FLESZ:Koniec z plastikiem - za 3 lata będzie nielegalny
Pierwszy „ofiaromat” został zamontowany w nadmorskiej Jastrzębiej Górze w maju 2018 roku. Ostatnio o takie urządzenie wzbogaciły się lubelska archikatedra oraz w parafia św. Maksymiliana Kolbego w Krakowie-Mistrzejowicach.
W opinii pochodzącego z diecezji tarnowskiej, ks. Janusza Majdy, ekonoma Konferencji Episkopatu Polski, ewentualne wprowadzenie „ofiaromatów” czy „e-tacy” wymusza cywilizacja i fakt, że coraz więcej transakcji dokonywanych jest bezgotówkowo.
- I bywa tak, że często ktoś nie ma przy sobie gotówki, a chciałby złożyć ofiarę, by wesprzeć działalność charytatywną Kościoła lub remont budynków parafialnych. W takich sytuacjach terminal byłby wyjściem naprzeciw aktualnym trendom w płatnościach - stwierdził po niedawnym posiedzeniu KEP.
W sukurs episkopatowi przyszła Fundacja Polska Bezgotówkowa, która zadeklarowała przygotowanie dla każdej chętnej parafii terminala. Dodatkowym wabikiem ma być bezpłatne użytkowanie ich przez dwanaście miesięcy.
W Tarnowie bez euforii
W diecezji tarnowskiej, która w statystykach uchodzi za najpobożniejszą w Polsce, nie słychać, mówiąc oględnie, entuzjazmu dla nowego pomysłu.
- Bez wgłębiania się w szczegóły i bez zbytecznego uzasadnienia, powiem wprost, że jestem sceptycznie do tego nastawiony – mówi ks. Robert Kantor, kanclerz tarnowskiej kurii diecezjalnej.
W podobnym tonie wypowiadają się proboszczowie parafii.
- Szczerze powiedziawszy, nie widzę tego. Przynajmniej na teraz. Tu potrzebna jest zmiana mentalności. Owszem, w wielu miejscach ludzie wolą płacić kartą. Ale na kościoły jeszcze za wcześnie. Może gdybyśmy pobierali opłaty za zwiedzanie bazyliki, miałoby to jakieś uzasadnienie. Ale nasz kościół można zwiedzać bezpłatnie, więc nie widzę potrzeby montowania jakichś tego typu urządzeń - mówi ks. Adam Nita, proboszcz tarnowskiej katedry.
Wtóruje mu jego kolega z Rudki koło Wierzchosławic, ks. Bogusław Maciaszek. W jego parafii mieszka 2000 wiernych.
- Ofiaromaty?! U nas?! Tu jest inny sposób myślenia. Powiem wprost, gdybym z takim pomysłem wyskoczył z ambony, ludzie by mi chyba głowę urwali. Myślę, że u nas jest dużo za wcześnie na takie eksperymenty. Kiedyś może będzie taka konieczność, ale jeszcze nie teraz i na pewno nie w perspektywie najbliższych lat – mówi wprost.
Nie widać szans na akceptację terminali płatniczych w kościołach na Sądecczyźnie.
- Górale to bardzo tradycyjni ludzie także w kwestii "dutków na Kościół. Byłby duży opór przed tym pomysłem - przewiduje ks. Tadeusz Piwowarski, który kieruje parafią w Jurkowie koło Limanowej.
Mamona kontra sacrum
Także wierni, z którymi rozmawiamy, nie przyklaskują nowince.
- To się prędko u nas nie przyjmie. Mam takie niemiłe uczucie, że w tym momencie w sferę sacrum, jaką jest świątynia, brutalnie wkracza mamona. Potrafię sobie dużo wyobrazić, ale jakoś przerasta mnie widok księdza w komeżce chodzącego po kościele z terminalem. Ale do wielu kwestii musieliśmy się już przyzwyczajać, więc i tu z czasem wszystko by się jakoś poukładało – mówi bibliotekarka, Mariola Góra. Jednak dostrzega też plusy nowej propozycji.
- Sama się często łapię, że zapomniałam wziąć pieniądze na składkę, a kartę mam przy sobie. Może na początek takie rozwiązania można byłoby stosować w kancelariach parafialnych czy zakrystiach? – zastanawia się.
Dla Pawła Kowalskiego, historyka, oprócz barier mentalnych trudne do przeskoczenia będą również względy praktyczne.
- Po pierwsze, starsi ludzie nie używają kart, a to ono najczęściej dają na ofiarę. Poza tym „na tacę” często wrzucają też dzieci. A te będą wolały dać przysłowiowego pieniążka. Kolejna sprawa to kwestia czasu. Zanim ksiądz obejdzie kościół będzie dawno po mszy, a żeby dać na ofiarę, nikt nie będzie specjalnie zostawał dłużej - twierdzi.
