Kiedy 18 lat temu na mapę Polski wracały zlikwidowane 23 lata wcześniej powiaty, nikt nie obiecywał nam, że będzie łatwo - wspomina Andrzej Welc, który wówczas pełnił funkcję kierownika urzędu rejonowego.
Najpierw trzeba było wywalczyć sobie przynależność Biecza i Lipinek do powiatu, potem Gorlickie chciało być w Małopolsce, choć były zakusy, byśmy byli mieszkańcami rubieży Podkarpacia.
Sprzymierzeńcami w tej walce byli senatorowie, posłowie i radni sejmiku. Jednoznacznego poparcia udzieliły wszystkie gminy powiatu. Wreszcie zapadła ostateczna decyzja i powiat gorlicki, w swoich prawie historycznych granicach, znalazł się w województwie małopolskim.
- Byliśmy wtedy tacy dumni - dodaje Andrzej Welc, który dokładnie pamięta datę pierwszych wyborów samorządowych do Rady Powiatu Gorlickiego.
- To było 11 października 1998 roku. Od tego czasu dużo się zmieniło, w końcu powiat jest już pełnoletni - śmieje się.
Andrzej Welc żałuje Stróż i Rzepiennika
Pierwszym starostą został dotychczasowy kierownik urzędu rejonowego.
- Niby nie zmieniłem gabinetu, ale teraz już byłem nie urzędnikiem, ale samorządowcem - mówi. - Dostaliśmy nie tylko trochę większe kompetencje, ale i znacznie większą odpowiedzialność - podkreśla.
Wspominając pierwsze lata pracy nowego samorządu, skupia się na integracji nowej jednostki.
- Po 1975 roku stary powiat gorlicki został rozebrany pomiędzy trzy województwa - opowiada. - Teraz musieliśmy to wszystko posklejać. Szkoda, że zabrakło choćby gminy Rzepiennik czy Stróże, ale i tak udało się nam bardzo wiele - dodaje.
Starostwo miało też od samego początku istnienia problemy lokalowe.
- Żadnemu z moich następców nie udało się ich do końca rozwiązać - stwierdza. - Nie mam więc czego sobie tak naprawdę zarzucać - podkreśla.
Początki działania starostwa to nie tylko problemy. Były też sukcesy.
- Czuję się ojcem chrzestnym nowej komendy policji - opowiada z uśmiechem. - Pewnie, gdybyśmy wtedy nie zdecydowali się na dołożenie pieniędzy, to policja dzisiaj nadal mieściłaby się przy Łukasiewicza - dodaje.
Witold Kochan nie ogłosił bankructwa szpitala
Został starostą po wyborach w 2002 roku. Dla samorządów powiatowych nie były jeszcze dostępne tak duże środki finansowe, jak obecnie. Choć oczywiście wszystko zmieniło się po 1 maja 2004 roku, gdy Polska stała się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej.
Wielkim problemem dla starostwa był wówczas szpital w Gorlicach. W latach 2003-2004 był bliski bankructwa.
- W 2004 roku przyjęliśmy program restrukturyzacyjny i rozpoczęliśmy starania o zdobycie środków na kompleksową termomodernizację - opowiada. Starostwo zdobyło ponad 12 milionów złotych, a szpital przeszedł pierwszy remont od czasu jego budowy.
- Byliśmy też jednym z sześciu powiatów w województwie, które otrzymały pieniądze na remonty dróg - wspomina Kochan. - Wtedy to udało się wyremontować dwie drogi prowadzące do naszych uzdrowisk. Pierwsza z Ropy do Wysowej, a druga z Sękowej do Wapiennego - podkreśla.
Zapytany o druga stronę medalu, czyli porażki chwilę się zastanawia: - Pewnie jakieś były, ale jak sądzę, nie ma czego wspominać - mówi z uśmiechem. - Trzeba się cieszyć sukcesami, a z ewentualnych porażek wyciągać wnioski na przyszłość - dodaje.
Witold Kochan nie doczekał do końca swojej kadencji. W grudniu 2005 roku został powołany na stanowisko wojewody małopolskiego w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza.
Mirosław Wędrychowicz do serca wziął sobie drogi
Po przeprowadzce Witolda Kochana do Krakowa, jego miejsce w gabinecie starosty zajął Mirosław Wędrychowicz. Po kolejnych wyborach rok później zachował swój fotel. Był starostą aż do 2014 roku, kiedy to został burmistrzem Biecza.
- To był dla mnie wspaniały czas - opowiada Mirosław Wędrychowicz. - Pełen ciężkiej pracy, ale w naprawdę dobrym towarzystwie. Mówię tu zarówno o radnych powiatowych, jak i świetnymi urzędnikami, jakich udało się w starostwie zgromadzić. Bez ich ciężkiej pracy nie udałoby się to wszystko, co po tych kilku latach zostawiłem za sobą - dodaje.
Trzecia i czwarta kadencja samorządu powiatowego to swoisty boom inwestycyjny.
- Drogi, drogi i jeszcze raz drogi - jak mantrę powtarza Mirosław Wędrychowicz. - Trzeba to bardzo wyraźnie podkreślić, poszło na to setki milionów złotych - dodaje.
Czas zasiadania przez Mirosława Wędrychowicza za biurkiem starosty to również wielka powódź z 2010 roku.
- To nieszczęście, jakie spadło na powiat, tylko nas wzmocniło - mówi były starosta. - Takim bardzo widocznym śladem, po tamtym czasie są choćby trzy nowe mosty na drodze do Izb w gminie Uście Gorlickie.
Boom inwestycyjny kontynuowany był także w gorlickim szpitalu.
- Taką wisienką na torcie była w szpitalu budowa nowoczesnego bloku operacyjnego - podkreśla.
A czy były jakieś porażki?
- Nie uzyskaliśmy pieniędzy na regulacje w geodezji i kartografii - mówi Mirosław Wę-drychowicz. - Ciągle trwają nad tym prace, ale jak sądze potrwa to jeszcze jakieś pięć lat. Nie tak dawno powiat dysponował jedynie katastrem, pochodzącym z czasów sprzed pierwszej wojny światowej - podkreśla.
Brak uregulowań i precyzyjnych map sprawia, że na terenie powiatu nie tylko utrudniony jest indywidualny obrót ziemią.
- To też poważny problem przy jakichkolwiek inwestycjach - podkreśla Wędry-chowicz.
Karol Górski okazał się dobrym pływakiem
Po ostatnich wyborach, niespełna trzy lata temu, Mirosław Wędrychowicz, przeniósł się do ratusza w Bieczu, a jego miejsce zajął dotychczasowy wicestarosta.
- Mnie jest dość łatwo powiedzieć, co było dotychczas największym sukcesem - mówi z przekonaniem Karol Górski . - To oczywiście północne obejście Gorlic. Bardzo krótki czas budowy i ryzyko finansowe przez pół roku spędzały mi sen z powiek. Gdyby się nie udało, to pewnie byłbym teraz nazywany grabarzem finansów całego powiatu - dodaje z uśmiechem.
Inwestycja, na której realizację było tylko pół roku, pochłonęła blisko 40 milionów złotych. W razie fiaska budowy starostwo musiałoby zwrócić do budżetu województwa ponad 35 milionów.
- To było jak skok do basenu bez pewności czy jest w nim woda - opowiada. - Na szczęście okazało się, że wody było pod dostatkiem i dopłynęliśmy szczęśliwie do brzegu - podkreśla zadowolony.
Starosta Karol Górki miał też swoją porażkę: - Chcieliśmy poprawić efektywność zarządzania i funkcjonowania szkół między innymi przez ich łączenie w większe zespoły - opowiada. - Niestety spotkaliśmy się z zupełnym niezrozumieniem naszych intencji ze strony społeczności szkolnych - potwierdza.
Zobacz też:
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 9
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska