Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Startup, czyli Wisła Kraków czeka na swojego anioła biznesu [FELIETON]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Wojtek Matusik
Oby tylko Bragiel nie okazał się blagierem. Nie, to nie ja wyrażam obawy, ale jeden z udzielających się na Twitterze fanów Wisły. Krakowski klub ma już za sobą zbyt dużo przygód z postaciami spod ciemnej gwiazdy, by pozwolić sobie na kolejną podróż w nieznane. Trudno się więc dziwić kibicowi, który martwi się nadchodzącą zmianą.

Można go nieco uspokoić – tym razem ryzyko wydaje się być ograniczone do minimum, bo nowy inwestor wpierw ma udowodnić swoje czyste intencje, wykładając pieniądze i nie dostając w zamian żadnej władzy w klubie (ani nawet przyrzeczenia, że kiedykolwiek to nastąpi, choć i taki plan został przedyskutowany).

Oczywiście nie zawsze uda się rozpoznać człowieka o złych intencjach, nawet po kilku mniej i bardziej formalnych spotkaniach,
ale należy założyć, że Marzena Sarapata i Damian Dukat mają już wystarczające doświadczenie, by zorientować się, kiedy sprawy zmierzają w niewłaściwym kierunku. I skoro zdecydowali się na podjęcie rozmów, ba, nawet podpisanie przedwstępnej umowy, to znaczy, że wystarczająco dużo się dowiedzieli, by uznać partnera za godnego zaufania.

Paul Bragiel z całą pewnością nie jest postacią anonimową, przez lata zapracował sobie nawet na miano nieoficjalnego ambasadora Krzemowej Doliny. Jak donoszą amerykańskie media, przekonywał do sensu inwestowania w nowe technologie przedstawicieli rządów Brazylii, Filipin, Singapuru, Polski, Kenii, Rosji, Tanzanii i wielu innych. Wśród osób, które go w tej misji wspierały były i takie, które zbiły na startup’ach fortuny. Ashwin Navin, Jawed Karim, Russ Simmons, Aber Whitcomb – te nazwiska niewiele mówią nam, zwykłym zjadaczom chleba spoza branży, ale gdy podamy nazwy firm, które współtworzyli – BigTorrent, YouTube, Yelp, MySpace – to co nieco nam się rozjaśnia. Sam Bragiel, choć też ma na koncie całkiem sporo inwestycji, aż tak globalnego sukcesu w biznesie nie odniósł. Pewnie dlatego wyspecjalizował się w roli doradcy i, jak się rzekło, głosiciela dobrej nowiny z Silicon Valley.

Pochodzący z Chicago inwestor jest nadzieją Wisły na stabilizację, której od półtora roku jej brakuje. Właściciele z Reymonta z trudem nadążają ze spłacaniem kolejnych rachunków, by podtrzymać bieżącą działalność, a przecież wciąż trzeba regulować zaległości z ery Bogusława Cupiała. Dług za wynajem stadionu to jedno, sporne roszczenia agentów i byłych piłkarzy to drugie, a spłata zobowiązań za przejęcie stu procent akcji klubu to jeszcze co innego. Pierwsza rata dla Tele-Foniki w wysokości 700 tys. złotych została przelana w listopadzie, ale już dziś, 5 lutego, mija termin kolejnej – w wysokości 500 tys. I tak aż do 2021 roku, gdy kwota spłaty sięgnie 4,7 mln. Dlatego życzliwy anioł biznesu, który pomógłby w nowym starcie, byłby dla Wisły prawdziwym błogosławieństwem.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Startup, czyli Wisła Kraków czeka na swojego anioła biznesu [FELIETON] - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska