Już od rana pochód ubranych w tradycyjne stroje dzieci głośnym dzwonieniem wypędza z każdego zakątka wioski… demony zimy. Dzwonią przed kościołem, browarem, domami i na stacji kolejowej. Tak jest co roku, tak też było 28 lutego.
Pochód „dzwonników”, przypominający nieco uroczą paradę krasnali, zawsze otwiera rosły młodzian, dźwigający na pasie potężny dzwonek. - Im większy, tym bogatszy kawaler - tak tę tradycję wyjaśniają miejscowi. Niegdyś w „wyrzucaniu” zimy mogli uczestniczyć tylko chłopcy i młodzi mężczyźni. - Teraz jesteśmy większością - śmieje się jedna z dziewczyn.
Chalandamarz w Susch obchodzi się nie tylko głośno, barwnie, radośnie, ale także rodzinnie i ze śpiewem. To zwyczaj tak stary, jak metryki osad rozrzuconych po stokach Dolnej Engandyny. A w każdej wiosce jest nieco inaczej kultywowany...
Co jeszcze warto odwiedzić w Susch? Choćby stary browar, a w nim wspaniałe Muzeum Susch, które otworzyła tu w styczniu Grażyna Kulczyk.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ: