MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Susza "zmniejszyła" jabłka

Katarzyna Hołuj
Susza spowodowała, że jabłka są drobniejsze niż w ubiegłych latach. Plony będą gorsze niż przed rokiem, ale rolnicy przyznają, że susza nie ich dotknęła tak bardzo jak mieszkańców innych regionów Wszyscy zgodnie podkreślają, że to co jest wadą tutejszych gleb w warunkach suszy okazało się zaletą. Potwierdza to też Grażyna Pitala, kierująca Powiatowym Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Myślenicach. - Oprócz tego, że nasze gleby są gorszej klasy są także zwięzłe. Natomiast susza stanowi dużo większe zagrożenie dla gleb piaszczystych, "luźnych".

Zbiory niższe o jedną piatą

Nie oznacza to jednak, że susza nie dała się w ogóle we znaki tutejszym rolnikom. Nie obyło się bez strat. Na pytanie o ile niższe są (lub będą) tegoroczne plony rolnicy i sadownicy mówią najczęściej, że o jedną piątą, w porównaniu do ubiegłych lat.

- Zboża ozime tak nie odczuły suszy, bo zdążyły się ukorzenić wcześniej, kiedy jeszcze sucho nie było. Za to jare, których cały wzrost przypadł właśnie na czas suszy, dały plon o ok. 20 proc. niższy. W przypadku siana susza nie zaważyła istotnie na pierwszym pokosie, ale już drugi był mizerny - mówi Antoni Sukta, rolnik i hodowca bydła mlecznego z Poręby. Dla takich jak on, mały pokos siana to problem, bo z trawy robi się sianokiszonkę, która wpływa na lepszą mleczność krów, ich lepszą kondycję i rozwój. - Dotyczy to bydła w każdym wieku, także przychówku i krów zacielonych - mówi hodowca. 

Wysokie temperatury przy jednoczesnym długotrwałym braku deszczu to także nie są wymarzone warunki dla upraw drzew owocowych, a tych na naszym terenie, a zwłaszcza w  gminie Raciechowice, nie brakuje. Jabłka będą w tym roku mniejsze. - Już po wczesnych odmianach widać, że sytuacja będzie trudna. Odmiany późniejsze, może by jeszcze podrosły, ale pod warunkiem, że pojawiałyby się deszcze. Jeśli jednak nadal będzie sucho - nie będzie wesoło - komentuje Maria Węgrzyn, kierownik Spółdzielni Ogrodniczej "Grodzisko" w Raciechowicach. 

Oczekiwania klientów będą mniejsze

Sadownik z Zegartowic Jan Foszczyński ma przy tym nadzieję, że ponieważ susza dotknęła sadowników w całym kraju (oczywiście z wyjątkiem tych, którzy mają i stosują nawadnianie), to oczekiwania odbiorców względem wielkości owoców będą mniejsze, bo dużych jabłek albo nie będzie, albo będzie bardzo mało. - Dziś ceny jabłka są w granicach 1-2 zł/kg w hurcie. Złotówkę płaci się za mniejsze  - mówi. 
Nie spodziewa się też zbytnio, że owoce, które jeszcze około miesiąc będą na drzewach, znacząco urosły, bo prognozy milczą na temat opadów. 

"Grodzisko" płaci sadownikom w tej chwili 1,45-1,60 zł za kilogram. Ile to będzie za kilka tygodni, kiedy zbiory późniejszych odmian (których jest najwięcej na rynku) będą w pełni, tego jeszcze nikt nie wie. Wszyscy za to pamiętają ubiegły rok i na pewno nie chcieliby, żeby sytuacja się powtórzyła. Po wprowadzeniu przez Rosję embarga na polskie jabłka sprzedawali je poniżej kosztów produkcji (nawet za 0,60 zł za kg). Tamta zła dla sadowników tendencja odwróciła się dopiero wiosną i ci, którzy mieli owoce przechowane w chłodniach z kontrolowaną atmosferą, mogli sprzedać je korzystniej. - Mam nadzieję, że tego roku takiej paniki nie będzie - mówi Wojciech Hudaszek, sadownik z Myślenic. Dziś swoje jabłka sprzedaje w detalu po 2-2,10 zł za kg najdorodniejszych lub 1,50 zł za kg drobniejszych i jak mówi, to cena dobra.

Szczyt tłoczenia zacznie się we wrześniu

Ubiegłoroczne doświadczenia spowodowały, że sadownicy zaczęli jeszcze aktywniej szukać nowych rynków zbytu. - Nawiązano nowe kontakty handlowe, zaczął się eksport na Słowację - mówi Maria Węgrzyn.
Raciechowiccy sadownicy zainwestowali w maszynę do tłoczenia soków. W ten sposób zagospodarowali drobniejsze, choć zdrowe jabłka, którymi nie byli zainteresowani odbiorcy do sklepów i alternatywą pozostaje sprzedanie ich jako tzw. jabłko przemysłowe, najtańsze z możliwych. W tym roku dopiero zaczynają, a szczyt tłoczenia ma przypaść od września do grudnia. Do tłoczenia soków nadadzą się także te "przyparzone" przez tegoroczne słońce, a takich nie brakuje (zwłaszcza na drzewach rosnących na południowych stokach). Dziś po kilka miesiącach, widząc jakie jest zainteresowanie, spółdzielcy z "Grodziska" zwiększyli już moc przerobową maszyny (jest w stanie wytłoczyć 750 litrów w godzinę). Tłoczą tu nie tylko oni, zrzeszeni w tej spółdzielni, ale także inni. Niebawem soki mają się pojawić w ofercie jednej z dużych sieci. 

Sadownicy zaczęli jeszcze aktywniej szukać nowych rynków zbytu i znaleźli je np. na Słowacji

Inne owocowe uprawy też biją rolników po kieszeni. Wojciech Hudaszek, oprócz jabłek i gruszek, uprawia także aronię i porzeczkę. I jak mówi podczas kiedy średnia cena aronii (0,90 zł/kg) pozwoli mu co najwyżej wyjść na zero, to bardziej wymagająca od niej i droższa w uprawie porzeczka przysporzyła samych strat. Za jej kilogram płacono w tym roku średnio 0,47 zł, podczas kiedy cena od której producentowi zaczyna się opłacać jej sprzedaż to ok. 1,50 zł. 

Drastycznie niskie ceny w tym roku i także niskie w ubiegłym, jak mówi rolnik, to pokłosie 2011r., kiedy cena czarnej porzeczki osiągnęła rekordowy poziom, bo nawet 4,50 zł za kg. 
- Wtedy wszyscy zaczęli sadzić i mamy drugi rok z rzędu tak niskie ceny. Wiedziałem, że ten 2011 rok w końcu tak to "odda" - mówi. Zamierza wystąpić o pomoc "de minimis", którą po tej cenowej klęsce zaoferowało plantatorom ministerstwo.

Telefonów dużo, ale pomoc niewielka

O innej pomocy niż ta dla plantatorów porzeczek, na razie niewiele się mówi. A telefonów z pytaniami, jak usłyszeliśmy  w Powiatowym Ośrodku Doradztwa Rolniczego jest sporo, zwłaszcza z gminy Raciechowice. 
- Rolnicy, jeśli nastąpiły szkody w ich gospodarstwach spowodowane suszą, mogą składać wnioski w gminach. Potem takie listy zbiorcze z gminą trafiają do Urzędu Wojewódzkiego, i wtedy komisja weryfikacyjna wyrusza do tych rolników. Tego lata w naszym powiecie komisja szacowała jedynie straty po gradobiciu i faktycznie stwierdzono je w czterech przypadkach w Mierzniu - mówi Grażyna Pitala, z PZDR, przewodnicząca komisji szacującej szkody. - Trzeba pamiętać, że aby rolnik kwalifikował się do otrzymania pomocy, starty u niego muszą powodować obniżenie dochodu z całego gospodarstwa o co najmniej 30,1 proc. 

Apeluje też, aby rolnicy podawali we wnioskach powierzchnię użytków rolniczych tożsamą z tym, jaką podali we wniosku o dopłaty obszarowe. 

 

Źródło: Dziennik Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska