jako plac budowy i uczniowie nie mieli tam wstępu - mówi wójt.
Co może Grozić Winnym wypadku?
W tej sprawie ważny jest art. 157 Kodeksu karnego (naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, za co grozi od trzech miesięcy do lat pięciu lat pozbawienia wolności) i art. 220 (narażenie życia lub zdrowia pracownika i niedopełnienie obowiązku służbowego, który jest zagrożony karą do trzech lat więzienia).
Najwięcej wypadków na budowach
W 2017 roku inspektorzy z Małopolski zbadali okoliczności i przyczyny 151 wypadków przy pracy. W ich wyniku poszkodowane zostały 174 osoby, w tym 95 doznało ciężkich uszkodzeń ciała, a aż 21 poniosło śmierć. Liczba wypadków zbadanych przez OIP Kraków w ub. r. w stosunku do 2016 wzrosła o 30 proc. Wzrosła też o 23,5 proc. liczba wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Do największej liczby wypadków dochodzi w budownictwie i w produkcji.
Najczęstsze przyczyny: niezabezpieczenie stanowisk pracy (zwłaszcza na wysokości), brak wyposażenia w środki ochrony oraz niewłaściwy nadzór nad pracami lub jego brak.
Czy to kandydat na burmistrza Wadowic? Już się reklamuje na ...
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Barometr Bartusia
Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto