https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co straszy w Gorlicach? Te budynki kiedyś tętniły życiem, teraz przerażają wyglądem. Jest w nich niebezpiecznie!

Agnieszka Nigbor-Chmura
Wideo
od 7 lat
Co straszy w gorlickich miejscach wstydu? Na pewno nie duchy, zjawy ani mary. Przerażają za to walące się dachy, obsypujące się balkony, gzymsy, tynki, a nawet fragmenty ścian. Część z tych miejsc jest w jakimś stopniu zabezpieczona przez właścicieli. Inne, jakby zupełnie zapomniane albo porzucone, są miejscem gromadzenia się nie tylko lokalnych bezdomnych, którzy "niczyje" traktują niczym własny dom, ale też obszarem niebezpiecznych zabaw młodych mieszkańców Gorlic.

Co straszy w Gorlicach?

"Domy strachu" w samym centrum miasta

W tych miejscach kiedyś tętniło życie. Coś produkowano, mieszkali tutaj ludzie, odbywały się zajęcia z uzdolnioną młodzieżą, pracowali urzędnicy. Wszystkie teraz straszą pustymi oknami i niewykorzystana szansą. Jeszcze kilka lat temu można było mieć nadzieję, że zaświeci dla nich światełko i odżyją z nową siłą. Niestety, z roku na rok w miejscach wstydu nic się nie zmienia, a same obiekty popadają w coraz większą ruinę.

Stare, zaniedbane i sypiące się budynki to bolączka wielu miast w Polsce. Nie inaczej jest w Gorlicach. Aby zobaczyć któryś z „domów strachu” nie trzeba wychodzić z centrum miasta. Ulice Rynek, Cicha, Strażacka, Krzywa, Krótka w centrum, ale też Rzeźnicza, Korczaka czy Szpitalna...

Raj dla kloszardów

Gorlice też mają swoje "schowki" – opuszczone domy, budynki, czasem wygaszone zakłady pracy. I nierzadko zdarza się, że zamiast właścicieli można tam zastać bezdomnych czy amatorów tanich trunków. Zajmują opuszczone miejsca z wyboru, nie z potrzeby, bo przecież mamy w mieście ogrzewalnię, z której każdy z nich może skorzystać. Nie chcą. Za to wybierają nieczynną cegielnię przy ulicy Korczaka i zabytkową kamienicę przy ulicy Szpitalnej.

Cegielnia, bo tak popularnie mówią o tym miejscu mieszkańcy miasta, zaprzestała produkcji w 2003 roku. Początkowo teren był jako tako zabezpieczony, z czasem wszystko zaczęło się walić. Choć to teren prywatny i teoretycznie nikt poza właścicielami nie ma prawa tu wejść, praktyka pokazuje coś zupełnie innego. W opuszczonych częściowo zdewastowanych pomieszczeniach i halach produkcyjnych, schronienie znaleźli sobie lokalni bezdomni.

Agnieszka Nigbor-Chmura

Zgon za zgonem

W 2014 roku kilku nastolatków, którzy penetrowali teren, natrafiło na coś, co w pierwszej chwili uznali za manekina. Szybko okazało się, że to ciało w stanie tak dalekiego rozkładu, że trudno było na pierwszy rzut oka ocenić, czy to mężczyzna, czy kobieta. Identyfikacja zwłok znalezionych w budynkach starej cegielni była możliwa tylko dlatego, że mężczyzna miał przy sobie portfel, a w nim dokumenty - dowód osobisty, dokumentację z leczenia szpitalnego. Policjantom znany był jako bezdomny - trudno powiedzieć czy z wyboru. W cegielni najpewniej pomieszkiwał, o czym świadczyłyby zgromadzone przybory toaletowe, inny sprzęt i materac, na którym leżało ciało.

Kolejny „cegielniany” zgon został odkryty w lutym 2020 roku. Na tym nie koniec, bo wiosną 2021 roku śmierć partnera zgłosiła bywalczyni tego miejsca. Jesień 2021 przyniosła wiadomość o kolejnych zwłokach. W lutym 2023 roku kolejne ciało znaleziono w budynku po dawnym barze, również należącym do cegielnianych ruder.

O wypadek tutaj nietrudno

Cegielnia to miejsce niezwykle niebezpieczne, ale lubiane też przez nieletnich. Bez trudu można tam wejść. Kolejny wypadek dowiódł, że nie warto.

Przekonał się o tym piętnastolatek, pod którym zarwał się strop jednego z zabudowań. Chłopak spadł na betonową posadzkę z wysokości około pięciu metrów. Potłukł sobie tylko miednicę i poobijał się. Był pijany - alkomat pokazał 1,5 promila alkoholu.

- O całym zdarzeniu policję poinformowali koledzy 15-latka, którzy zadzwonili przed godziną 22. Gdy patrol dotarł na miejsce, była tam już załoga pogotowia ratunkowego. Młodzi tłumaczyli się, że chcieli… porozmawiać, dlatego przedarli się na prywatny teren - relacjonuje Grzegorz Szczepanek z KPP w Gorlicach.

Kilka miesięcy później doszło tam do pożaru – ktoś podpalił nagromadzone odpady.

Agnieszka Nigbor-Chmura

Bezskuteczna próba sprzedaży i ogrodzenia

W 2019 roku teren cegielni został wystawiony na sprzedaż. Cena za nieruchomość została oszacowana na około pięć milionów złotych. Teren ma dwa i pół hektara, w całości znajduje się w terenach oznaczonych w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jako tereny działalności produkcyjnej o wysokiej intensywności z przeznaczeniem pod budynki produkcji, składowania i magazynowania z dopuszczeniem usług komercyjnych oraz komunikacji, jak również infrastruktury technicznej. Kupiec się jednak nie znalazł, a niezabezpieczony i nieogrodzony teren nadal był miejscem spotkań, a nawet centrum życia dla bezdomnych.

Jesienią 2022 roku po latach walki, krążących pism i nakazów, nadzór budowlany osiągnął w sprawie cegielni sukces, choć połowiczny. Mowa o ogrodzeniu, które zostało zamontowane wokół zabudowań niedziałającej cegielni na Korczaku.


- Sprawa była na etapie postępowania egzekucyjnego - przypominał nam Aleksander Górski, ówczesny szef Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Gorlicach.

Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał nakaz takiego zabezpieczenia budynków cegielni, by osoby postronne nie miały do nich dostępu. Decyzja miała swoje uzasadnienie choćby w tym, że miejsce „zagospodarowały” osoby nadużywające alkoholu. Były przypadki, że biesiady kończyły się śmiercią któregoś z jej uczestników.

Ogrodzony teren w zaledwie kilka dni później został otwarty przez osoby zamieszkujące to miejsce. O ile najpierw brama była systematycznie zamykana, to teraz nikt się nie kryje, że wchodzi na teren cegielni, a przęsło ogrodzenia jest otwarte stale.

Agnieszka Nigbor-Chmura

Prawo własności jest święte, a kompetencje urzędów ograniczone

- Problem z opuszczonym zakładem jest znany i bez wątpienia wpływa na wizerunek miasta, ale samorząd nie ma narzędzi, by móc temu przeciwdziałać - komentował dla nas z kolei Robert Ryndak, przewodniczący Rady Miasta.

Kompetencje samorządu i nadzoru budowlanego w kwestii porządkowania i zabezpieczania takich miejsc są niestety ograniczone.

- Na terenie powiatu gorlickiego znajdują się obiekty, które często nie mają właściciela lub użytkownika, a znajdują się w stanie nieodpowiednim technicznym - mówi Piotr Mrozek, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Gorlicach. - W związku z tym podejmujemy działania, żeby ten obiekt zabezpieczyć przed dostępem osób, postronnych nieupoważnionych. - Takie sytuacje są trudne do wykonania, ponieważ nadzór wydaje decyzje nakazowe, mające zabezpieczyć budynek przed dostępem osób niepowołanych. Ale te osoby często korzystają z siłowego wejścia na teren nieruchomości. Niszczą na przykład zamknięte drzwi, czy ogrodzenia z oznakowaniem o zakazie wstępu - dodaje.

Znaniem inspektora nadzoru budowlanego poważnym problemem są też obiekty wpisane do rejestru zabytków czy ewidencji gminnych zabytków

- Takie spisy ograniczają możliwość podejmowania niezwłocznych działań, bo wymagają konsultacji z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Ale wszystko można powoli w rozumieniu z innymi służbami uzgodnić i wykonać - dodaje.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska