Gen. Leszek Surawski odebrał z rąk prezydenta Andrzeja Dudy nominację na stanowisko szefa Sztabu Generalnego WP. Zastąpił gen. Mieczysława Gocuła, który złożył rezygnację i odszedł do cywila. Na czele SG WP spędził ponad trzy lata. Na odchodne napisał do żołnierzy: „Wojsko Polskie tworzą ludzie. W mojej służbie zawsze kierowałem się przekonaniem, że oni są najważniejsi”.
57-letni generał Surawski jest absolwentem Wyżej Szkoły Wojsk Zmechaniowanych i Akademii Obrony Narodowej. Dowodził m.in. 16. Pomorską Dywizją Zmechanizowaną. Ostatnio był pierwszym zastępcą dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. I to on de facto rządził polską armią, odkąd kilka miesięcy temu w niełaskę ministra Macierewicza popadł dowódca generalny Mirosław Różański (podobnie jak gen. Gocuł złożył dymisję i wkrótce odejdzie do cywila).
To kolejny awans gen. Surowskiego w ciągu ostatnich miesięcy. Najpierw w marcu 2016 r. został inspektorem Wojsk Lądowych. Później - na początku listopada ub. roku - został pierwszym zastępcą dowódcy generalnego. W tamtym czasie awansował ponadto na stopień generała broni. Od miesięcy spekulowano, że dzięki zaufaniu, jakim darzy go szef MON, Surawski będzie naturalnym kandydatem na nowego dowódcę generalnego. Wiele jednak wskazuje na to, że wskutek planowanej przez PiS reformy dowództwo to przestanie istnieć, a główną rolę będzie odgrywał Sztab Generalny.