Jeszcze do niedawna koledzy aresztowanych strażaków, dzisiaj są w szoku. Druhowie nie mogą pogodzić się z faktem, że przez głupotę 20-latków „szambo” wylało się na wszystkie ochotnicze straże w naszym regionie.
Rozczarowanie braci strażackiej jest tym większe, że o aresztowanych druhach złego słowa do tej pory trudno było usłyszeć.
Jeden związany jest ze strażą od czterech lat, dwóch od około pół roku. Wszyscy uczestniczyli w akcjach, jeździli do każdego pożaru.
Do zatrzymań strażaków doszło po pożarze w Bystrej, gdzie płonęły zabudowania gospodarcze Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego.
Można się tylko domyślać, że uczący się i bezrobotni druhowie w ten sposób chcieli wysupłać parę groszy na swoje potrzeby. Bo jak inaczej nazwać fakt, że za godzinę służby podczas akcji akurat w Gminie Gorlice strażacy otrzymują 9 zł. W tej sytuacji gaszenie traw, które zwykle kończy się po kilkunastu minutach, to gratyfikacja ledwie przekraczająca 2 złote. Ale już płonący budynek, przy gaszeniu i zabezpieczaniu którego spędza się czasem kilkanaście godzin, może dać kilkadziesiąt złotych ekwiwalentu.
- Zarzuty wobec zatrzymanych dotyczą nie tylko spowodowania tego pożaru, ale nawet sześciu podobnych przestępstw, przy czym w różnych konfiguracjach osobowych - mówi Tadeusz Cebo, gorlicki prokurator.
Grozi im za to od 3 miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności, ale w jednym przypadku zarzut najpewniej zostanie rozszerzony o narażenie życia ludzkiego.
- Podczas podpalenia jednego z budynków w środku znajdował się człowiek, który poważnie ucierpiał - mówi prokurator Cebo.
Mężczyzna właściwie otarł się o śmierć, a spowodowanie takiego zagrożenia, może skutkować dla dwóch zatrzymanych karą wiezienia od trzech do piętnastu lat.
To strażacy ochotnicy podpalili w sobotnią noc budynki w Bys...
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Smog skraca życie. Jesteśmy jak palacze