Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal okazała się zbyt twarda i Cracovia połamała sobie zęby

Maciej Kmita, Stalowa Wola
Przed chwilą Mateusz Żytkow popełnił faul taktyczny i sędzia musiał pokazać piłkarzowi "Pasów" czerwoną kartkę
Przed chwilą Mateusz Żytkow popełnił faul taktyczny i sędzia musiał pokazać piłkarzowi "Pasów" czerwoną kartkę Maciej Kmita
Po słabym występie przeciwko II-ligowej Stali Stalowa Wola Cracovia zakończyła swój udział w Pucharze Polski już na I rundzie. Krakowianie poza pojedynczymi momentami nie potrafili znaleźć recepty na mądrze grającą "Stalówkę" i zasłużenie pożegnali się z rozgrywkami.

- Nie przypuszczałem, że to tak będzie wyglądać. To jest zimny prysznic nie tylko dla drużyny, ale też dla mnie. Nie możemy sobie pozwolić na takie wpadki - pewien poziom trzeba trzymać. Z pełnym szacunkiem dla Stali, to gra ona w II lidze, a my jesteśmy w ekstraklasie i pewną klasę trzeba prezentować. Ostre słowa cisną się na usta, ale nie chcę ich używać, bo mógłbym kogoś skrzywdzić - mówił po spotkaniu trener "Pasów" Wojciech Stawowy.

Zgodnie z zapowiedzią szkoleniowiec dał w Stalowej Woli zagrać zawodnikom, którzy w inaugurującym sezon ekstraklasy spotkaniu z Piastem Gliwice (2:3) nie znaleźli się w wyjściowym składzie. Miejsce w "11" zachowali tylko z konieczności Milos Kosanović, Marcin Kuś i Mateusz Żytko. Za czerwoną kartkę z minionej edycji pucharu nie mógł zagrać Adam Marciniak. Debiutu doczekali się Tomasz Wełna i Bartosz Żurek (lepiej wypadł ten drugi).

- Nie chcę mówić, że grali zmiennicy - grali inni zawodnicy niż ci, którzy zagrali z Piastem. Czy wykorzystali swoją szansę? Każdy to widział i nie muszę się wypowiadać na ten temat - ocenił surowo opiekun Cracovii.

Wczorajsze spotkanie żywcem przypominało mecze "Pasów" z minionego sezonu I ligi. Okopany przed swoim polem karnym rywal czekał, aż krakowianie popełnią błąd w ataku pozycyjnym, a ten prowadzili o dwa tempa za wolno. W I połowie gra bramkarza Stali Tomasza Wietechy polegała bardziej na zbieraniu źle zagranych prostopadłych piłek niż strzałów Cracovii. Matko Perdijić w opałach był tylko w 6 min, kiedy wygrał pojedynek z Damianem Judą.

Mecz ożywiła dopiero w 62 min czerwona kartka, którą za faul taktyczny na Wojciechu Fabianowskim ujrzał Mateusz Żytko. Chwilę po tej sytuacji Cracovia przeszła na grę trójką obrońców (od prawej: Kuś - Szeliga - Kosanović). Bardzo aktywny całe spotkanie był Saidi Ntibazonkiza, ale jego efektywność kończyła się na 20. metrze od bramki rywali.

Atak "Pasów" w ostatnim kwadransie rozruszał Edgar Bernhardt. W 78 min zmierzającą do siatki gospodarzy po jego strzale piłkę niemal z linii bramkowej wybił Mateusz Kantor. Kilkadziesiąt sekund później Damian Łanucha huknął z 30 metrów w poprzeczkę bramki Cracovii, a w 82 min Stal zadała decydujący cios. Szybki kontratak lewą stroną wykończył zamykający akcję Kantor, z 5 metrów pakując piłkę do pustej bramki.

- W nocy śniło mi się, że strzelę bramkę, ale to był dziwny sen, bo śniłem o meczu z Siarką Tarnobrzeg - przyznał szczęśliwy strzelec, dodając: -Nie mogliśmy podjąć z Cracovią otwartej gry, więc graliśmy z kontry. Na takiego rywala jak Cracovii jest "spinka", bo nie często możemy sprawdzić się na tle takiego zespołu. Pokazaliśmy, że "to jest nasz kawałek podłogi i nikt nam nie powie, co mamy robić".

- Dostaliśmy "gonga" i czas się obudzić Przyjechaliśmy tu po awans i trzeba sobie dużo powiedzieć po tym meczu, w którym zagraliśmy skandalicznie - tak występ Cracovii podsumował kapitan Sławomir Szeliga.

Wynik pójdzie w świat
Rozmowa z Marcinem Kusiem, obrońcą Cracovii

Dla drużyn z niższych lig takich jak Stal Puchar Polski to fajna przygoda, ale wy możecie sobie narobić wstydu, bo wynik idzie w świat.
Rzeczywiście, wynik pójdzie świat. Dla drużyn z niższych lig to okazja, żeby się pokazać i Stal wykorzystała swoją szansę akurat z nami.

Co się stało, że w Stalowej Woli niewiele zostało z dobrze grającej drużyny z Piastem Gliwice?

Sami się nad tym zastanawiamy i nie możemy znaleźć odpowiedzi na to pytanie, że z niżej notowanym rywalem nie potrafimy sobie stworzyć kilku sytuacji bramkowych i zdobyć jednego, dwa, trzy gole, a tak powinniśmy zrobić.

Ma Pan obłożoną lodem nogę. To coś poważnego?

To nic poważnego. Na mecz z Lechem powinno być w porządku.

Chwilę po tym jak doznał Pan tego urazu, Matko Perdijić zagłówkował w Pana w polu karnym Stali i miał później dużo pretensji o to, że zatrzymał Pan jego strzał...
Zrobiłem to instynktownie i Matko faktycznie miał wiele pretensji. Nie wiem, czy stałem w świetle bramki, bo przed rzutem rożnym podniosłem się z murawy i byłem tyłem do bramki. Matko twierdzi, że piłka leciała do bramki, a bramkarz rywali był w innym rogu i mógł paść gol. Nie chciałem przecież obronić Stali przed utratą bramki.

Rozmawiał: Maciej Kmita

***

Stal Stalowa Wola - Cracovia 1:0 (0:0)

Bramka: Kantor 82.
Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa).
Widzów: 2000.
Stal: Wietechal - Kantor, Kachniarz, Bogacz, Sikorskil - Mikołajczakl (90 Majowicz), Argasiński, Reiman, Łanucha, Juda (81 Bartkiewicz) - Fabianowski (70 Płonka).
Cracovia: Perdijić - Kuś, Żytkol, Kosanović, Wełnal (69 Bernhardt) - Budziński, Szeliga, Zejdler (60 Żurek) - Dudzic, Nowak (73 Boljević), Ntibazonkiza.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska