Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stan wojenny będzie nas długo różnił

Rozmawia Piotr Rąpalski
prof. Piotr Kwiatkowski
prof. Piotr Kwiatkowski archiwum
O postrzeganiu stanu wojennego i "Solidarności" przez Polaków i związanych z tym sporach, z profesorem Piotrem Kwiatkowskim, prezesem TNS Polska i psychologiem społecznym - rozmawia Piotr Rąpalski.

Rocznica stanu wojennego. Znów dyskusje, spory, gen. Jaruzelski idzie do szpitala, a pod jego domem protesty. Tak już będzie zawsze?
Na pewno stan wojenny jeszcze długo będzie wydarzeniem kontrowersyjnym - takim, które przez część osób jest oceniane zdecydowanie negatywnie. Inni są zdania, że było to dramatyczne wydarzenie, ale dające się usprawiedliwić logiką czasów, w których miało miejsce. U wielu młodych, którzy go nie pamiętają, większych emocji nie budzi.

Można określić podział procentowy tych grup?

Mamy wyniki badań z 2012 roku, które nie odbiegają mocno od dzisiejszych postaw. Około 43 procent Polaków uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było uzasadnione, 35 proc. jest odmiennego zdania, 22 proc. ma trudność z jednoznaczną odpowiedzią. Podobne wyniki odnotowujemy przez ostatnie 5 lat. Blisko 19 proc. sądzi, że najważniejszym powodem było utrzymanie komunistów przy władzy, dla 15 proc. zapobiegnięcie rozpadowi państwa. Od 1995 do 2012 roku o 10 proc. zmniejszył się odsetek ludzi, którzy uważają, że stan wojenny uchronił nas przed interwencją ZSRR.

O powstaniu styczniowym już słabo dyskutujemy. O kampanię wrześniową ciągle toczą się spory. Trzeba półtora wieku w Polsce, aby dyskusja umilkła?

Dopóki żyją ludzie, którzy stan wojenny widzieli na własne oczy - zarówno ci, co w nim ucierpieli, jak i ci, co uczestniczyli w jego wprowadzeniu, to emocje z nim związane będą się budzić. Minęło niewiele ponad 30 lat. Ówcześni nastolatkowie, którzy zderzyli się z nim, mają dziś około 40 lat. A mówi się, że wydarzenie przestaje żyć, kiedy umiera ostatni jego świadek.

Poza jednym sporem o to, czy słusznie wprowadzono stan wojenny, mamy drugi. Jedni mówią "pamiętajmy, rozliczajmy", inni: "to historia, patrzmy w przyszłość".

Część osób byłaby zadowolona, gdyby powiedzieć "dajmy spokój, nie spierajmy się". Ale nie są to dziś silne w społeczeństwie postawy. Dyskusja ciągle jest żywa, przeważają osoby, które widzą jej konieczność.

Czy młodzież wie, co się stało 13 grudnia 1981 roku?
Ustaliliśmy wskaźnik wiedzy o stanie wojennym. "4" oznaczało dużą wiedzę; takie osoby znały datę, miesiąc, rok, dzień, miały opinie na temat. "0" - to brak wiedzy. Ludzie młodzi, do 29 lat, osiągali średnio wskaźnik 2,3. Osoby w wieku 30-39 lat - 2,7, 40-49 - 3,2, 50-59 - 3,4, 60 lat i więcej - 3,3. Wiek 40 lat rozgranicza tych co wiedzą niewiele, od tych, którzy wiedzą dość sporo. Ale ci drudzy byli uczestnikami tych zdarzeń. Pierwsi mają większą skłonność do obojętności. Ogólnie 44 procent Polaków zna dokładną datę. 27 proc. pamięta tylko rok, a 28 proc. nie pamięta ani roku, ani miesiąca.

W 1994 roku datę znało 55 proc. respondentów, a w latach 2004-2012 wahało się to między 41 a 47 procent.
Ta wiedzą się zaciera, ale z biegiem dekad, nie lat. Myślę, że kiedyś ta część historii pozostanie tematem bliskim tylko ludziom interesujących się przeszłością.

A jak zmienia się postrzeganie Peerelu i "Solidarności". Mnie uczono: Solidarność dobra, komuna zła.
Trudno mówić o jednolitym postrzeganiu PRL przez całe społeczeństwo. Ludzie wspominając dziś PRL patrzą głównie na lata 70. czy 80., bo osób pamiętających terror lat 50. jest już coraz mniej. Patrząc na całość ludzie zapominają o negatywnych stronach, szukają tego, czego im dziś brakuje, zwracają uwagę np. na stabilność zatrudnienia lub idealizują socjalną ofertę PRL, nie pamiętając o wadach systemu. Sentymentu jest sporo, ale myślę, że będzie on ustępował.

Jak ludzie oceniają tamtą "Solidarność" przez pryzmat tej dzisiejszej, która jest roszczeniowym związkiem zawodowym, a nie ruchem społecznym?

Ludzie postrzegają olbrzymią zmianę, jaka się dokonała. I oddzielają wyraźnie te dwie sprawy. Solidarność roku 1980, ofiarę represji w roku 1981, później aktywną w konspiracji - i tę dzisiejszą "Solidarność", która jest ciągle ważnym elementem życia społecznego i politycznego. I dalej wywołuje różne reakcje.

Ludzie z tego ruchu, jego byli liderzy, są dziś skłóceni.

A Polacy różnie ich oceniają. W dużym stopniu ma na to wpływ ich opcja polityczna. Osoby związane z prawicą łatwiej oceniają negatywnie Lecha Wałęsę. Legenda uległa pewnej dekompozycji. Nie można oceny dziedzictwa historycznego sprowadzić jednak do prostego podziału dzisiejszej sceny politycznej. Jej formowanie zaczęło się przed powstaniem Platformy czy PiS. Ale można stwierdzić, że ocena stanu wojennego przez elektorat PiS jest zdecydowanie bardziej negatywna, niż wyborców partii lewicowych czy liberalnych, które są mniej nastawione na rozliczanie przeszłości.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska