Kenni Larsen w czwartek 21 kwietnia trafił do szpitala z raną postrzałową głowy. O tragicznym zdarzeniu dzień później poinformowała rodzina żużlowca Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra. Larsen najprawdopodobniej postrzelił się sam z wiatrówki w przydomowym ogrodzie, choć pierwsze informacje mówiły o udziale w zdarzeniu członka jego teamu, który miał być z tego powodu aresztowany.
Żużlowiec został przez lekarzy wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Informacje napływające ze szpitala w Odense były dramatyczne. „Kula przeszła z boku głowy przez skroń i zatrzymała się z drugiej strony głowy przed druga skronią co spowodowało napuchniecie wewnętrznej części głowy. Lekarze musieli operować po raz drugi żeby obniżyć ciśnienie w mózgu Kenniego. Opuchlizna powoli się zmniejsza, ale wystąpiła infekcja w organizmie, która wszystko komplikuje. Na chwilę obecną lekarze nie mogą znaleźć miejsce powstania infekcji, czy nastąpiła w głowie czy tez innej części organizmu. Jeśli okazałoby się ze infekcja powstała w głowie Kenniego może być to sytuacja krytyczna, miejmy nadzieje ze tak nie jest. Sytuacja pod każdym względem jest krytyczna” - głosił komunikat.
Na szczęście kolejna informacja z niedzieli 24 kwietnia mówiła o poprawie stanu zdrowia sportowca. - Groźna infekcja ustąpiła. Choć zawodnik nadal przebywa w śpiączce farmakologicznej, to można stwierdzić, że jego stan zdrowia uległ poprawie. Przy zawodniku cały czas jest jego mama oraz menager - podał portal Falubaz.com.
Wciąż nie są znane szczegóły zdarzenia, które bada duńska policja. Rodzina Larsena poinformowała, że był to nieszczęśliwy wypadek.
Kenni Larsen był awizowany do składu Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra na niedzielny mecz z ROW-em Rybnik. W tej sytuacji trener Marek Cieślak, podobnie jak w meczu z Toruniem, skorzystał z opcji zastępstwa zawodnika za Jarosława Hampela, którego wpisal w miejsce Duńczyka.
Wielkie emocje w Zielonej Górze. Falubaz wygrywa w błocie [ZDJĘCIA]