Lucyna Bodak, mama tegorocznej maturzystki z I LO w Bieczu, mówi, że marzeniem córki była długa suknia na bal studniówkowy. - Koszt nie jest najważniejszy, bo to wyjątkowe wydarzenie w jej życiu - podkreśla pani Lucyna.
Obie panie spotkaliśmy na zakupach. Niestety, nie udało się im znaleźć tej wymarzonej sukni, dlatego postanowiły, że uszyje ją krawcowa. - Basia znalazła w internecie model kroju, razem wybrałyśmy kolor. Suknia jest w realizacji i na 16 stycznia będzie gotowa. Kupiłyśmy już buty, torebkę i biżuterię - dodaje pani Lucyna.
Maturzystka zdradza, że suknia będzie w kolorze fuksji. - Liczę, że będzie ona niepowtarzalna - mówi Basia Bodak. - Studniówkę mamy w Moszczenicy w Zajeździe na Wzgórzu, a bal jest organizowany dla wszystkich klas trzecich naszego liceum - wyjaśnia.
Jak podkreśla jej mama, nie było problemu z wyborem sali ani kamerzysty czy zespołu. - Ktoś poddał pomysł odnośnie sali. Ktoś inny zajął się resztą. Wszyscy przystali na propozycje, licząc się z niemałymi z kosztami - mówi pani Lucyna.
Studniówka nie w sali sportowej, ale w dworkach
Bale studniówkowe to teraz duży wydatek, bo już dawno minął czas, gdy organizowano je w szkolnych salach sportowych. - Jak dobrze pamiętam, to ostatnia studniówka była w szkole jakieś 15 lat temu. Trzy lata temu powrócił ten pomysł, ale się nie przyjął - mówi Tadeusz Rak, dyrektor ZSO w Bobowej.
Teraz większość bawi się w okolicznych lokalach i domach weselnych, które trzeba rezerwować na kilkanaście miesięcy wcześniej.
Jako jedni z pierwszych w tym roku bawili się uczniowie ZSO w Bobowej. Trochę nietypowo, bo piątego stycznia we wtorek w Zajeździe Ostoja. - Mamy dwie klasy maturalne liczące 57 osób i prawie wszyscy przybyli na miejsce. Trochę te bale różnią się od tych szkolnych, kiedy to rodzice i uczniowie przygotowywali w zasadzie wszystko. Miało to swój urok i klimat, a pamiętam jeszcze, jak uczniowie byli w mundurkach i wszyscy wyglądali tak samo - wspomina z uśmiechem dyrektor szkoły. - Wtedy było taniej i wygodniej, no a teraz idziemy z postępem.
Przeważnie w każdej szkole bale wyglądają podobnie. Przygotowania do imprezy trwają od około roku.
Maturzystka ubierze się za nawet 2000 złotych
- Salę mieliśmy zamówioną około roku wcześniej. Bawimy się w sobotę w Galicji w Klęczanach. Staraliśmy się wszystko jak najszybciej załatwić, więc zarówno zespół, jak i kamerzystę mieliśmy już tak około 10 miesięcy wcześniej - mówi Rafał Markowicz, tegoroczny maturzysta gorlickiego Kromera. - Studniówkę mamy łączoną z inną klasą trzecią naszej szkoły.
Podkreśla, że z jego klasy wszyscy idą na bal. - Koszt imprezy to 450 złotych, jeśli się idzie z osobą towarzyszącą - wylicza Rafał. - Ja idę z moją koleżanką z klasy, więc płaciłem tak, jakbym szedł sam, czyli 320 złotych. Ubiór kosztował mnie 800 złotych, przy czym nie musiałem kupować butów, bo już miałem. Dzięki temu zaoszczędziłem około 200 złotych - tłumaczy.
Rafał pieniądze na studniówkę zarobił w wakacje, pracując za granicą. Jak mówi, chciał odciążyć rodziców. Najdrożej przygotowanie do studniówki wychodzi jednak w przypadku przyszłych maturzystek. Tutaj koszty kreacji, kosmetyczki, fryzjera, a nawet solarium sięgają do dwóch tysięcy złotych.
Większość szkół decyduje się na wspólny bal wszystkich klas trzecich. Jest to wygoda zarówno dla szkoły, jak i rodziców oraz uczniów. - Rok temu nasi uczniowie bawili się w Wapiennem. Teraz też wszystkie klasy maturalne będą razem - mówi nam Grażyna Pabis-Mazur, dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych w Gorlicach. - Rodzice i uczniowie wybrali lokal w Klęczanach. Pomagamy im w organizacji, bo to nasz obowiązek. Nie ukrywam, że dla nas jest to duża wygoda, bo bal odbywa się poza szkołą, ale pamięcią zawsze wracam do tych studniówek w szkole.