Wcześniej w położonym nad Wisłą mieście odnotowano prawie 100 razy wyższą od średniej w Polsce liczby zachorowań na choroby wywoływane przez rakotwórczy azbest. Azbestoza, rak płuca, międzybłoniak opłucnej - to tylko kilka z chorób, które prześladowały szczucinian.
- W ciągu ostatnich dwudziestu lat zdiagnozowano tutaj 92 przypadki zachorowań na międzybłoniaka. Jest to choroba nieuleczalna. Zgon następuje w przeciągu półtora roku - mówi profesor Neonila Szeszenia-Dąbrowska.
Wytwórnia materiałów azbestowo-cementowych przez lata była motorem napędowym Szczucina. Później okazała się koszmarem, który odebrał życie dziesiątkom osób. Szczucin już chyba na zawsze będzie kojarzony głównie z azbestem. Ale teraz także z jego zwalczaniem.
- Sam się o tym przekonałem, gdy przed laty mój potomek rozpoczął studia w Krakowie. Koledzy z roku nadali mu ksywkę "azbeścik". I tak pozostało do dziś - tłumaczy Jan Sipior, burmistrz Szczucina.
Na zabezpieczenie azbestu gmina wydała 49 milionów 653 tys. złotych. Suma ta pozwoliła m.in. na zaasfaltowanie 135 kilometrów dróg. Do unieszkodliwienia pozostało już tylko 9 kilometrów.
- Rozpoczęliśmy od dróg, które miały największe znaczenie logistyczne i estetyczne. Teraz zajmujemy się traktami mniej uczęszczanymi - mówi Jan Sipior. Burmistrz Szczucina podkreśla, że nowonarodzeni mieszkańcy mogą oddychać pełnymi płucami. - Ilość włókien w powietrzu obecnie nie przekracza ogólnie przyjętych norm. Gdy zaczynaliśmy badania, niektóre miejsca wołały wręcz o pomstę do nieba - dodaje prof. Jerzy Dyczek z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Koszmar, który latami prześladował szczucinian dobiega końca. Na dziś, w powietrzu w Szczucinie jest ok. tysiąca włókien. W latach 90. liczba ta była nawet dziewięciokrotnie wyższa. - To koniec horroru. Jestem szczęśliwa, że wreszcie można tutaj mieszkać bez obaw o zdrowie i życie - kończy pani Maria, której ojciec zmarł na raka płuc.