Zobacz także:
Krakowski sąd uwzględnił tylko apelację rodziny pokrzywdzonego, która domagała się, by 27-letni Przemysław Z. mógł się starać o warunkowe, przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach kary, Marcin S. - po 30.
- To, co zrobili oskarżeni, można określić jednym słowem: bestialstwo - stwierdził sędzia Krzysztof Marcinkowski. Nie zgodził się z argumentami obrońcy, że Marcin S. działał z zamiarem nagłym, a wcześniej tylko ze swoim wspólnikiem planował rabunek.
- Gdzie tu zamiar nagły, gdy ktoś zadaje ofierze 33 ciosy nożem. Najpierw w aucie, a potem na zewnątrz. Na koniec dobija ją dwoma ciosami, by mieć pewność, że pokrzywdzony nie żyje - mówił sędzia.
Przypomniał, że Marcin S. na co dzień chodził z nożem, ale do zabójstwa wybrał inny, ostrzejszy. Potem z Przemysławem Z. typowali ofiarę i po kolei wzywali taksówki. Raz zrezygnowali, bo nie odpowiadała im marka auta, potem stwierdzili, że kierowca jest zbyt młody i mogą mieć problem z zabiciem go.
W końcu, w nocy z 2 na 3 lutego 2010 r. uznali, że odpowiada im mercedes 61-letniego Krzysztofa P. Zamówili kurs do podtarnowskich Wierzchosławic. Na parkingu Marcin S. nożem kuchennym zabił taksówkarza. Skradzionym mercedesem sprawcy krążyli po okolicy kilka godzin. Rano wrócili do Tarnowa i zostawili auto niedaleko domu jednego z nich.
Przemysława Z. policjanci zatrzymali na ulicy, Marcina S. na lotnisku w Balicach, skąd zamierzał uciec do Anglii. Nie zdążył. Najpierw Sąd Okręgowy w Tarnowie wymierzył im surową karę, teraz podtrzymał ją Sąd Apelacyjny.
- W tej sprawie jest nagromadzenie okoliczności obciążających. Marcin S. przyznał się do winy, ale potem to odwołał. Podał nawet dwie kolejne wersje motywów swojego działania. Obie, by umniejszyć swoją rolę w przestępstwie. Skruchę wyraził dopiero dziś na rozprawie - podkreślał Marcinkowski.
Faktycznie, w ostatnim słowie Marcin S. rzucił: - Nie chciałem zabić, to był impuls, czasu już nie cofnę... Wtórował mu Przemysław Z.: - Żałuję tego, co się stało...
Sąd nie miał jednak wątpliwości, że obaj wielokrotnie karani mężczyźni są zdemoralizowani. - Dlatego wobec jednego z nich słuszna jest kara wyjątkowa 25 lat więzienia, a wobec drugiego kara eliminująca ze społeczeństwa - nie krył sędzia sprawozdawca. Odniósł się też do argumentów obrońców, że oskarżeni nie mają pieniędzy, by spłacić nałożone na nich obciążenia.
- Niech teraz Marcin S. znajdzie pracę w zakładzie karnym i postara się przynajmniej w wymiarze finansowym wykonać wyrok. Ma na to teraz dużo czasu, nawet całe życie - zauważył sędzia Marcinkowski.
Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail