Czwartkowy wieczór, godzina 20 z minutami. Jasno jak w dzień, a mimo to nic nie było w stanie ograniczyć zapędów "S", 16-letniego mieszkańca Gorlic, by zdobyć pieniądze. Chciał je wyłudzić, a ofiarę, przynajmniej z widzenia znał ze szkoły, pewnie też z osiedla, z podwórka.
Tą okazał się "K", 14-letni chłopiec. Z dokumentacji, którą posiada policja wiadomo, że "K" był z kolegami, którzy byli świadkami zdarzenia. Mimo obecności kolegów, "S" uderzył "K". Potem odszedł, ale po chwili wrócił żądając pieniędzy. 14-latek, chcąc być wiarygodnym, pokazał puste kieszenie, a w zamian za to znów został uderzony w głowę, tak, że upadł.
Wszystko skończyło się w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym i mimo wstępnych badań, z których nie wynika, że doświadczyłby trwałego uszczerbku na zdrowiu, chłopiec ma zgłosić się na kontrolę do specjalisty.
W opinii lokalnego środowiska, szkoły sprawa jest jasna. "K", chłopiec nie sprawiający żadnych problemów wychowawczych, o wysokiej kulturze osobistej, zaangażowany w życie szkoły. Ten rok szkolny skończył ze średnią 4,60. "S" to wagarowicz, stale pod opieką kuratora, znany z dotychczasowych występków.
Janusz Przepióra, prezes Sądu Rejonowego w Gorlicach jest oszczędny w podawaniu informacji, potwierdza jednak że wobec "S" są już prowadzone postępowania w sądzie rodzinnym.
Spraw z udziałem nieletnich jest sporo, dotyczą bójek, kradzieży, nietrzeźwości. Sytuacja sprzed kilku ostatnich dni. Końcówka roku szkolnego w jednym z podgorlickich przedszkoli. Pięciolatka na widok mamy w drzwiach przedszkola zaczyna płakać, trudno ją uspokoić. Po chwili okazuje się, że koledzy z grupy podczas zabawy powiedzieli jej, że mama po nią nie przyjdzie, bo jej ciało zostało pokrojone, a "mięso" - cytuję - sprzedane.
Z jednej strony trudno się dziwić wrażliwej dziewczynce, że tak zareagowała, a z drugiej nasuwa się pytanie, skąd takie teksty w ustach pięciolatków, co widzą i słyszą w domu, jakie programy oglądają?
Właśnie tego typu pierwsze sygnały powinny zainteresować opiekunów czy wychowawców, by potem na ulicach naszego miasta nie dochodziło do takiej sytuacji, jak w czwartek, gdzie przemoc werbalna przerodziła się w tą fizyczną, a zdarzenie ze względu na próbę wymuszenia pieniędzy zostało zakwalifikowane jako usiłowanie dokonania rozboju.
- Zawiadomienie w tej sprawie złożył ojciec poszkodowanego chłopca dzień po zdarzeniu. Miał przy sobie dokumentację medyczną wskazującą, że jego syn był pod opieką gorlickiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego - mówi Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
W przypadku "S" obowiązuje ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich. Dokumentacja prosto z komendy policji trafia do sądu rodzinnego, który dalej prowadzi sprawę. - W myśl wspomnianej ustawy postępowanie może zakończyć się upomnieniem, zobowiązaniem do naprawienia wyrządzonej szkody, ustanowieniem nadzoru jakiejś organizacji nad nieletnim, nadzorem kuratorskim, skierowaniem do ośrodka kuratorskiego, ośrodka wychowawczego, placówki opiekuńczo-wychowawczej, rodziny zastępczej, czy umieszczeniem w zakładzie poprawczym - tłumaczy Grzegorz Szczepanek.
O ile przypadki rozboju z udziałem nieletnich można w ostatnim roku policzyć na palcach jednej ręki, to tylko z ostatnich miesięcy jest co najmniej kilka takich, na myśl o których włos się jeży. - Tylko w tym roku mieliśmy kilku nietrzeźwych nieletnich, którzy jechali rowerem, a nawet prowadzili samochód nie mając uprawnień. Był nietrzeźwy 17-latek, który próbował ukraść litr wódki w sklepie samoobsługowym oraz 13- i 14-latka, które ukradły napój. W Dominikowicach zdarzyła się rodzinna awantura z udziałem 17-latka, który próbował pobić matkę, a na placu zabaw 11-latek pobił rówieśnika - dodaje Grzegorz Szczepanek.