- Egzaminy odbywały się normalnie. Dyrektorzy ściągnęła nauczycieli, którzy w ubiegłym roku poszli na emeryturę. To było dobrym rozwiązaniem, bo nasze dzieci znały ich i czuły się pewniej - mówi jedna z matek, gimnazjalistek.
W wielu przypadkach przyszli do pracy w komisjach nauczyciele ze szkół, w których niewielki procent strajkuje lub pracownicy szkół, w których nie ma klas gimnazjalnych.
W Zielonkach nawet wójt Bogusław Król, który ma wykształcenie pedagogiczne oddał się do dyspozycji dyrektorów i zdecydował, że pomoże w przeprowadzeniu egzaminów. W pierwszym dniu egzaminów nie został zaangażowany do komisji. - Stawiłem się zgodnie z zapowiedzią, ale we wszystkich komisjach był już komplet nauczycieli. Jednak wciąż jestem zgłoszony do ewentualnej pomocy przy egzaminach i pozostaję do dyspozycji dyrektorów - podkreśla wójt Bogusław Król.
Tymczasem w szkołach pojawiają się nowe problemy. Cześć nauczycieli wiedząc, że za strajk nie będzie wypłaty decyduje się na pomoc w egzaminach, ale to jest źle odbierane przez tych, którzy nie zamierzają się ugiąć.
- Dostaliśmy wytyczne związane z tym, że nie ma możliwości wypłacenia pensji nauczycielom za dni, w których strajkują - mówią szefowie gmin.
Atmosfera psuje się w szkołach coraz bardziej. - Są konflikty, środowisko jest coraz bardziej skłócone. Zarówno nauczyciele między sobą, jak i z rodzicami - ubolewa dyrektorka zespołu administracji szkół w jednej z gmin podkrakowskich. Nie chce, żeby wskazywać szkoły, w których ten konflikt narasta, ale zaznacza, że to może dotyczyć wielu szkół w różnych gminach.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
W Małopolsce strajkuje 91 procent szkół. Strajkujący mają poparcie pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego
Źródło: TVN24/x-news
