
W Wielką Sobotę, oprócz święcenia jedzenia, było sporo zwyczajów związanych ze święceniem wody i ognia. Górale zabierali wodę do domów, którą wykorzystywali do celów leczniczych, czy odstraszania tego co złe.
Z kolei w Bukowinie Tatrzańskiej palono hubę. - Z żarzącą się hubą trzeba było obejść dom trzy razy. Ludzie nieśli ją także do szopy czy do każdej izby w domu, żeby wygonić zło - mówi Bartek Koszarek z Bukowiny Tatrzańskiej.

Wielka Sobota to był także czas święcenia pokarmów. Dawniej pokarmy górale przynosili w wełnianych torbach, potem w koszyczkach. Musiały znaleźć się tam jajka, które zarówno w tradycji ludowej, jak i w kościelnej liturgii symbolizują życie. Na Podhalu jajka barwiono, gotując je w łupinach cebuli. Po zjedzeniu skorupki zakopywano z ogrodzie.

W koszyku musiał znaleźć się też baranek z masła, oscypek, słonina, kiełbasa, moskol, zastąpiony z czasem chlebem, sól, chrzan, a także wykrawki ziemniaków. Wszystko to ozdabiano mirtem i gałązkami jałowca.
Po przyniesieniu „święceliny” z kościoła trzeba było z nią obejść dom dookoła, mówiąc: Uciekoj syckie niescęście z domu, bo idem ze święcelinom du domu!

Do koszyczka wkładało się także kawałem ziemniaka. Potem gazda zakopywał go w polu, co miało spowodować, że plony będą dobre.