Sezon studniówkowy w pełni. Fryzjerzy, właściciele sklepów czy didżeje zacierają ręce. Właściciele lokali w Bochni nie podzielają tego entuzjazmu. W tym roku takty poloneza nie zabrzmią nawet w najbardziej oryginalnym z miejsc - podziemiach kopalni soli w Bochni. - Wszystkie "studniówkowe" terminy zostały sprzedane i w tym czasie odbędą się u nas imprezy firmowe - mówi Tomasz Florczyk, szef działu marketingu Uzdrowiska Kopalni Soli w Bochni.
Na pytanie, co mogło zaważyć na takiej decyzji maturzystów, Florczyk rozkłada ręce. - Trudno mi to skomentować. Nasza oferta nie była wcale droższa od lokalu, w którym w tym roku odbywa się większość bocheńskich studniówek - dodaje. Już w tę sobotę, sto dni do matury będą świętować uczniowie z I Liceum Ogólnokształcącego w Bochni. Wybrali lokal pod Dobczycami - tak jak większość bocheńskich szkół.
- Jeszcze kilka lat temu studniówki odbywały się na sali gimnastycznej w naszej szkole. Zrezygnowaliśmy z tego, kiedy zaostrzono przepisy o organizacji imprez masowych. Rodzice i uczniowie mają więc teraz wolną rękę - mówi Jolanta Kruk, dyrektorka I LO.
- Czemu nie Bochnia? Mam wrażenie, że zadziałał tutaj efekt owczego pędu. Jak inni, to czemu nie my? Jeszcze w zeszłym roku moi uczniowie mieli studniówkę na sali gimnastycznej. W tym roku nie chcieli być chyba "kopciuszkami", stąd pomysł na te Dobczyce - dodaje Ewa Rachwalik, dyrektorka II LO w Bochni.
Spytaliśmy więc właściciela lokalu pod Dobczycami, czym skusił maturzystów. - Myślę, że zadecydowało o tym kilka czynników: transport wliczony w cenę, 300 metrów kwadratowych parkietu, profesjonalne oświetlenie, smaczne menu - wylicza Władysław Łazarski.
Maria Legutko, tegoroczna maturzystka, podkreśla, że uczniowie mają swoje wymagania. - Warunki w sali gimnastycznej czy w hali widowiskowej odbiegają znacznie od proponowanych przez restaurację. Kopalnia faktycznie jest fajnym miejscem, ale wielu osobom jest tam zimno. Poza tym nie można wyjść o dowolnej porze, tylko trzeba czekać na górników, którzy zaprowadzą pod szyb - wylicza uczennica.
- Moja studniówka była na sali gimnastycznej, którą sami ubieraliśmy. I wspominam ją z rozrzewnieniem - dodaje Monika Łojewska-Ciępka, absolwentka I LO w Bochni.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!