FLESZ - Czterodniowy tydzień pracy w Niemczech?
Batalia o uratowanie klona toczyła się od miesiąca po tym, jak wycięto najpierw rosnące obok niego inne drzewo, a na jego pniu pojawiły się oznaczenia farbą wskazujące na to, że niebawem również podzieli ten sam los .
Po interwencji mieszkańców sprawę nagłośnił na Facebooku Tomasz Olszówka, społecznik, a do niedawna również radny miejski i zapowiedział interwencję u prezydenta, aby ten cofnął decyzję o wycince. Na drzewie pojawiły się też transparenty w jego obronie.
Sprawa przycichła na jakiś czas i kiedy wydawało się, że drzewo uniknęło topora, w poniedziałek przyjechali pracownicy PUK i je ścięli, a nazajutrz usunęli również pozostałości pnia.
- W czasach katastrofy klimatycznej, kiedy walczymy o każde drzewo i kawałek cienia, które one dają jest to dla mnie działanie niezrozumiałe. Ten klon wprawdzie miał już swoje lata, posiadał ubytki i objawy choroby, ale w takiej sytuacji można było spróbować go wyleczyć, a nie skazywać od razu na eutanazję – mówi Tomasz Olszówka.
W podobnym tonie wypowiada się Stanisław Siekierski, pasjonat Tarnowa, który z niepokojem przygląda się temu, jak z krajobrazu miasta bezpowrotnie znikają kolejne drzewa, a zastępuje je beton. - Drzewa produkują nie tylko tlen, ale dają też przyjazny cień. Poza tym to świadkowie historii – zauważa.
Decyzję o jego usunięciu wydał Marszałek Województwa Małopolskiego, po uzgodnieniu z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska. Zgodnie z obowiązującymi procedurami odbyło się to na podstawie wyników „wizji terenowej” przeprowadzonej przez pracownika Zespołu Parków Krajobrazowych.
- Myśmy się chwilowo wstrzymali z wycinką z powodu „społecznej nagonki” przeciw decyzji marszałka. Przeważyły kwestie bezpieczeństwa. To drzewo z zewnątrz może i wyglądało ładnie, ale przy bliższym przyjrzeniu się mu okazywało się, że jest już mocno spróchniałe i nie trzeba nawet porywistego wiatru, aby się złamało i przewróciło na drogę, lub biegnący obok chodnik. A wtedy mogłoby dojść do tragedii – tłumaczy Artur Michałek, dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie. Drzewo nie rokowało. Jak mówi - wystarczyło włożyć głębiej rękę do pnia, a można było wyciągnąć z niego całą garść spróchniałych wiór. Gdyby znajdowało się w innym miejscu, z dala od drogi czy chodnika, pewnie mogłoby jeszcze kilka lat rosnąć. W tym miejscu akurat na to nie mogło być pozwolenia. Ryzyko było zbyt duże – wyjaśnia Artur Michałek.
Działania drogowców popiera także prezydent Tarnowa. - Być może uratowali w ten sposób niejedno ludzkie życie - napisał na FB. - W miejsce chorych usuniętych drzew sadzimy nowe.Na tym polega odpowiedzialne zarządzanie publicznym bezpieczeństwem - dodał.
Tak też stać ma się przy Lwowskiej. Na pasie zieleni między drogą a chodnikiem pojawić ma się kilka nowych nasadzeń.
- Najlepsze miejsca na grzybobranie w okolicy Tarnowa [TOP 10]
- Tak wyglądał Tarnów, kiedy był stolicą województwa DUŻO ZDJĘĆ
- Nowe zdjęcia w Google Street View? Sprawdź, może jesteś na którymś!
- Znani tarnowianie i VIP-y z regionu jako... kobiety
- Najlepsi lekarze ginekolodzy w Tarnowie. Kogo polecają pacjentki?
