Zalew Klimkówka to świetne miejsce na letni wypoczynek. Zwykle przy stanicy wodnej prowadzonej przez Gminny Ośrodek Kultury w Ropie działa wypożyczalnia sprzętu wodnego, kąpielisko, można korzystać z plaż kompaktowych, promenady, wiaty grillowej, pola namiotowego, pola dla kamperów, ścieżek rowerowych i wieży z widokiem na całe jezioro. Nad bezpieczeństwem wypoczywających czuwa tutaj bosman i dwóch ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz policjanci z wodnego posterunku policji, którzy patrolują jezioro i jego brzegi z łodzi motorowej. W tym roku może być jednak inaczej.
Rok temu niemal o tej samej porze, bo 15 kwietnia pisaliśmy o wypełnionym po brzegi zalewie Klimkówka w powiecie Gorlickim. Dzisiaj w obiektywie Piotra Szczerby, moto paralotniarza z Gorlickiego, Klimkówka to obraz nędzy i rozpaczy. Wyschnięte dno, niczym nie przypomina zbiornika, którego woda w ubiegłym roku sięgała daleko do granicy lasu z jednej strony i wysoko, aż do działek z prywatnymi plażami i kąpieliska przy stanicy wodnej, które co roku w tym miejscu organizuje gmina Ropa.
- Czekamy na deszcz - sytuację krótko kwituje Karol Górski, wójt gminy Ropa. - Przyroda jest nieobliczalna, więc wyglądamy deszczu i liczymy, że kąpielisko zostanie jednak przed sezonem uruchomione - mówi gospodarz gminy.
W obliczu tego, co wynika z danych Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, na razie to chyba tylko pobożne życzenie. Mieszczący 42 mln metrów sześciennych zbiornik jest wypełniony w nieco ponad 16 procentach. Jego wypełnienie dzisiaj o godz. 6 rano wynosiło 6, 76 mln m sześć., a więc rezerwa w Klimkówce to wciąż 35,19 mln m sześciennych. Ze zbiornika od jesieni minionego roku wciąż odpływa 2 m sześc. wody na sekundę, zasilając rzekę Ropę i ujęcie wody pitnej dla Gorlic. Dopływ dzisiaj rano był na poziomie zaledwie 1,34 m sześc. na sekundę. Wody więc z dnia na dzień ubywa, a przy tak słonecznych i ciepłych dniach ubytkiem jest samo parowanie zbiornika, szczególnie widoczne rano, gdy nad zalewem ścielą się gęste mgły.
- Na razie do sezonu jeszcze daleko, a na horyzoncie widać jakieś opady - mówi Karol Górski. - Ogłosiliśmy więc nabór zarówno na stanowisko bosmana, jak i dwóch ratowników, którzy będą strzegli bezpieczeństwa wypoczywających nad wodą - tłumaczy wójt . ni
Czy kąpielisko uda się zorganizować. Na razie nie wiadomo.
- Na ten moment byłoby to niemożliwe, bo jest ono zorganizowane w określonym miejscu i na określonej działce, która jest odpowiednio przygotowana. Organizowanie go głębiej nie jest możliwe, więc jeśli wody w Klimkówce nie będzie - nie będzie kąpieliska strzeżonego - mówi wójt Górski.
W tej sytuacji woprówka przy stanicy wodnej będzie funkcjonowała normalnie, bo przecież mieszkańcy powiatu i turyści będą mogli korzystać ze sportów wodnych - rowerków czy windsurfingu, ale może się okazać, że niepotrzebne będzie zatrudnianie ratowników, bo nie będzie strzeżonego kąpieliska.
- To nie pierwszy raz kiedy wody w Klimkówce było tak mało. Liczymy, że pogoda będzie po naszej stronie i cierpliwie czekamy na deszcz - kończy wójt.
Stracony sezon to strata nie tylko dla mieszkańców regionu, bo poza gorliczanami z kąpieliska nad Klimkówką korzystają mieszkańcy powiatu nowosądeckiego i jasielskiego, ale też turyści wypoczywający w hotelach, pensjonatach czy gospodarstwach agroturystycznych. Jak podaje Zdzisław Niezgoda, dyrektor GOK w Ropie, tylko w sezonie letnim z płatnego parkingu, a więc i całej bazy wokół strzeżonego kąpieliska korzysta od 20 do 25 tysięcy osób. Do tej grupy należy doliczyć tych, którzy korzystają z innych - prywatnych ośrodków usytuowanych tuż przy granicy wody i do strzeżonego kąpieliska docierają ścieżkami pieszo-rowerowymi
