Większość wsi w gminie Tomice ma problem z dostawami wody. Tak jest m.in. w Radoczy, Woźnikach, Lgocie i Zygodowicach, a w ubiegłym roku roku przez wiele dni suche krany były także w samych Tomicach.
- Kiedy w końcu gmina zajmie się tym problemem? Mamy obok rzekę, a i tak musimy wodę do picia i mycia kupować w sklepie - skarży się Mirosława Pietras, mieszkanka Tomic.
Przesadzali z basenami
Główne powody to awarie wodociągu i wieloletnie susze, ale nie tylko, bo w gminie z każdym rokiem przybywa gospodarstw domowych i dlatego zużycie wody szybko tu rośnie.
Sołtys Radoczy, Władysław Hajost, musiał nawet zaapelować do mieszkańców, by oszczędnie korzystali z kranów.
- Przed rokiem było u nas jeszcze gorzej, bo niektórzy za bardzo się rozpędzali się z tą wodą. Wypełniali sobie baseny, jak wokół była susza - opowiada.
W tym roku deszcz pada często, ale w gminie obawiają się, że to nie koniec problemów, bo klimat się ociepla. Małe rzeczki płynące kiedyś przez gminę, teraz ledwo ciekną.
Wójt Tomic Witold Grabowski musiał nawet prosić Radę Gminy o zgodę na zakup samochodu - beczki, na wypadek kolejnych problemów. Wodę planowano dowozić beczkowozem z pobliskich Wadowic i wlewać do ich sieci. Z pomysłu ostatecznie zrezygnowano, bo jak wyliczono godzina pracy beczkowozu kosztowałaby 85,14 zł brutto.
Beczkowozy za drogie
- Byłoby to nieefektywne. W takim beczkowozie mieści się około sześciu kubików wody. Do jej ceny trzeba jeszcze doliczyć koszt dowozu i koszt pracy kierowcy - wylicza Przemysław Karski, kierownik Gminnego Zakładu Budżetowego w Tomicach.
Jak tłumaczy, ich gmina ma notoryczne problemy z brakiem wody, więc ten sposób jej dostarczania zrujnowałby budżet.
Dlatego wójt doszedł do wniosku, że trzeba szukać rozwiązania długofalowego. Nowy projekt zakłada rozbudowanie sieci zasilającej gminę w wodę. Samorząd kończy już zbieranie pozwoleń na rozpoczęcie prac budowlanych.
- Z Wadowickim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji uzgadniamy teraz warunki hurtowego zakupu wody. Do tego potrzeba rozbudowy naszej sieci o około 200, 300 metrów na odcinku przy szkole w Radoczy - wyjaśnia Witold Grabowski. - Na nasze studnie, które zasilały do tej pory ujęcia wodne, za bardzo nie można liczyć, bo woda tam raz jest, a raz jej nie ma. Mamy rzekę Skawę, ale nie możemy z niej czerpać zbyt wiele, bo ograniczają nas przepisy Natura 2000 - dodaje.
Wadowicki zakład wodociągowy jest już przygotowany na dodatkowe dostawy do Tomic.
- Mogę potwierdzić, że Tomice złożyły nam swoją ofertę. Wciąż negocjujemy cenę - mówi prezes WPWiK Alfred Karelus.
Wiadomo już, że woda do zbiorników w Tomicach będzie dosyłana nocą, by w Wadowicach nie odczuwano spadków ciśnienia.
Na podobne rozwiązanie zdecydowała się już wcześniej Kalwaria Zebrzydowska, która też miała kłopoty z wodą.