Trzy lata temu Karolina Mochylska, Kamil Morydz, Jeremiasz Filip, Kuba Głód i Dawid Odbierzychleb wysłali swoje zgłoszenie do teleturnieju Familiada. Nazwali się „Kinomani”, ponieważ łączy ich pasja do wielkiego ekranu. Od lat z powodzeniem organizują w Parku Sanguszków letnie kino plenerowe. I na rozwój właśnie tego przedsięwzięcia planowali przeznaczyć ewentualną wygraną.
Zaproszenie do Warszawy na nagrania przyszło w lutym, zaś emisja miała miejsce w kwietniu. Po makijażu, kilkuminutowa rozmowa z Karolem Strasburgerem.
- To bardzo miły człowiek. Uśmiechnięty, na luzie, bezpośredni. A kawały opowiada dużo lepsze niż na wizji - śmieje się Karolina Mochylska.
Około godziny 9 ekipa weszła na plan.
- Niby człowiek interesuje się kinem, ale te wszystkie kamery, lampy i otoczka powodują straszną tremę - zwierza się Jeremiasz Filip.
Wreszcie start. Nagranie jednego odcinka zajmuje około 40 minut. Tarnowianie wystąpili w koszulkach z wizerunkiem hetmana Jana Tarnowskiego.
Odpowiedzi ludzi są nieprzewidywalne. Okazuje się, że bardzo prestiżowym gadżetem w firmach są... smycze.
Karolina Mochylska
Pierwszymi rywalami była ekipa „Kopaczy”. Tarnowianie weszli do finału, mając na koncie 501 zł. Na decydujące pytania, warte 16 tysięcy złotych odpowiadali Karolina Mochylska i Kamil Morydz. Po pierwszej serii w wykonaniu Karoliny „Kinomani” mieli 114 punktów. Powiało optymizmem.
- Niestety, zagotowałem się. Na pytanie, co wiruje, odpowiedziałem po prostu „wir” i brakło nam kilkunastu punktów do wygranej - kręci głową Kamil Morydz.
Chwila oddechu i zaraz drugie nagranie. Tym razem tarnowianie rywalizowali z mieszkańcami wsi Karski. Scenariusz podobny. Najpierw w bardzo dobrym stylu weszli do finału. Odpowiadają ponownie Karolina i Kamil.
- Pamiętam, że były dziwne pytania o gadżety, jakie wręczają firmy, co pachnie, co jest najważniejsze na koncercie. I znów, niestety zabrakło. Raptem 13 punktów - wzdycha Dawid Odbierzychleb.
Feralnym, niestety okazało się także trzecie podejście do głównej nagrody. Tym razem naprzeciwko „Kinomanów” stanęli rowerzyści.
- Byliśmy już wycieńczeni. Cały dzień w stresie. Przed decydująca rozgrywką do odrobienia było aż 120 punktów. Kamil jednak zaliczył aż trzy zera i marzenia o głównej nagrodzie prysły - mówi Kuba Głód.
W sumie Kinomani wygrali 4995 złotych i... piętnaście jeżyków-maskotek.
- Banku może nie rozbiliśmy, ale dobrze się bawiliśmy i myślę, że wstydu Tarnowowi nie przynieśliśmy. A o przeznaczeniu nagrody pomyślimy wspólnie - uśmiecha się Karolina.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto