Szczegóły dotyczące zmian w edukacji mają być znane w połowie września i w październiku. Na razie wiadomo jedynie, że trzyletnie gimnazja, wprowadzone 16 lat temu przez rząd AWS-UW, mają zostać zlikwidowane, a w ich miejsce powstanie 8-klasowa szkoła podstawowa. Nauka w szkole ponadgimnazjalnej zostanie wydłużona o rok.
WIDEO: Nauczyciele przeciwko PiS-owskim zmianom w oświacie. 1 września protest w Warszawie
Źródło: AIP
Minister edukacji Anna Zalewska zaznacza, że w ośmioletnich szkołach podstawowych w okresie przejściowym mają powstać „oddziały gimnazjalne”, które początkowo będą mogły mieścić się w odrębnych budynkach, np. tam, gdzie obecnie działają gimnazja. Na stworzenie nowej sieci szkół samorządy dostaną pięć lat. Po upływie tego czasu cała podstawówka ma się mieścić w jednym budynku. Obecnie istniejące gimnazja będą mogły stać się nowymi 8-klasowymi podstawówkami lub przekształcić się w 4-letnie licea.
- O tym, jaka szkoła powstanie na bazie danego gimnazjum, ma decydować organ prowadzący wspólnie z kuratorium oświaty - mówi Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty.
- Na początek poproszę samorządy, by przygotowały analizy dotyczące sieci szkół. Przy podejmowaniu decyzji na temat przyszłości danej placówki będziemy brać pod uwagę jej możliwości lokalowe, zaplecze dydaktyczne i kwalifikacje nauczycieli. Każda nowo tworzona szkoła będzie musiała również uzyskać pozytywną opinię sanepidu i straży pożarnej.
Barbara Nowak obawia się, że część samorządów wykorzysta okazję, by bez problemu i potrzeby pytania kuratorium o zgodę zlikwidować małe, drogie szkoły. - Będziemy pilnować, by tak się nie stało - obiecuje kurator.
Pierwszym rocznikiem, który zamiast do gimnazjum pójdzie do siódmej klasy, są dzieci, które właśnie rozpoczynają naukę w szóstej klasie szkoły podstawowej. Reforma nie obejmie natomiast uczniów, którzy rozpoczynają lub kontynuują naukę w gimnazjum.
To jednak wcale nie oznacza, że nie odczują oni skutków reformy. Obecni uczniowie pierwszej klasy gimnazjum za trzy lata (w roku szkolnym 2019/2020) spotkają się w liceum z obecnymi szóstoklasistami. Będą się jednak uczyć w osobnych klasach, z inną podstawą programową. Podwójny rocznik w szkole ponadgimnazjalnej to nic dobrego, bowiem uczniowie zmierzą się z większą konkurencją podczas rekrutacji, a w szkołach będzie znacznie tłoczniej niż obecnie.
Pierwszym rocznikiem, który w całości przejdzie zreformowaną szkołę, są dzieci, które w tym roku rozpoczynają roczne przygotowanie przedszkolne.
W całej Polsce funkcjonuje ponad 7,5 tys. gimnazjów, w samej Małopolsce jest ich 720. Zatrudnionych jest tu kilkanaście tysięcy nauczycieli. Minister Zalewska wielokrotnie zapewniała, że w związku z reformą żaden z nich nie straci posady. Związki zawodowe są jednak innego zdania: - Po wprowadzeniu zmian nie wszyscy znajdą zatrudnienie w szkole podstawowej, bo tam już teraz ogromna rzesza nauczycieli pracuje w niepełnym wymiarze godzin, podobnie jest w liceach - argumentują.
Związkowcy pytają też, co stanie się z budynkami po likwidowanych gimnazjach. - W ostatnich latach samorządy mocno inwestowały w rozwój infrastruktury gimnazjów i ich bazę - mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Takich inwestycji nie brakuje również w Małopolsce. 1 września ubiegłego roku z wielką pompą oddano do użytku Gimnazjum w Zębie (gmina Poronin). Jego budowa kosztowała 9 milionów złotych. W tej szkole trudno znaleźć zwolenników planowanych reform. - Likwidacja gimnazjów nie pomoże nam w rozwiązaniu problemów, co najwyżej dojdą nam nowe, jak choćby zwolnienia nauczycieli czy konieczność wdrażania nowej podstawy programowej, która przecież nie tak dawno była zmieniana - mówi Bożena Bobak, dyrektorka Gimnazjum w Zębie.
Dyrektorzy szkół zaznaczają, że nadal nie wiedzą, co ich czeka. - Byłam niedawno na konferencji z panią kurator i liczyłam, że dowiem się czegoś więcej na temat planowanych zmian i że będę mogła zacząć planować naszą przyszłość. Ale usłyszałam tam jedynie, że nie będzie gimnazjów i że powstaną czteroletnie licea. Wciąż czekam na więcej szczegółów - mówi Katarzyna Gubernat, dyrektor niepublicznej Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Krakowie, w skład której wchodzi gimnazjum i liceum.
Dyrekcja szkoły ma nadzieję, że przepisy pozwolą na tworzenie zespołów szkół podstawowych z liceami. - Jeśli tak, w miejsce gimnazjum utworzymy podstawówkę, ale to będzie wymagało zmiany lokalizacji, bo w obecnym budynku nie pomieścimy tylu roczników. Jeśli nie uda nam się znaleźć nowego miejsca na szkołę, wówczas poprzestaniemy na czteroletnim liceum, ale to z kolei będzie dla nas bardzo trudny okres, bo zmniejszy nam się liczba uczniów, a jesteśmy szkołą niepubliczną - mówi.
W czasie wakacji tygodnik „Głos Nauczycielski” zapytał nauczycieli, jak oceniają pomysł likwidacji gimnazjów. W sondzie wzięło udział ponad 2,6 tys. osób. Połowa z nich oceniła plany PiS zdecydowanie negatywnie, a 10 proc. raczej negatywnie. 21 proc. twierdzi, że planowana reforma jest zdecydowanie pozytywna, a 10 proc., że raczej pozytywna.
Zwolenników reformy nie brakuje natomiast wśród rodziców uczniów. - Najwyższy czas zlikwidować gimnazja. Ten eksperyment dużo kosztował wiele dzieci. Cieszę się, że moja córka nie będzie musiała zmieniać otoczenia w trudnym wieku dojrzewania - mówi Elżbieta Miąsko z Krakowa.
- Jestem za ośmioklasowymi szkołami podstawowymi - dodaje pani Monika z Zabierzowa. - Szkoła gimnazjalna nie wychowuje i nie przygotowuje do żadnych decyzji życiowych. To katastrofa! Trzeba zlikwidować miejsce, gdzie dzieci myślą, że są dorosłe i szaleją im hormony.