Zdaniem wójta robi to nawet radny sejmiku wojewódzkiego Andrzej Kramarczyk, który mieszka w jego gminie i nie chce się do kanalizacji podłączyć, podburzając do tego samego innych mieszkańców.
Do tych zaś, którzy do sieci nie są podłączeni przychodzi kontrola z urzędu gminy razem z policjantem. Jeżeli gospodarstwo nie wywozi ścieków, to skierowany jest przeciwko niemu wniosek do sądu cywilnego, który przysądza kary za zanieczyszczanie środowiska.
- Przepisy o utrzymaniu czystości i porządku w gminie mówią, że mamy prawo kontrolować, co ze ściekami robią mieszkańcy. Jeżeli są one wypuszczane do rowu, to kierujemy wniosek do sądu - mówi wójt Wacławski. Dodaje on, że łatwiej byłoby, gdyby ludzie podłączali się do sieci kanalizacyjnej. Niektórzy mieszkańcy jednak nie robią tego, ponieważ cena 2,5 tys. zł za podłączenie wydaje się po prostu za duża.
Teraz jednak będą musieli zapłacić kary naliczone przez sąd oraz za podłączenie się do kanalizacji. Wójt swój gniew wylewa teraz na Andrzeja Kramarczyka. Tłumaczy, że radny powinien świecić przykładem, a nie zachęcać do protestów. Kramarczyk o podłączaniu się do kanalizacji nie myśli.
- Nie ma takiego obowiązku. Mam wszystkie rachunki za wywóz szamba, a w przyszłości wybuduję przydomową oczyszczalnie, mam już pozwolenia - wyznaje Kramarczyk. Radny sejmiku uważa, że wójt zmuszając mieszkańców do kanalizacji nie daje im wyboru. A wybierać mogą między kanalizację, szambem, a przydomową oczyszczalnią.