Według planów, barwna historia życia Zenka Martyniuka powinna się pojawić na dużym ekranie pod koniec roku. Obecnie trwają jeszcze intensywne prace na planie zdjęciowym.
- Na co dzień raczej nie słucham muzyki disco polo, ale z powodu takiej roli musiałem nadrobić wszelkie zaległości - uśmiecha się 24-latek.
Wszystko przez zauroczenie
Właściwie to przypadek sprawił, iż Jakub w ogóle wkroczył na ścieżkę aktorską. Zaczęło się od tego, że gdy chodził do Gimnazjum nr 2 w Tarnowie, w oko wpadła mu jedna z koleżanek. Był nią na tyle zauroczony, że jej śladem postanowił dołączyć do kółka teatralnego działającego w szkole. Dodatkowe zajęcia tak mu przypadły do gustu, że nawet gdy dziewczyna przestała na nich się pokazywać, Jakub nie zrezygnował.
- Tak to w życiu bywa. Dziewczyna była i sobie poszła, a teatr we mnie pozostał - podkreśla.
Gdy został uczniem VII LO w Tarnowie, w jego głowie zaczęła coraz mocniej kiełkować myśl o szkole aktorskiej. Po ukończeniu liceum postanowił zdawać do łódzkiej „filmówki”. Pierwsze podejście okazało się nieskuteczne. Za drugim, został przyjęty w poczet żaków. Zdecydowała o tym komisja, w której składzie zasiadały takie gwiazdy, jak m.in. Bronisław Wrocławski, Ewa Mirowska, Zofia Uzelac, Ireneusz Czop czy Mariusz Jakus.
Był królem disco polo
W czasie, kiedy ogłaszano listę studentów przyjętych na pierwszy rok Wydziału Aktorskiego PWSFTViT w Łodzi, Jakub dostał jeszcze jedną wspaniałą wiadomość.
Po przebrnięciu trzech etapów castingu, otrzymał angaż w serialu „Belfer” produkowanym przez stację Canal +. Dzięki roli ucznia liceum - Krystiana Wróblewskiego dał się poznać szerszej widowni. - Mieliśmy wtedy sporo dni zdjęciowych, ale świetnie wspominam ten czas. Razem z ekipą udało się nam stworzyć fajną atmosferę co przekładało się pozytywnie na pracę na planie serialu - przyznaje tarnowianin.
Serial okazał się wielkim hitem, a Jakub Zając otrzymywał kolejne propozycje filmowe i telewizyjne. Na swoim koncie ma role w takich produkcjach jak: „Najlepszy”, „Czuwaj” czy „Stulecie Winnych”.
Teraz aktor z Tarnowa pracuje nad filmem, który może okazać się hitem. To opowieść o Zenku Martyniuku, przez niektórych żartobliwie nazywana jest polską odpowiedzią na „Bohemian Rhapsody” o życiu lidera legendarnej grupy Queen. Historia „króla disco polo” może okazać się fascynującą opowieścią o tym, jak człowiek z niewielkiej miejscowości sięgnął samego szczytu popularności.
- Stał się żywą ikoną. On chce żeby ludzie się dobrze bawili i sprawia im radość. To jego credo i sprawdza się w tym doskonale - podkreśla Jakub.
Przed rozpoczęciem planu zdjęciowego tarnowianin dwukrotnie spotkał się z Martyniukiem. - W ramach przygotowań do filmu razem z reżyserem Janem Hryniakiem spotkaliśmy się z Panem Martyniukiem. Rozmowy były bardzo ciekawe i owocne. - opowiada aktor.
Kibic żużla
Chociaż Jakuba można zobaczyć obecnie na ekranach telewizorów i kin, to równie dobrze radzi sobie w teatrze. Otrzymał m.in. nagrodę dla najlepszego aktora za rolę Maurycego Stiefela w spektaklu „Przebudzenie wiosny” na Międzynarodowym Festiwalu Studenckim WGiK w Moskwie.
Gdy jednak znajdzie wolną chwilę, chętnie wraca do rodzinnego miasta. Jeśli swój mecz rozrywają akurat żużlowcy Unii Tarnów, musi wybrać się na stadion, bo jest wiernym kibicem „Jaskółek”.
WIDEO: Krótki wywiad: Dzieci mówią, dzięki czemu poszły do liceum
