„Nie” dla antynaukowej, antyedukacyjnej, antyspołecznej i antydemokratycznej działalności władzy - mówią studenci i wychodzą na ulice. Protest odbędzie się dzisiaj w 12 miastach - Wrocławiu, Warszawie, Krakowie, Łodzi, Lublinie, Szczecinie, Gdańsku, Toruniu, Opolu, Katowicach i Brukseli. Manifestować będą też studenci z Poznania.
Młodzi ludzie podkreślają, że nie negują wyników wyborów. Nie podoba im się jednak, co robi partia rządząca. - Sprzeciwiamy się przede wszystkim łamaniu konstytucji przez rząd i prezydenta Andrzeja Dudę - tłumaczy Łukasz Sakowski, student Uniwersytetu Przyrodniczego i jeden z organizatorów protestu w stolicy Wielkopolski. Jak zauważa, fakt jej łamania stwierdziło wiele niezależnych instytucji - Komitet Nauk Prawnych PAN, wydziały prawa UAM, UJ i UW, a także Amnesty International, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Krajowe Rady - Adwokacka, Sądownictwa i Radców Prawnych oraz Komisje - Europejska i Wenecka.
Postulatów jest więcej. Organizatorzy protestu informują, że chcą żyć w kraju, w którym opłaca się prowadzić badania naukowe, instytuty badawcze i kulturowe są niezależne, a programy nauczania nie ideologizowane. Opowiadają się też za wolnością zgromadzeń i mediów, przestrzeganiem praw człowieka, ochronie przyrody i ofiar przemocy oraz równości obywateli wobec prawa. Nie chcą, by Polska izolowała się od Unii Europejskiej i była ośmieszana na arenie międzynarodowej.
W Poznaniu studenci będą protestować w środę o godz. 16 na placu Wolności. Organizatorzy podkreślają, że nie działają wspólnie z opozycją.
- Odcinamy się od partii politycznych - zaznacza Łukasz Sakowski. Prosi też, by nie przynosić na protest transparentów i flag własnych organizacji i stowarzyszeń.
Minister nauki o proteście studentów: będzie miał niewielki zasięg
Źródło: dziennikpolski24.pl / x-news
Udział w proteście deklarują studenci z wszystkich uczelni publicznych i wielu niepublicznych. Na manifestacje wybierają się też niektórzy uczniowie i ich rodzice oraz nauczyciele i wykładowcy akademiccy. Poparcie dla protestujących deklaruje Związek Nauczycielstwa Polskiego. Natomiast rektor Uniwersytetu Artystycznego na czas manifestacji zwolnił studentów z zajęć.
- Spodziewamy się kilku tysięcy osób - mówi Łukasz Sakowski. Przyznaje, że frekwencja może być niższa po włamaniu się na jego konto na Facebooku i usunięciu wydarzenia. - Uważamy, że jest to działanie celowe. W związku z tym przestępstwem złożyłem zawiadomienie na policji - mówi student. Jak zauważa, podobny problem mieli organizatorzy protestów w innych miastach. Na ich konta włamano się m.in. w Krakowie i Gdańsku. W Warszawie ktoś poinformował na Facebooku o odwołaniu manifestacji w związku z interwencją ministra Ziobry. Wszystko okazało się nieprawdą.
Jak tłumaczą organizatorzy manifestacji, jednym ze skutków protestu będzie zwiększenie świadomości społecznej u młodych ludzi.
- Liczymy też na reakcję rządu. W obecnej sytuacji powstrzymanie każdej szkodliwej inicjatywy władzy jest korzystne - mówi Łukasz Sakowski. - Głos młodych ludzi powinien być słyszalny, bo dotychczas nie protestowali oni, jako grupa społeczna, a jedynie dołączali stosunkowo nielicznie do poprzednich manifestacji.
Samorządy studenckie oficjalnie odcinają się od protestu.
- Jako przedstawiciele samorządów studenckich (...) nie angażujemy się w przedmiotowy protest - to stanowisko Porozumienia Samorządów Studenckich Uczelni Poznańskich. - Obawiamy się także, że protest może przybrać formę manifestacji o charakterze politycznym - zaznaczają przedstawiciele Porozumienia.