O przesłuchanie zabiegał sam dziennikarz. Fakt ten ten przypomniał na Twitterze poseł Nowoczesnej, który wchodzi w skład komisji badającej sprawę wybuchu największej afery finansowej Amber Gold. Sylwester Latkowski wielokrotnie podkreślał przed komisją, że będzie relacjonował wyłącznie to, czego dowiedział się od źródeł w trakcie dziennikarskiego śledztwa prowadzone wspólnie z redaktorem Michałem Majewskim (byłym dziennikarzem tygodnika „Wprost” - red.).
Przed złożeniem wyjaśnień złożył oświadczenie, w którym zapewnił, że o planach śledztwa ABW Marcin P. dowiedział się z publikacji tekstu na łamach tygodnika „Wprost” ukazanego po zatrzymaniu twórcy finansowej piramidy. Dziennikarz miał spotkać się z byłym szefem nieistniejącej spółki Amber Gold tylko raz w restauracji, a spotkanie to trwało niecałe dwie godziny.
Sylwester Latkowski i Michał Majewski przed komisją śledczą Amber Gold | TRANSMISJA NA ŻYWO
Opowiedział też o wątkach z udziałem syna byłego premiera Donalda Tuska.
- Michał Tusk wykazał się zdumiewającą otwartością. Stwierdził, że wszystko nam wyjawi, może się zalogować na słynną skrzynkę Józefa Bąka, którą się posługiwał – wyznał przed komisją i dodał, że jego zdaniem syn byłego premiera nie kłamał, „po prostu był sobą”. Przyznał, że po kilku spotkaniach w ramach dziennikarskiego śledztwa przeszedł z Michałem Tuskiem „na ty”. Na pytanie komisji, czy Michał Tusk mógł kłamać, odpowiedział: Uważam, że nas nie okłamał. W kilku miejscach kluczył. Jak podkreślił, jego „motanie” mogło wynikać ze zdenerwowania. Zaznaczył, że Michał Tusk zgodził się na wykonanie zrzutów ekranów ze skrzynki mailowej.
- Nie możemy powiedzieć, że Donald Tusk ostrzegł syna. Drążyliśmy, ale nie ustaliliśmy tego - tłumaczył komisji dziennikarz pytany o zamiary podjęcia pracy w firmie powiązanej z Marcinem P.
Latkowski zeznał, że podczas rozmowy z nim i red. Majewskim małżeństwo P. przyznało, że od Michała Tuska „wynieśli” pewne informacje o gdańskim lotnisku. - Początkowo mieli (małżonkowie – red.) obawy – mówił Latkowski. - Dla nas to był tandem. Tak odebraliśmy to w trakcie rozmowy – mówił o wrażeniach, jakie odnieśli wspólnie z dziennikarzem Majewskim. Zwrócił uwagę, że żona Marcina P. wydawała się być wtajemniczona w to, co działo się w spółce Amber Gold.
Jego zdaniem w aferę są wmieszani śledczy,a Trójmiasto to „mała Sycylia” , gdzie nikt nikogo „nie sypie”. Poruszył wątek zaginionej przed laty Iwony Wieczorek. Jak ustalili podczas spotkań z różnymi informatorami w drodze prowadzonego śledztwa, na jej biurku znajdowała się kartka z numerem telefonu. Ku zdziwieniu Latkowskiego, badający sprawę nie sprawdzili tego numeru. Zrobili to dziennikarze. Okazało się, że zaginiona kobieta kontaktowała się z szefem ochrony i środowiskiem, które miało związek z Mariusem Olechem (znanym trójmiejskim przedsiębiorcą – red.).
- Układ trójmiejski to połączenie organizacji przestępczych, biznesu, polityki, i wymiaru sprawiedliwości - powiedział Latkowski. Przyznał, że w tym małym mieście wszyscy: biznesmeni, lokalni politycy, policjanci mogą mieć ze sobą powiązania. - W hotelu „Rudego" był robiony biznes, zapraszani byli prokuratorzy, w tym m.in. Różycki – mówił i powiedział, że pojawiał się tam i nadal pojawia znany telewizyjny dziennikarz. Nie ujawnił jednak jego personaliów, gdyż obawia się, że media to podchwycą jako „zemstę Latkowskiego".
Wassermann: Dziennikarze "Wprost" ustalili więcej niż służby
Kilka minut po godzinie 15 rozpoczęło się przesłuchanie przez komisję ds. Amber Gold byłego dziennikarza tygodnika „Wprost”, który wspólnie z Sylwestrem Latkowskim publikował teksty o firmach powiązanych z twórcą finansowej piramidy finansowej Marcinem P. - Michał Tusk najpierw zwrócił się do P., że chciałby dla niego pracować – mówił Michał Majewski.
Michał Majewski powiedział, że pierwszą sprawą jaka była badana przez jego i Sylwestra Latkowskiego to wątek Michała Tuska i jego powiązaniach z właścicielem spółki podejrzanej o oszustwa Marcinem P.
- Przed wyjazdem do Gdańska, na spotkania z Michałem Tuskiem i Marcinem P., miałem odczucie, że to jest przekręt – przyznał przed członkami sejmowej komisji. Redaktor Majewski powiedział, że wykrętem od pracy w OLT „miała być rodzina”.
Przypomniał artykuł autorstwa młodego Tuska, który odpowiadał sam na swoje pytania i opublikował tekst pod innym nazwiskiem. - Michał Tusk pokazał dużą otwartość – mówił Majewski potwierdzając tym samym słowa byłego redaktora naczelnego tygodnika „Wprost” Sylwestra Latkowskiego. Powtórzył słowa poprzednika o zezwoleniu przez Michała Tuska na kopiowanie jego maili.
Majewski stwierdził, że wzorce na założenie spółki Amber Gold Marcin P. czerpał z Niemiec.
- Spotykaliśmy się z dziesiątkami osób, aby odkryć kulisy tej historii. Chcieliśmy się dowiedzieć, kto za tym stał i to finansował. To był główny cel, który nam przyświecał - powiedział redaktor odnosząc się do pracy z Sylwestrem Latkowskim.