Kobieta jest nieprawomocnie skazana na 12,5 roku więzienia w związku z aferą finansową Amber Gold.
W rozmowie z polskatimes.pl decyzję sądu skomentowała Małgorzata Wassermann, przewodnicząca sejmowej komisji ds. Amber Gold. – Decyzja o zwolnieniu Katarzyny P. z aresztu nie jest dla mnie bardzo zaskakująca. Zgodnie z polskimi przepisami, zasadą jest stosowanie aresztu do okresu dwóch lat, a w wyjątkowych przypadkach jest to okres dłuższy – powiedziała.
Poseł PiS przypomniała, że Katarzyna P. została tymczasowo aresztowana w 2013 roku. – Oznacza to, że była pozbawiona wolności przez okres praktycznie 8 lat, a nie zapominajmy, że to nie jest kara – to jest na razie tymczasowy areszt, który ma służyć zabezpieczeniu prawidłowego toku postępowania karnego – dodała.
Zdaniem Małgorzaty Wassermann pretensje można mieć do wymiaru sprawiedliwości, który przez tyle lat nie potrafi sobie poradzić z tym postępowaniem. – Proszę zwrócić uwagę, ile lat toczyło się najpierw w prokuraturze to postępowanie, zresztą z mizernymi do 2015 roku efektami. Potem była kwestia sądu. Ile musimy czekać na apelację. Z punktu widzenia gwarancji procesowych i przepisów, nie jest to dla mnie decyzja ani zaskakująca, ani nadzwyczajna – powiedziała.
W ocenie poseł PiS wymiar sprawiedliwości powinien uderzyć się w pierś. – Dlaczego te postępowania przez tyle lat nie są zakończone? – zapytała.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 roku, a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji, od 6 proc. do nawet 16,5 proc. w skali roku, co znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, a tysiącom klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy ani odsetek od nich.
Katarzyna P. i Marcin P. pieniądze pozyskane z lokat wydawali na rozmaite cele - m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express (nieistniejący już przewoźnik, w którym głównym inwestorem była Amber Gold) przeznaczono prawie 300 mln zł. Część dochodów szła też na wynagrodzenia. Ustalono, że z tego tytułu oskarżeni wypłacili sobie 18,8 mln zł.
