Temat wykorzystania lądowiska został poruszony podczas sesji rady powiatu. Wywołany do odpowiedzi dyrektor lecznicy tłumaczył, że faktycznie obiekt ten tylko raz w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy był potrzebny.
- Na szczęście nie było więcej takich sytuacji - przekonywał Jarosław Kycia. Budowa lądowiska przy szpitalu była koniecznością. Był to jeden z warunków ustawowych funkcjonowania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
- Gdybyśmy nie zrealizowali tej inwestycji, nie otrzymalibyśmy kontraktu dla SOR, co odbiłoby się bardzo niekorzystnie na naszych pacjentach - przekonuje dyrektor Kycia.
Bocheńskie lądowisko zostało wybudowane z funduszy unijnych. Inwestycja pochłonęła 3 mln zł. To mniej więcej tyle, ile nowoczesny aparat do rezonansu magnetycznego, którego szpital potrzebuje, albo poszerzenie oddziału intensywnej terapii o kolejne cztery łóżka.
Nie wszystkie placówki miały tyle szczęścia co Bochnia, której inwestycja praktycznie nic nie kosztowała. - Szpital w Limanowej musiał z własnych funduszy zapłacić za realizację takiego poważnego zadania - mówi Jarosław Kycia. Bocheńska lecznica płaci jedynie za comiesięczne utrzymanie obiektu. Pochłania ono około 5 tysięcy złotych. Tyle kosztuje m.in. ogrzanie płyty, aby przez cały czas śmigłowiec miał odpowiednie warunki do wylądowania.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+