https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szwajcaria. W zagubionym wśród gór Susch w Dolnej Engandynie wiosna nadchodzi z hukiem [ZDJĘCIA]

Marek Długopolski
Dźwięk dzwonów, dzwonków i dzwoneczków dobiega zewsząd. Jak kameralne Susch długie i szerokie. Odbija się od szczytów i powraca w dolinę ze zdwojoną siłą. Tak wioska zagubiona wśród gór Dolnej Engandyny wyrzuca zimę.

Już od rana pochód ubranych w tradycyjne stroje dzieci głośnym dzwonieniem wypędza z każdego zakątka wioski… demony zimy. Dzwonią przed kościołem, browarem, domami i na stacji kolejowej. Tak jest co roku, tak też było 28 lutego.

Pochód „dzwonników”, przypominający nieco uroczą paradę krasnali, zawsze otwiera rosły młodzian, dźwigający na pasie potężny dzwonek. - Im większy, tym bogatszy kawaler - tak tę tradycję wyjaśniają miejscowi. Niegdyś w „wyrzucaniu” zimy mogli uczestniczyć tylko chłopcy i młodzi mężczyźni. - Teraz jesteśmy większością - śmieje się jedna z dziewczyn.

Chalandamarz w Susch obchodzi się nie tylko głośno, barwnie, radośnie, ale także rodzinnie i ze śpiewem. To zwyczaj tak stary, jak metryki osad rozrzuconych po stokach Dolnej Engandyny. A w każdej wiosce jest nieco inaczej kultywowany...

Co jeszcze warto odwiedzić w Susch? Choćby stary browar, a w nim wspaniałe Muzeum Susch, które otworzyła tu w styczniu Grażyna Kulczyk.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska