Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spytkowice. Pijany robotnik spadł z dachu szkoły. Remont pod lupą prokuratury [ZDJĘCIA]

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Tak wyglądało wejście do remontowanej szkoły w ubiegły piątek, tydzień po bardzo groźnym wypadku, o którym dopiero od nas dowiedziała się inspekcja pracy. Prace remontowe są kontynuowane
Tak wyglądało wejście do remontowanej szkoły w ubiegły piątek, tydzień po bardzo groźnym wypadku, o którym dopiero od nas dowiedziała się inspekcja pracy. Prace remontowe są kontynuowane Bogumił Storch
Podczas remontu podstawówki w Spytkowicach doszło do skandalicznego zdarzenia. Pijany robotnik spadł z 5 metrów na beton. Śmigłowcem odwieziono go do szpitala, gdzie dochodzi do siebie. Śledztwo prowadzi prokuratura. Po naszej interwencji sprawą zajmie się też Okręgowa Inspekcja Pracy, która sprawdza, dlaczego pracodawca nie zgłosił tego wypadku, choć miał taki obowiązek.

Udało się nam ustalić okoliczności wypadku, do którego doszło 21 czerwca na terenie szkoły w Spytkowicach.

Był czwartek. O godz. 13.30 w budynku dzielonym przez podstawówkę i przedszkole trwały jeszcze lekcje, gdy na dziedzińcu, placu w środkowej części obiektu uwijali się robotnicy firmy budowlanej z Katowic, która na zlecenie Urzędu Gminy zaczęła duży remont szkoły. Zakres prac jest bardzo szeroki, trzeba m.in. usunąć z elewacji i dachu azbest, odnowić go i przebudować sporą część obiektu.

- Nagle wszystkich, czyli budowlańców, uczniów i nauczycieli przeraził głośny i rozpaczliwy krzyk - opowiada nam jeden z uczniów, który stał obok szkoły, przy parkingu i widział to, co wydarzyło się na placu.

Pracownik firmy remontowej, 59-letni Antoni C. z Rudy Śląskiej, leżał nieruchomo na ziemi i z trudem oddychał.

Chwilę wcześniej, wchodząc po drabinie na dach, spadł na dół. Stało się to, gdy był już prawie u szczytu, na wysokości około pięciu metrów.

Wyglądało to bardzo źle. Świadkowie wezwali pomoc, przyjechało pogotowie. Ze względu na poważne obrażenia zadecydowano o wezwaniu śmigłowca ratunkowego, który przetransportował rannego do szpitala w Oświęcimiu. Robotnik przebywa tam do tej pory. Ma poważne obrażenia m.in. nogi i uda.

Początkowo sądzono, że był to nieszczęśliwy wypadek. Teraz jednak zaczęły wychodzić na jaw kolejne, bulwersujące okoliczności. Najpierw okazało się, że poszkodowany w chwili wypadku był pijany. Badanie wykazało, że miał prawie dwa promile alkoholu we krwi.

- Szkoda człowieka, przez głupotę narobił sobie kłopotów, może zapomnieć o odszkodowaniu. Ale umowę o pracę miał legalną - twierdzą jego koledzy, z którymi udało się nam porozmawiać.

Okoliczności wyjaśniają śledczy. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - mówi aspirant sztabowy Dariusz Stelmaszuk z Powiatowej Komendy Policji w Wadowicach.

Kłopoty ma nie tylko pracownik, ale i kierownik budowy, który powinien był dopilnować, by pijane osoby nie znajdowały się na placu budowy i nie miały dostępu do narzędzi lub np. koparki. Wykonawca remontu już zmienił kierownika budowy.

Na razie jednak nie przedstawiono jeszcze nikomu żadnych zarzutów.

- Trwają czynności polegające na przesłuchaniu wszystkich świadków zdarzenia i gromadzeniu dokumentacji pracowniczej - wyjaśnia Sebastian Kiciński, prokurator rejonowy z Wadowic. Najdziwniejsze jest to, że o wszystkim dopiero od nas, i to blisko dwa tygodnie od wypadku, dowiedział się Okręgowy Inspektorat Pracy w Krakowie. Usłyszeliśmy tam, że pracodawca sam powinien powiadomić o tym inspektorów, bo już może być za późno na oględziny miejsca zdarzenia.

- Podejmiemy czynności mające na celu ustalenie, czy mamy do czynienia z wypadkiem przy pracy, a jeśli tak, to zbadanie jego okoliczności i przyczyn - zapewnia Anna Majerek z OIP w Krakowie.

Dopiero po kontroli wyjaśni się, czy pracodawca nie próbował ukryć wypadku i w ten sposób uniknąć kontroli.

Nam nie udało się dodzwonić do wykonującej remont firmy. Po rozmowie z nami zrobił to jednak wójt Spytkowic Mariusz Krystian. Usłyszał, że zgłoszenie wypadku do inspektoratu dopiero ma zostać wysłane.

- Szokujące są te informacje. Nie zakłóci to jednak prac. Nie widzę teraz powodu, by rozwiązać umowę z wykonawcą. Dzieciom nie groziło żadne niebezpieczeństwo, bo remontowana wtedy część szkoły była wydzielona jako plac budowy i uczniowie nie mieli tam wstępu - mówi wójt.

Co może Grozić Winnym wypadku?

W tej sprawie ważny jest art. 157 Kodeksu karnego (naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, za co grozi od trzech miesięcy do lat pięciu lat pozbawienia wolności) i art. 220 (narażenie życia lub zdrowia pracownika i niedopełnienie obowiązku służbowego, który jest zagrożony karą do trzech lat więzienia).

Najwięcej wypadków na budowach

W 2017 roku inspektorzy z Małopolski zbadali okoliczności i przyczyny 151 wypadków przy pracy. W ich wyniku poszkodowane zostały 174 osoby, w tym 95 doznało ciężkich uszkodzeń ciała, a aż 21 poniosło śmierć. Liczba wypadków zbadanych przez OIP Kraków w ub. r. w stosunku do 2016 wzrosła o 30 proc. Wzrosła też o 23,5 proc. liczba wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Do największej liczby wypadków dochodzi w budownictwie i w produkcji.

Najczęstsze przyczyny: niezabezpieczenie stanowisk pracy (zwłaszcza na wysokości), brak wyposażenia w środki ochrony oraz niewłaściwy nadzór nad pracami lub jego brak.

Taka nietypowa reklama na kamienicy przy ul. Lwowskiej budzi duże zainteresowanie przechodniów

Czy to kandydat na burmistrza Wadowic? Już się reklamuje na ...

Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska