Wiele nagrobków jest w fatalnym stanie. Niektóre dosłownie sypią się na naszych oczach, inne pozapadały się w ziemię bądź odpadły od nich elementy zdobiących je rzeźb i krzyży. - Wystarczy przejść się alejkami cmentarnymi, aby zobaczyć ogrom zniszczeń spowodowanych przez długą zimę i mokrą wiosnę - alarmuje Andrzej Mazurek, miłośnik najstarszej tarnowskiej nekropolii.
Zdanie naszego Czytelnika podziela Antoni Sypek, prezes Komitetu Opieki nad Starym Cmentarzem. - Ubolewam zwłaszcza nad stanem tych nagrobków, które przecież nie tak dawno wyremontowaliśmy, wysiłkiem nas wszystkich, za pieniądze z kwest - mówi. Jako przykład podaje odnowiony w pierwszej kolejności w 1995 roku nagrobek Marylki Hackbeil, córki tarnowskiego architekta, z przełomu XIX i XX wieku.
- Nie minęło nawet piętnaście lat, a on wygląda tak, jakby dotąd nikt przy nim nic robił - twierdzi.
Członkowie Komitetu Opieki nad Starym Cmentarzem chcą teraz wymóc na konserwatorach, by ci, podejmując się renowacji danego nagrobka, wystawiali przynajmniej 15-letnią gwarancję. - Obawiam się, że będzie kłopot z tym, aby pod tego typu zapisami w umowach podpisał się jakikolwiek wykonawca - mówi Andrzej Cetera, dyrektor tarnowskiego oddziału Państwowej Służby Ochrony Zabytków. Przyznaje, że do jego urzędu dociera coraz więcej skarg na fachowość wykonania wielu renowacji.
- Trudno nam interweniować w sytuacji, kiedy dany obiekt zaczyna się sypać kilka lat po wykonanej konserwacji. Nasza rola kończy się z chwilą zatwierdzenia odbioru takiego zabytku - dodaje. Radzi, aby zlecający wykonanie konserwacji wybierali do tego osoby sprawdzone i ewentualnie dogadywali się z nimi ustnie w sprawie ewentualnych poprawek. Konserwatorzy tłumaczą się, że większość rzeźb na Starym Cmentarzu wykonanych jest z kamienia, który jest mało odporny na panującą tam wilgoć. Sytuację dodatkowo pogarszają częste w ostatnich latach powodzie i intensywne opady deszczu.