Swiatłana Cichanouska w nagraniu, które opublikowała dwa dni po wyborach, mówi:
Myślałam, że cała ta kampania bardzo mnie zahartowała, dodała mi tyle sił, że wszystko wytrzymam. Ale może mimo to pozostałam słabą kobietą, którą byłam na początku. Podjęłam bardzo trudną dla mnie decyzję
Dzień wcześniej Cichanouska ogłosiła się zwyciężczynią wyborów, chociaż Centralna Komisja Wyborcza Białorusi podała, że zdobyła około 10% mniej głosów. Udała się więc do CKW, by domagać się uznania za nieważne oficjalnych wyników i ponownego przeliczenia głosów. Od tego momentu sztab Cichanouskiej stracił z nią kontakt.
W CKW spędziła kilka godzin. Na nagraniu, które zostało wykonane w gabinecie przewodniczącej komisji Lidziji Jarmoszyny, Cichanouska czyta z kartki, że "naród białoruski dokonał wyboru". Wygłasza również wezwanie do swoich zwolenników, by przestali wychodzić na ulicę.
We wtorek Cichanouska przebywała już na terenie Litwy, gdzie wcześniej wysłała już swoje dzieci. Bezpieczeństwo dzieci jest dla niej najważniejsze, co wielokrotnie podkreślała podczas swoich wystąpień. Na start w wyborach zdecydowała się dla męża. Siarhiej Cichanouski, który wyrósł na czempiona sprzeciwu wobec rządów Łukaszenki. Gdy CKW nie zgodziła się na rejestrację komitetu przebywającego wtedy w areszcie Siarhieja, podjęto decyzję, że w wyborach wystartuje jego żona.
Źródło: Onet.pl
