https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Straż miejska w Krakowie bije i nadużywa siły [WIDEO]

Piotr Rąpalski
fot. archiwum Polskapresse
Krakowska straż miejska od lat żąda zwiększenia jej uprawnień, w tym dopuszczenia do możliwości korzystania z broni palnej. Tymczasem jej funkcjonariusze już dopuszczają się nadużywania siły, pobić i brania łapówek. Ściga ich za to prokuratura. Ostatnie zajście miało miejsce 5 listopada.

Spotkałaś (-eś) się z nieuzasadnionym i brutalnymi interwencjami straży miejskiej w Krakowie? Daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się Twoim problemem. Gwarantujemy anonimowość. Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.[/b]

Szarpanina w centrum

Ostatnie zajście, którego strażnicy miejscy okazali się negatywnymi bohaterami, miało miejsce 5 listopada. W samo południe, w ścisłym centrum Krakowa.

Patryk Baran przyjechał samochodem do restauracji przy ulicy św. Gertrudy, której jest menedżerem. - Zjawili się strażnicy, twierdząc, że blokuję przejazd tramwajom. Auto nikomu nie przeszkadzało - mówi Baran. - Pokazałem dowód i prawo jazdy. Nie byłem agresywny. Strażnicy zaczęli mi jednak ubliżać. Padło słowo "skurw...nu". Jeden popchnął mnie na drugiego. Uznali to za atak i zaczęli mną pomiatać - relacjonuje menedżer.

- Najpierw okładali mnie rękami, później przewrócili. Skuli mi ręce, przytrzymywali kolanami i wyginali ramiona pałką. Krzyczałem, że mnie boli, bo mam chore biodro po operacji, ale nie reagowali - dodaje.

Klienci i pracownicy restauracji starali się przekonać strażników, że przesadzają, ale bez skutku. Wezwali policję i karetkę pogotowia. Patryk leżał na ziemi ok. 25 minut zanim pozwolono mu przejść do ambulansu.

- Dopiero lekarz kazał im mnie rozkuć. Traktowali mnie jak jakiegoś groźnego bandytę - oburza się. Zapowiada wytoczenie straży procesu o przekroczenie uprawnień i pobicie. Złożył też zawiadomienie do prokuratury, ale wcześniej uczyniła to straż miejska w sprawie znieważenia jej funkcjonariuszy.

- Kierowca, zdaniem strażników, w bardzo agresywny i wulgarny sposób próbował zakończyć interwencję. Znieważał ich, kierował pod ich adresem wyjątkowo obraźliwe wyzwiska oraz straszył zwolnieniem z pracy - podaje swoją wersję Janusz Wiaterek, komendant krakowskiej straży miejskiej. Zapewnia, że auto Barana blokowało ulicę. Twierdzi też, że kierowca nie chciał się wylegitymować i przyjąć mandatu. Miał próbować odjechać i odepchnąć strażnika.

- Rozumiem mieszkańców, którzy widząc strażnika przytrzymującego na ziemi człowieka, reagują żywiołowo, stając w jego obronie. Ale proszę pamiętać, że najczęściej nie znają przyczyn takiej reakcji funkcjonariusza - twierdzi Wiaterek. Kto ma rację w tej sprawie, rozstrzygnie sąd.

Horror na osiedlu

10 październik ub. roku Bogdan M., emerytowany policjant, około godz. 19 wracał z zakrapianego spotkania z kolegą. Mijając alejkę dzielącą osiedle Centrum D i Handlowe, zobaczył grupkę dokazujących wyrostków. Zadzwonił na numer 112 z prośbą o przysłanie patrolu. - Byłem pod wpływem alkoholu, ale nie na tyle, by ograniczało to moją percepcję - opowiada.

Zanim pojawił się patrol, dotarł w okolice swego bloku. Zatrzymał się przy grupce innych młodych ludzi siedzących spokojnie na ławce. Radiowóz straży podjechał na sygnale.

- Od razu padło pytanie "kto zgłaszał?". Przyznałem, że ja. Po rozrabiających wyrostkach nie było już śladu, więc strażnicy zajęli się nami. Wylegitymowali, a potem padł rozkaz: "posprzątać koło ławki i sp…lać". Spytałem, czy tak wyglądają wszystkie interwencje? To wystarczyło. Natychmiast wykręcili mi ręce, zacisnęli od tyłu kajdanki, rzucili na chodnik i zaczęli okładać. Bili po głowie, kopali, jakby im to sprawiało jakąś sadystyczną przyjemność. Leżałem z twarzą na betonie i cały czas słyszałem groźby typu: "z… cię, ty ubeku". Pamiętam, że przechodzący ludzie zatrzymywali się i krzyczeli: przestańcie! Nie reagowali - relacjonuje Bogdan M.

Dalszy ciąg rozgrywał się w radiowozie. Tam M. znów miał być katowany. - Wozili mnie po mieście. Nie wiedziałem, gdzie i po co - wspomina. Później zawieziono go do izby wytrzeźwień. Dopiero po 1,5 godziny zdjęto mu kajdanki.

Obdukcja wykazała krwiaki, otarcia naskórka, siniaki. Złożył doniesienie na policji. Tymczasem strażnicy - Mariusz Z. i Piotr G. - w notatce służbowej stwierdzili, że to M. rzucił się na nich. Przesłuchiwani świadkowie mówili zupełnie co innego. Prokuratura zarzuca strażnikom sfałszowanie dokumentacji służbowej, przekroczenie uprawnień i pobicie. Ich proces rozpoczął się niedawno.

Komendant Janusz Wiaterek zapewnia, że z chwilą postawienia prokuratorskich zarzutów zawiesił strażników w czynnościach służbowych, a teraz czeka na wyrok. - Zawsze kiedy zapada wyrok skazujący, z takim strażnikiem zostaje rozwiązana umowa o pracę w trybie natychmiastowym - mówi komendant. Dodaje jednak, że zarzuty stawiane straży często okazują się bezzasadne. Tak jednak nie było w kolejnej sprawie.

Porywacze w mundurach

19 kwietnia 2010 r. strażnicy Adam B. i Łukasz K. patrolowali obrzeża Nowej Huty. Na ich trasie pechowo znalazła się trójka gimnazjalistów. 15-letni Dawid K. miał krzyknąć w ich kierunku jakieś nieprzyzwoite słowo. Zapakowali go do auta i odjechali. W radiowozie Adam B. szarpał chłopaka i uderzył go w twarz - ustaliła później pokuratura. Wozili go po okolicy, po czym zatrzymali się w nieznanej chłopakowi okolicy i rozkazali: spadaj!

W tym czasie Dawida szukali już policjanci. Zawiadomiła ich nauczycielka, do której o pomoc zwrócili się koledzy chłopaka. Najpierw dzwoniła do dyżurnego straży miejskiej, ale tam usłyszała, że żaden patrol nie podejmował interwencji w tym rejonie. Zgłosiła więc na policji porwanie, sądząc, że jej uczeń padł ofiarą przebierańców.

W efekcie obydwu strażnikom prokurator postawił zarzuty pozbawienia wolności, a Adamowi B. dodatkowo przekroczenia uprawnień i naruszenia nietykalności gimnazjalisty. Przyznali się do winy i dobrowolnie poddali karze, a sąd potraktował ich wyjątkowo łagodnie. Postępowanie warunkowo umorzono. Zostali jedynie zobowiązani do naprawienia szkody, a tę wyceniono na 1,5 tys. zł. Komendant Wiaterek w tej sprawie sam zawiadomił prokuraturę, a następnie dyscyplinarnie zwolnił strażników.

Atak na zakupach

26 luty 2009 r., os. Zielone w Nowej Hucie, godz. 9 rano. Tomasz S. (z zawodu kaskader) robił zakupy z żoną w osiedlowym sklepie. Gdy już wychodzili, ujrzeli parę strażników - Pawła C. i Agnieszkę M.-P., którzy wystawiali kierowcom mandaty. Jakiś klient rzucił do Tomasza: "Już zaczęli spisywać". On sam dodał: "Bo oni tylko to potrafią". - Coś ci nie pasuje? - zareagował strażnik. - Ciąg się frajerze - usłyszał w odpowiedzi. Urażony C. wyjął pałkę i ruszył biegiem za Tomaszem S. Według świadków nie wzywał go do zatrzymania się, nie wydawał żadnych poleceń. - Odwróciłem się i uchyliłem, widząc uniesioną pałkę w zamachu. Strażnik się przewrócił. Gdy się podniósł, zaczął mnie bić po plecach. Jakby był w amoku. Wołałem: "Człowieku, uspokój się!". Ale bez reakcji. Dalej mnie prał - relacjonował w sądzie Tomasz S.

Świadkowie opisywali: "To nie było kilka uderzeń pałką. To było regularne lanie, choć ten człowiek nie uciekał, nie stawiał żadnego oporu. Żona płakała, a ludzie krzyczeli: "Zostaw go!"

Paweł C. był jednak na tyle pewny siebie, że zgłosił policji, że to on został napadnięty i znieważony. Z Agnieszką M.-P. napisali w notatniku służbowym, że musieli użyć pałek. W sądowych aktach znajduje się służbowa opinia, wystawiona przez ich przełożonego, z której wynika, że to prawie wzorowi strażnicy. "Obowiązki wykonuje w sposób uczciwy, dba o nieposzlakowaną opinię, zachowuje się z godnością w miejscu pracy i poza nią. Uprzejmość, życzliwość w kontaktach z obywatelami" - to opinia na temat Pawła C., wystawiona prawie 9 miesięcy po interwencji na os. Zielonym.

Sąd nie dał się przekonać. Paweł C. został prawomocnie skazany na rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Agnieszka M.-P. - na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Po wyroku musieli zrzucić mundury.

Łapówki to przeszłość?

Pobicia to jednak nie wszystko. W ostatnich latach kilkunastu strażników zostało skazanych za korupcję. Rekordzista żądał lub przyjął aż 90 łapówek na łączną kwotę 4941 zł. Najbardziej zastanawiająca jest jednak łapówka w wysokości... 7 zł, którą strażnik kazał sobie wsypać w kieszeń oparcia samochodowego fotela. Z reguły wysokość przyjmowanych kwot wahała się od 20 do 200 zł.

Kary orzekane przez sądy oscylowały w granicach 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu, kilku tysięcy złotych grzywny i zakazu zajmowania stanowiska w służbie publicznej nawet do 8 lat. W zeszłym tygodniu prezydent Krakowa musiał odebrać jednemu ze strażników zaszczytny tytuł Honoris Gratia, bo łapówkarz został skazany.

Komendant Wiaterek zapewnia, że ostro walczy z korupcją we własnych szeregach. Jak? Zwalnia winnych, organizuje szkolenia wspólnie z policją i CBA. Funduje nagrody dla nieprzekupnych funkcjonariuszy. Twierdzi, że korupcja w krakowskiej straży to już przeszłość. - Wprowadzone rozwiązania i nadzór w tej jednostce się sprawdzają. Nie odnotowujemy nowych tego typu spraw - podkreśla Wiaterek.

Większość łapówkarzy pracowała w oddziale w Śródmieściu. Została zwolniona. Większej kary uniknął natomiast ich bezpośredni przełożony. Komendant przeniósł go do oddziału w Nowej Hucie na podobne stanowisko. Dał mu drugą szansę, bo jak twierdzi, to dobry strażnik.

Strażnicy miejscy jak policjanci?

O zwiększenie uprawnień dla straży miejskich zabiega 12 komendantów z największych polskich miast, w tym Janusz Wiaterek z Krakowa. Obecnie powstaje projekt ustawy o tzw. policji municypalnej, w którą straż miałaby się zmienić i zyskać szersze możliwości do działania.

Dzisiejsze uprawienia
» legitymowanie, karanie za naruszenia kodeksu drogowego, np. złe parkowanie i przekraczanie prędkości
» karanie za naruszanie porządku publicznego - np. picie alkoholu w miejscach publicznych, śmiecenie, zakłócanie ciszy nocnej
» strażnicy mogą używać pałek, kajdanek, psów obronnych, paralizatorów elektrycznych i ręcznych miotaczy gazu

Planowane nowe uprawnienia
» zatrzymywanie pojazdów do kontroli
» używanie broni palnej lub niepenetrującej (np. takiej na gumowe kule) oraz siatek obezwładniających
» prowadzenie dochodzeń
» prawo do przeprowadzania kontroli osobistych
» dostęp do baz danych o osobach ściganych

Jak oceniasz pracę strażników miejskich w Krakowie? Wypowiedz się na forum po artykułem

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 38

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Ż
Żuk
Idealnie napisane ,to typowe tępe ćwierćmózgi
Ż
Żuk
Ale ,płacą podatnicy ,dzierżawcy gruntów od miasta,handlowcy a straż miejska jest opóźniona w rozwoju intelektualnym i niepotrafi nawet odczytać mapek lokalizacyjnych przez tych matołów splajtowałem przez nielegalne handle ,więc ode mnie złotówki na swoje pensje już niedostaną
k
krakowianin
gdzie są ci faceci z dawnych osiedli-może powinni sie obudzić i pokazać tym wieśniakom gdzie ich miejsce!!!!!!!!!!!!!! a będą siedzieli cicho
G
GRANIWID SIKORSKI
Chcę zlikwidować Straż Miejską w Krakowie, gdyż jest ona nieefektywna i źle realizuje zadania. Obecnie ewidentnie dąży kierownictwo Straży Miejskiej do przekształcenia jej w filię Policji np. poprzedni komendant Wiaterek jak i obecny Adam Młot. A przecież zadania Straży Miejskiej powinny być inne niż Policji. Policja winna się zajmować bezpieczeństwem a organa miasta porządkiem. Funkcje te np. kontrola palenisk, altan śmieciowych, czystości terenu winny się zajmować inne jednostki organizacyjne miasta np. Wydział Ochrony Środowiska , Gospodarki komunalnej czy też ZiKiT. Chcę zintensyfikować współpracę z Komendantem Miejskiej Policji jak i Komendantem Wojewódzkiej Policji. Będę domagał się od nich dodatkowych patroli pieszych w osiedlach i ulicach w parkach i terenach zielonych. Chcę zintensyfikować pracę i odpowiedzialność dzielnicowych którzy najlepiej znają problemy mieszkańców. W miarę możliwości chcę na to przeznaczyć określone środki tak finansowe jak i rzeczowe pamiętając jednak przy tym że budżet miasta nie jest z gumy . A za sprawy bezpieczeństwa winno odpowiadać Państwo jak i jego organ którym jest Policja.
f
falck37
Straż miejska to przeważnie buraki którzy nic nie potrafią robić, do likwidacji!!!
O
Oleg K.
Dzień dobry . Też pracuję w straży miejskiej w Krakowie i tak rzeczywiście jest istna patologia.Pan Krzysztof Raszpla jest przestępcą ponieważ ludzie którzy dostali się do straży w wyniku rekrutacji podpisywali umowę o szkolenie na kwotę 1550 zł a jak wiemy nie można pobierać opłat za szkolenie tak mówi wyraźnie ustawa o strażach gminnych.Te osoby oddając pieniądze straży miejskiej w Krakowie potwierdziły przestępstwo dokonane przez kierownictwo a podpisał się pod tym Krzysztof Raszpla.Jest też taki kierownik Mariusz Janas który to podrabiał podpisy strażników i dalej pracuje.Patologia.
S
Straz
Trzy sprawy ktore bulwersuja nawet nas straznikow mialy miejsce w odstepach czasowych w okresie 3 lat podsumowujac straznicy w krakowie dopuscili sie 3 razy naduzyc ( tylko 1 raz udowodniony wiec co do 2 sa niewinni) to duzo ? ciekaw jestem ktora inna straz czy policja ma na swoim koncie tak malo przegiec.
U
Uwazna
Straz miejska jest uzasadniona w duzych metropoliach, gdzie wzmocnienie dzialan policyjnych organami porzadkowymi strazy miejskiej z dobra znajomoscia lokalnego zycia ma racje bytu. Krakow to na tyle male miasto, ze reguralna policja moze sobie swietnie poradzic z kazdym aspektem zycia tego miasta. Do tego policja ma juz stare i lepiej dopracowne formy i regulaminy pracy co niewatpliwie daje wieksze szanse na unikanie pomylek. Jestem zdecydowanie za likwidacja strazy miejskiej i wzmocnienie oddzialow policji Krakowskiej. Glosuje za podnoszeniem (za zaoszczedzone pieniadze) kwalifikacji i wyksztalcenia policjantow a nie tolerowanie tworu strazy miejskiej ktory arogancja i agresja dorownuje huliganom a cierpia na tym zwykli obywatele . Tych kwalifikujacych sie straznikow mozna doksztalcic, doszkolic i przeniesc do policji. Czego sobie i temu pieknemu miastu zycze.
B
Były Strażnik II
Ale jakich bzdur takich ze liczy sie srednia z mandatow??? To niestety prawda Julio nie wazna była słuzebna rola strażnika dla społeczeństwa tylko ilość ujawnionych wykroczeń w postaci mandatów (pouczenie czy wnisek do sądu były bardzo nie miło widziane). I wielu strazników za to włąsnie poleciało z pracy ze strali sie pracować zgodnie z ustawą i wykonywać swoja prace tak jak powinni wiec nie tylko karać ale tez słuzyć pomocą.
K
KRAKÓW
Ktoś ma racje ci którzy godnie reprezentowali Straz Miejska dawno juz nie pracuje w tej jednostce lub pracuje w Policji. Prawda jest taka że jest nagonka na winiki i każdy strażnik to potwierdzi. Nikt tego w prost nie powie bo sie bio o stołek lub premie. Strażnicy się boja i są mobbingowani przez kierownictwo. Przykładów można mnożyć afer przybywa wraz z oddziałami - patrz oddział 6 wzgórza gdzie tam mobbing przekracza wszelakie granice także na śródmieściu jest nie lepiej. To co się dzieje w straży wiadomo było już dawno ale prasa miała to gdzieś wolała pisać o złych strażnikach...a sytuacja naganna szerzyła się latami. Zwolnienia, szykanowania, mobbing...to własnie jest oblicze straży... Strażnicy już dawno błagali o pomoc mediów no ale nikt nie odpowiedział każdy ma to w d..e. Ostatnio dochodziło do częstych zwolnień bo szukano głupot i szpiegowało kierownictwo strażników (zwłaszcza rejonowych) w rejonach żeby tylko coś znaleźć na nich a potem zwolnic....Mieszkańcy czy spółdzielnie czy Rady dzielnic walczyli o porządnych strażników żeby tylko ich nie zwalniać niestety komendant miał to w du...e i ich zwolnił za głupoty. Praca w straży stała sie koszmarem dla samych strażników boja się walczyć o swoje bo mają rodziny czy długi...media tym problemem sie teraz interesuje jak zwolnili wspaniałych strażników?????teraz sie pytam???
k
ktoś
Mylisz się bardzo, w tym kraju w tym kraju godność i zasady to puste słowa.Poniżanie obywateli poprzez instytucje mające służyć im pomocą to normalna rzecz. Poniża nas urząd skarbowy gdzie każdy przedsiębiorca traktowany jest jak złodziej, poniżają nas u lekarza gdzie czekamy na wizytę nawet 2 lata lub stojąc na korytarzu 6 godzin. Poniża nas państwo bo żyjemy w kraju gdzie mając wyższe wykształcenie musisz kopać rowy by utrzymać rodzinę. A czy można w ramach instytucji jaką jest państwo zabierać mi 70% pensji i nic w zamian nie dając ? Więc nie pieprz farmazonów o godności i zasadach, to państwo polskie uczy ludzi że nie warto mieć zasad i liczy się tylko kasa. Ale jakbyś dokładnie się wczytał w te wszystkie artykuły to byś zobaczył że te wszystkie sprawy są mocno naciągane przez dziennikarzy, ciekawe jak by zareagował na takie zdarzenie policjant jak by facet odepchnął go i powiedział do niego spadaj. Pewnie by się ładnie uśmiechnął i przeprosił. Tak samo leżał by na glebie skuty kajdankami bo tak powinno być. Ci co mieli zasady i godność już dawno się ze straży miejskiej odeszli.
A
Asgar
Bo od tego, o czym piszesz, czyli "zapobieganie burdom napadom i innym wybrykom chuligańskim oraz narkomańskim, na ulicach miast" jest policja.

Straż jest od zajmowania się tzw. wykroczeniami, czyli właśnie od zakładania blokad (a kiedyż to i kto im zakazał, tak z ciekawości?), karania brudasów, którym nie chce się sprzątać po swoim Burku i jeszcze wielu rzeczy, o których nie masz pojęcia.

I z waszych komentarzy dobitnie wynika, że to robią. A "dogadywać się" możesz na targu i jeśli twierdszisz, że z policją też mozna, to jest to jasny sygnał, że coś z tą policją jest nie tak.
A
Asgar
A dwa, że państwo na straże nie daje ani złotówki.
A
Asgar
zawsze pod ręką znajdą się inwektywy
k
ktoś
Ale na szczęście nikt nie zlikwiduje straży w Krakowie bo wam się tak podoba, i tyle w tym temacie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska