Co straszy w Gorlicach?
"Domy strachu" w samym centrum miasta
W tych miejscach kiedyś tętniło życie. Coś produkowano, mieszkali tutaj ludzie, odbywały się zajęcia z uzdolnioną młodzieżą, pracowali urzędnicy. Wszystkie teraz straszą pustymi oknami i niewykorzystana szansą. Jeszcze kilka lat temu można było mieć nadzieję, że zaświeci dla nich światełko i odżyją z nową siłą. Niestety, z roku na rok w miejscach wstydu nic się nie zmienia, a same obiekty popadają w coraz większą ruinę.
Stare, zaniedbane i sypiące się budynki to bolączka wielu miast w Polsce. Nie inaczej jest w Gorlicach. Aby zobaczyć któryś z „domów strachu” nie trzeba wychodzić z centrum miasta. Ulice Rynek, Cicha, Strażacka, Krzywa, Krótka w centrum, ale też Rzeźnicza, Korczaka czy Szpitalna...
Raj dla kloszardów
Gorlice też mają swoje "schowki" – opuszczone domy, budynki, czasem wygaszone zakłady pracy. I nierzadko zdarza się, że zamiast właścicieli można tam zastać bezdomnych czy amatorów tanich trunków. Zajmują opuszczone miejsca z wyboru, nie z potrzeby, bo przecież mamy w mieście ogrzewalnię, z której każdy z nich może skorzystać. Nie chcą. Za to wybierają nieczynną cegielnię przy ulicy Korczaka i zabytkową kamienicę przy ulicy Szpitalnej.
Cegielnia, bo tak popularnie mówią o tym miejscu mieszkańcy miasta, zaprzestała produkcji w 2003 roku. Początkowo teren był jako tako zabezpieczony, z czasem wszystko zaczęło się walić. Choć to teren prywatny i teoretycznie nikt poza właścicielami nie ma prawa tu wejść, praktyka pokazuje coś zupełnie innego. W opuszczonych częściowo zdewastowanych pomieszczeniach i halach produkcyjnych, schronienie znaleźli sobie lokalni bezdomni.

Zgon za zgonem
W 2014 roku kilku nastolatków, którzy penetrowali teren, natrafiło na coś, co w pierwszej chwili uznali za manekina. Szybko okazało się, że to ciało w stanie tak dalekiego rozkładu, że trudno było na pierwszy rzut oka ocenić, czy to mężczyzna, czy kobieta. Identyfikacja zwłok znalezionych w budynkach starej cegielni była możliwa tylko dlatego, że mężczyzna miał przy sobie portfel, a w nim dokumenty - dowód osobisty, dokumentację z leczenia szpitalnego. Policjantom znany był jako bezdomny - trudno powiedzieć czy z wyboru. W cegielni najpewniej pomieszkiwał, o czym świadczyłyby zgromadzone przybory toaletowe, inny sprzęt i materac, na którym leżało ciało.
Kolejny „cegielniany” zgon został odkryty w lutym 2020 roku. Na tym nie koniec, bo wiosną 2021 roku śmierć partnera zgłosiła bywalczyni tego miejsca. Jesień 2021 przyniosła wiadomość o kolejnych zwłokach. W lutym 2023 roku kolejne ciało znaleziono w budynku po dawnym barze, również należącym do cegielnianych ruder.
O wypadek tutaj nietrudno
Cegielnia to miejsce niezwykle niebezpieczne, ale lubiane też przez nieletnich. Bez trudu można tam wejść. Kolejny wypadek dowiódł, że nie warto.
Przekonał się o tym piętnastolatek, pod którym zarwał się strop jednego z zabudowań. Chłopak spadł na betonową posadzkę z wysokości około pięciu metrów. Potłukł sobie tylko miednicę i poobijał się. Był pijany - alkomat pokazał 1,5 promila alkoholu.
- O całym zdarzeniu policję poinformowali koledzy 15-latka, którzy zadzwonili przed godziną 22. Gdy patrol dotarł na miejsce, była tam już załoga pogotowia ratunkowego. Młodzi tłumaczyli się, że chcieli… porozmawiać, dlatego przedarli się na prywatny teren - relacjonuje Grzegorz Szczepanek z KPP w Gorlicach.
Kilka miesięcy później doszło tam do pożaru – ktoś podpalił nagromadzone odpady.

Bezskuteczna próba sprzedaży i ogrodzenia
W 2019 roku teren cegielni został wystawiony na sprzedaż. Cena za nieruchomość została oszacowana na około pięć milionów złotych. Teren ma dwa i pół hektara, w całości znajduje się w terenach oznaczonych w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jako tereny działalności produkcyjnej o wysokiej intensywności z przeznaczeniem pod budynki produkcji, składowania i magazynowania z dopuszczeniem usług komercyjnych oraz komunikacji, jak również infrastruktury technicznej. Kupiec się jednak nie znalazł, a niezabezpieczony i nieogrodzony teren nadal był miejscem spotkań, a nawet centrum życia dla bezdomnych.
Jesienią 2022 roku po latach walki, krążących pism i nakazów, nadzór budowlany osiągnął w sprawie cegielni sukces, choć połowiczny. Mowa o ogrodzeniu, które zostało zamontowane wokół zabudowań niedziałającej cegielni na Korczaku.
- Sprawa była na etapie postępowania egzekucyjnego - przypominał nam Aleksander Górski, ówczesny szef Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Gorlicach.
Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał nakaz takiego zabezpieczenia budynków cegielni, by osoby postronne nie miały do nich dostępu. Decyzja miała swoje uzasadnienie choćby w tym, że miejsce „zagospodarowały” osoby nadużywające alkoholu. Były przypadki, że biesiady kończyły się śmiercią któregoś z jej uczestników.
Ogrodzony teren w zaledwie kilka dni później został otwarty przez osoby zamieszkujące to miejsce. O ile najpierw brama była systematycznie zamykana, to teraz nikt się nie kryje, że wchodzi na teren cegielni, a przęsło ogrodzenia jest otwarte stale.

Prawo własności jest święte, a kompetencje urzędów ograniczone
- Problem z opuszczonym zakładem jest znany i bez wątpienia wpływa na wizerunek miasta, ale samorząd nie ma narzędzi, by móc temu przeciwdziałać - komentował dla nas z kolei Robert Ryndak, przewodniczący Rady Miasta.
Kompetencje samorządu i nadzoru budowlanego w kwestii porządkowania i zabezpieczania takich miejsc są niestety ograniczone.
- Na terenie powiatu gorlickiego znajdują się obiekty, które często nie mają właściciela lub użytkownika, a znajdują się w stanie nieodpowiednim technicznym - mówi Piotr Mrozek, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Gorlicach. - W związku z tym podejmujemy działania, żeby ten obiekt zabezpieczyć przed dostępem osób, postronnych nieupoważnionych. - Takie sytuacje są trudne do wykonania, ponieważ nadzór wydaje decyzje nakazowe, mające zabezpieczyć budynek przed dostępem osób niepowołanych. Ale te osoby często korzystają z siłowego wejścia na teren nieruchomości. Niszczą na przykład zamknięte drzwi, czy ogrodzenia z oznakowaniem o zakazie wstępu - dodaje.
Znaniem inspektora nadzoru budowlanego poważnym problemem są też obiekty wpisane do rejestru zabytków czy ewidencji gminnych zabytków
- Takie spisy ograniczają możliwość podejmowania niezwłocznych działań, bo wymagają konsultacji z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Ale wszystko można powoli w rozumieniu z innymi służbami uzgodnić i wykonać - dodaje.